Pokazywanie postów oznaczonych etykietą neil patrick harris. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą neil patrick harris. Pokaż wszystkie posty

"Zaginiona dziewczyna" - recenzja

dramat/thriller
oryginalny tytuł: Gone Girl
rok: 2014
reżyseria: David Fincher
scenariusz: Gillian Flynn

Będąca pierwowzorem głównej bohaterki z poczytnej serii książek dla dzieci Amy i pisarz Nick poznają się na nudnym przyjęciu, od którego stają się nierozłączni. Ich idealny związek zmienia się jednak po przeprowadzce do Missouri. W dniu piątej rocznicy Amy znika w dziwnych okolicznościach.

Fincher to ambitny facet. Co tam kryminał, co tam thriller. Zrobić świetny, klimatyczny, wciągający film należący do tych gatunków to dla niego pestka. Nadszedł czas na coś więcej. Na film, który oprócz mrocznych klimatów nie tylko będzie ocierać się o film psychologiczny, ale zszokuje, omami i jeszcze podejmie w niebanalny sposób kilka ciekawych tematów związanych i ze społeczeństwem i z jednostką.

"Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie" - recenzja


komedia/western
oryginalny tytuł: A Million Ways to Die in the West
rok: 2014
scenariusz: Seth MacFarlane
reżyseria: Seth MacFarlane, Alec Sulkin, Wellesley Wild

Tchórzliwy farmer Albert (Seth MacFarlane) nie cierpi życia na Zachodzie. Znosi je tylko dzięki swojej miłości – Louise (Amanda Seyfried). Niestety na jednym ze spotkań niespodziewanie słyszy, że dziewczyna chce zadbać o swój rozwój wewnętrzny, a Albert mimo, że jest wspaniałym człowiekiem nie pasuje do niej. Opuszczony mężczyzna dowiaduje się, że został porzucony dla bogatszego, wąsatego Foya (Neil Patrick Harris) i zamyka się w domu pogrążając w depresji. Na jedynym ze spotkań z przyjaciółmi poznaje pewną siebie, atrakcyjną Annę (Charlize Theron), która pomaga mu odzyskać ukochaną, a z czasem okazuje się, że robi dla niego o wiele więcej. Niestety Albert nie wie, że spotykając się z nią wplątuje się w kłopoty, z których tym razem nie będzie mógł się sprytnie wyplątać jak to zwykle robi.

Dialogi, żarty i generalnie wszystko zaserwowane jest w sposób dosyć łopatologiczny. Do tego stopnia, że bywa drętwo i przydługawo. Jest niemało sztywnych scen, nie wszystko się udało, ale film i tak cały czas utrzymuje uśmiech na twarzy widza. To produkcja przede wszystkim sympatyczna. Powiem od razu - są żarty z puszczania bąków, biegunki i wszystkiego na tym mało ambitnym poziomie co możecie sobie wyobrazić. Bywa błyskotliwie, ale głównie jest głupkowato. Tak jak i w poprzednim filmie Setha „Ted” sprośnie, ale tym razem po prostu banalnie.