kryminał
rok: 2017
reżyseria: Agnieszka Holland, Kasia Adamik
scenariusz: Agnieszka Holland, Olga Tokarczuk
"Pokot" zdecydowanie mi się nie podobał. Ciężko ten film traktować poważnie. Scenariusz jest pełen absurdów, dialogi (z wyjątkami, bo gdy pojawia się postać grana przez Zborowskiego wiele się zmienia) mało ciekawe, a do tego opowieść często zbacza z kursu. Tak samo absurdalne są liczne zarzuty, że film jest zły, bo antypolski. Jest nieudany, ale absolutnie nie z takich bzdurnych powodów.
Choć najczęściej nie wychodzi z tego nic dobrego, reżyser może przedstawić postaci w czarno-białych kolorach. Najczęściej są one jednak papierowe i tak też się stało w przypadku "Pokota". Mające przybliżyć nam bohaterów retrospekcje, ani trochę nie pomagają. Gdyby tak wyrzucić scenariusz - byłby to zachwycający film przyrodniczy, jeden z najlepszych. Tak mamy nie wiadomo co, bo ani to komedia, ani thriller, ani kryminał. Odnosi się wrażenie, jakby film był przede wszystkim argumentem w dyskusji o obecnym rządzie, a twórcy zapomnieli, że to ma być w pierwszej kolejności dobrze oglądające się kino. Ta nachalność męczy, film operuje stereotypami. Niestety wielu osobom w Polsce słowo "ekolog" nadal kojarzy się ze świrem. "Pokot" ten zły stereotyp utrwala.
Efektem przedziwnego, ale rzadko udanego połączenia kryminału, groteski i baśni jest przede wszystkim brak napięcia. Widza nie obchodzi czy i kiedy pojawi się nowy trup, a jak już się pojawi to nie wzbudza żadnych emocji. Jeśli zapomnimy o narzucanym przesłaniu - "Pokot" daje do myślenia, gdzie kończy się dobro, a zaczyna zło, ale oprócz tego i zapierających dech w piersiach zdjęć, nie daje wiele więcej. Grająca główną rolę, Agnieszka Mandat ma kilka dobrych aktorsko momentów, ale niestety, najczęściej kwestie, które wypowiada, niszczą wiarygodność tego, co mogłaby pokazać. Niestety, ale filmu polecić, po prostu źle się to ogląda.
Ciekawe, jak bardzo można różnić w opiniach i ocenach! Dla mnie to świetny film, nawet nie zamierzałam go oglądać, ale okazało się, że nie mogłam przestać, bo wciągnął mnie do reszty, a główna bohaterka i jej odtwórczyni wręcz zachwyciła. Jedyny absurd jaki dostrzegłam to zakończenie rodem z filmu akcji ...
OdpowiedzUsuńFilm po prostu słaby. Gra głównej bohaterki zawstydza i poraża nieudolnością. Pewnie gdyby konrpartnerką Wiktora Zborowskiego była na przykład Maja Komorowska, chłonęłabym fabułę z zapartym tchem. Pewnie nawet przełknęłabym bezboleśnie pretensjonalne wtręty o horoskopach, i stwierdziła, że wprawdzie książka dość słaba, ale aktorzy stworzyli nową jakość. No... Nie stworzyli.
OdpowiedzUsuń