rok: 2014
reżyseria: Jan Komasa
scenariusz: Jan Komasa
Na podstawie zwiastuna i krążących po Internecie różnych
opinii możecie mieć w głowie pewien zarys tego, jaka ta produkcja jest. Tym
razem obyło się bez niespodzianek – jest dokładnie taka jak się wydaje, że
będzie. I jest dobra. A może nawet bardzo dobra. Zanim zaczniecie czytać
recenzję zarezerwujcie już bilety do kina, a potem powróćcie by podsycić apetyt
na ten nie ukrywajmy, ze względu na historię Warszawy wyjątkowy seans. Jednak nie
tylko ze względu na to – na szczęście.
Zacznę od tych najbardziej kontrowersyjnych kwestii. Opinie osób,
które oceniają efekty jako słabe ze względu na jedną czy dwie nieco głupie
sceny są skrajnie niesprawiedliwe. Osławiony już pocałunek wśród kul
rzeczywiście zadziwia, nie za bardzo pasuje i wybija z rytmu na moment, ale trwa
dosłownie chwilę. Slow-motion samo w sobie jest ciekawym pomysłem (z niezłym efektem),
jednak sceny te wsadzone są do filmu w
zasadzie mówiąc brzydko z dupy. Co jednak dobre, o ile eksperymentalne wstawki (nawet
gdy są ciekawie zrobione) najczęściej w tego typu filmach psują klimat to tutaj
w sekundę wracamy na główny tor. Mimo tych kilku dziwacznych momentów efekty są
wykonane po prostu rewelacyjne - wszystkie wybuchy, zniszczone budynki i hektolitry krwi. To samo mogę powiedzieć o zdjęciach – jedne z
lepszych jakie widziałam i to nie tylko w polskim kinie, ale w ogóle. No i Antoni
Łazarkiewicz stworzył kolejny, piękny soundtrack. Scenografia, stroje – cała warstwa
techniczna to po prostu majstersztyk!
Jednak efekty to jeszcze nic. Komasa wiele ryzykował. A dlaczego?
Ze względu na głównego bohatera. Stefan gdzieś w między czasie przekracza granice
bycia romantykiem i idealistą. Jego zachowania są debilne. Nawet nie heroiczne –
debilne. Jak na głównego bohatera jest wyjątkowo irytujący. Pierwszoplanowa
postać może być dobra, może być zła, może być naiwna, a Stefan jest bardzo
trudną do zdefiniowania postacią. Nie do końca rozumiemy jego psychikę i motywy jego działań. To nie lada wyzwanie dla widza. Ciężko ocenić taką postać jako pomysł jednoznacznie zły. Na pewno to rzadko spotkany zabieg i sama do
końca nie wiem co myśleć o Stefanie. Wiem tylko, że wzbudził wiele emocji, a to
bardzo ważne. Na pochwały zasługują grające pierwszoplanowe bohaterki młode aktorki –
Zofia Wichłacz i Anna Próchniak. Skrajnie inne i nieco przerysowane (szczególnie
Alicja) mimo wszystko przekonują. Mile zaskoczył mnie Antoni Królikowski,
którego kojarzyłam niestety głównie z prywatnych ekscesów. Warto wspomnieć
jeszcze o kolejnej świetnej roli Tomasza Schuchardta. Facet jest znakomity i
wyrasta na jednego z ciekawszych i lepszych polskich aktorów. Radzę wam śledzić jego
karierę.
Film jest przerysowany, wypełniony efektami, intensywny,
może momentami nawet kiczowaty, ale wciąga, przejmuje i wzrusza. Były wilgotne
oczy (i to nie raz). To produkcja ważna – taką mamy historię i tak to już u nas
jest. Dla mnie czyli osoby urodzonej w Warszawie jeszcze bliższy. Dobrze czasem przypomnieć sobie o tym co działo się na ulicach, po
których dzisiaj spacerujemy. Wyjątkowo wstrząsnęła mną scena walącego się most Poniatowskiego, którym codziennie przejeżdżam.
Jestem bardzo tolerancyjna jeśli chodzi o filmowe gusta innych. Nie potrafię jednak pojąć tekstów o tym, że film papugowany, że film aspiruje do Hollywood i coś
naśladuje. Wypasiony i ociekający kiczem „Wielki Gatsby” jest super, ale jeśli
wypełnioną efektami i głośną muzyką produkcję nakręcimy w Polsce jest już be? Jeśli
ktoś widzi w tym tylko love story i nic więcej no to cóż. Nawet na plakacie
przypomniano, że jest to film fabularny. Świetnie, że to nie tylko suche fakty,
ale wymyślona historia, która mogła się wydarzyć w czasie Powstania. W jednej z
głośnych, kontrowersyjnych recenzji przeczytałam zarzut, że życie uczuciowe i
zwykłe rozmowie o dupie Maryny wyszły pierwszy plan – no i? Dzięki Bogu nie jest
to kolejny schematyczny, nudny i wypełniony bohaterami film z historią w tle. To po prostu jakaś historia z takim tłem, a nie innym, co nie oznacza, że tło to jest potraktowane po macoszemu.
Komasa połączył kino (pełną gębą) rozrywkowe z historią. To pionierskie
dzieło i wyzwanie dla widza. Brawa za odwagę i wykonanie! Polecam wszystkim.
Chyba, że jesteście mega zatwardziali i zupełnie zamknięci na nowości. Wtedy
może być ciężko przetrawić tę nowatorską i ekstrawagancką produkcję. Jeszcze
przez dłuższy czas od pojawienia się napisów ludzie siedzieli na swoich
miejscach. Salę opuścili w spokoju i ciszy. A ja razem z nimi, a przed oczami
miałam te wszystkie straszne obrazy i zniszczoną Warszawę. Mimo kilku wad
naprawdę warto.
Pod względem technicznym film jest majstersztykiem! To naprawdę kawał dobrego kina, ale film jest niestety słaby. Zgadzam się z głosami, które negują fabularne "love story", które było niepotrzebne a przy tym niesamowicie niedojrzałe i głupie. Taki Stefan w tych czasach nazywany jest totalnym dupkiem lub gorzej. Bardzo się wynudziłam śledząc uczuciowe losy głównych bohaterów. Nie to mnie interesowało idąc na film o Powstaniu Warszawskim, chciałam tej Warszawy! Jej upadającego dusza, chciałam to poczuć i zobaczyć :/ niestety zobaczyłam bardziej jednego dziwnego kolesia, który ma spore wzięcie i przez to nie może się zdecydować na jedną dziewczynę.
OdpowiedzUsuńAktorki świetne, aktorzy słabiej. Kostiumy i scenografia na najwyższym poziomie. Muzyka przepiękna, i nawet te sceny "niepasujące" podobały mi się bardzo - pocałunek wśród kul wydał mi się po prostu odzwierciedleniem tego, co człowiek ma w głowie gdy się zakochuje - realizm magiczny, ot co!
Po mimo wad scenariusza uważam że pójście do kina na ten film było trafionym posunięciem :) Oglądanie tego widowiskowego filmu sprawiło mi ogromną (nie)przyjemność - nie - ze względu na dramatyczną tematykę - przyjemność - ze względu na piękno obrazów i technicznej strony.
Dzięki za zupełnie inne spojrzenie :) Dla mnie nie ma nic złego w tym, że użyto takiego, a nie innego tła historycznego dla zwykłej historii o miłości szczególnie, że Powstanie nie zostało pokazano ani na odwal ani zbyt kolorowo ani po łebkach. Film coś w sobie ma, mimo wad, które widzimy prawie każdy jednak wychodzi z kina zadowolony :)
UsuńKażdy może mieć swoje zdanie na temat filmu, to rozumiem, ale stwierdzenie "Taki Stefan w tych czasach nazywany jest totalnym dupkiem lub gorzej." cóż ma znaczyć? Nie rozumiem tego, w jakich czasach? w czasach pokoju? mówisz za siebie, za swoje towarzystwo, swoje otoczenie? bo przez kogo byłby tak nazwany? Chłopak rozbity pomiędzy miłością do dwóch kobiet, do ojczyzny, dodatkowo zaborcza matka i ukochany brat. Wokoło piekło, każdy dzień, każda chwila może być Twoja ostatnią. Bohaterowi są bardzo młodzi, dopiero wchodzą w dorosłe życie, próbują w jakikolwiek sposób coś jeszcze z niego uszczknąć, zakosztować chociaż przez moment. W którym momencie jest dupkiem, czy jeszcze gorzej? Stefan nie siedział sobie wygodnie w szkole, podczas lekcji i rozmyślał, z którą koleżanką się przespać, bo obie na niego lecą, może z Kamą, może z Biedronką, a może z jedną i drugą? Nie te czasy, nie te tło. Nie ten świat, na szczęście.
Usuń"Film coś w sobie ma, mimo wad, które widzimy prawie każdy jednak wychodzi z kina zadowolony". Jasne, że ma - Miasto 44 wywarło na mnie olbrzymie wrażenie, z kina wychodziłem mocno zdołowany i przybity. I odniosłem wrażanie, że nie tylko ja byłem strasznie smutny; zadowolony to chyba niewłaściwe słowo, aczkolwiek rozumiem co miałaś na myśli :). W sumie tych minusów można byłoby znaleźć dużo, właściwie od każdej strony można byłoby się do czegoś przyczepić. Tylko, że w tym wypadku, nie ma to żadnego znaczenia, bo film, jako całość, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Wbił mnie w fotel.
UsuńFilm nie musi być pozytywny by być z niego zadowolonym, no wiesz o co chodzi ;) Wiadomo jaki po filmie jest stan, napisałam o moim i innych ludzi po seansie. Piękne podsumowanie w dwóch ostatnich zdaniach, w pełni się zgadzam :)
UsuńFilm=żenada. Kto to widział, że tak ważne wydarzenie można tak spieprzyć. Spowolnione sceny to już dno...muzyka...kolejny temat rzeka. Czesław Niemen, nie płacz kiedy odjadę czy muzyka elekrtoniczna? Chyba coś się komuś pomieszało. No i ogólnie wielki wielki chaos i to niestety nie tylko moje zdanie. Nie polecam,
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię. O wspomnianych przez ciebie rzeczach napisałam (uprzedziłam;) w recenzji. Każdy odbiera je inaczej, film rzeczywiście bardzo nietypowy, nie każdemu się spodoba co w zupełności rozumiem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że muzyka to jeden z lepszych elementów tego filmu. Tak samo jak gra aktorska:) mnie też pozytywnie zaskoczył Antoni Królikowski. Jestem tym filmem oczarowana:) Ta cisza po zakończeniu seansu świadczy o jego jakości i o tym, ze nasze pokolenie jeszcze pamięta i oddaje cześć tamtym bohaterom...
OdpowiedzUsuńJaka świetna dyskusja się tutaj toczy - dowód na to, że w internecie można twardo wyrazić swoją opinię, nie zgadzać się z innymi internautami i wcale nie trzeba być hejterem :)
OdpowiedzUsuńFilm bardzo mi się podobał, Komasa udowodnił, że w Polsce mamy wielu zdolnych fachowców, którzy potrafią zrealizować kino na światowym poziomie. Pod względem technicznym jest to perełka; kostiumy, scenografia, dźwięk i soundtrack - rewelacja, aktorsko bardzo dobrze, a fabuła - tutaj już mnie nie dziwią sprzeczne poglądy i nie wolno ich negować.
"Miasto 44" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Film jest naprawdę rewelacyjny. Najlepszym tego dowodem jest reakcja widzów, którzy z sali kinowej wychodzili zamyśleni i przygnębieni. Ja też zastanawiam się nad puentą tego filmu... Cały czas siedzi mi w głowie i to już kilka dni po jego obejrzeniu. To sie nazywa dobre kino!
OdpowiedzUsuńNiestety, ale strona techniczna to jedyny plus tego filmu. Reszta jest na niskim poziomie. Przede wszystkim koszmarne dialogi. Niekiedy wręcz żenujące. Nie czułem żadnego połączenia z bohaterami, w zasadzie ich los był mi obojętny.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że reżyser sam nie wiedział czym ten film miał być i wyszło coś bardzo niespójnego.
Ten film jest przepiękny! Wszyscy się czepiają tej sceny pocałunku wśród wirujących kul. Ta scena była piękna, jak cały film. Lepszego filmu w życiu nie widziałam. Jestem dumna z naszego kraju, że od bardzo długiego czasu zrobił tak dobry film.
OdpowiedzUsuńTen film, to jeden z najlepszych jakie widziałam.Teraz naprawdę przeżywam historię Polski. Po obejrzeniu "Miasto44" zaczęłam czytać wiele artykułów, oglądać filmy dokumentalne. Ten film bardzo mi się spodobał. Poruszył coś we mnie. Od razu po zakończeniu oglądania sięgnęłam po książkę " Kamienie na szaniec". Przeczytałam w jeden dzień. To też coś we mnie poruszyło, tym bardziej że jest to powieść, która wydarzyła się naprawdę. Sądzicie co chcecie, ale po tym filmie inaczej patrzę na swój kraj. Jestem bardzo wdzięczna ludziom, którzy oddali życie, abyśmy my teraz żyli w wolnym kraju.
OdpowiedzUsuńP.S. niedługo wybieram się do Muzeum Powstania Warszawskiego :)
To piękne jak kino może zainspirować :) Bardzo pięknie napisałaś, pozdrawiam :)
Usuń