"Walt Disney. Potęga marzeń"

Jak może niektórzy zauważyli ostatnio troszkę mnie mniej, niestety brak czasu, więc dzisiaj króciutko o książce, którą dopiero co skończyłam. Nigdy nie czytałam tak szczegółowej i wyczerpującej temat biografii. Dzięki niej można poznać życie Walta praktycznie od A do Z. Jednocześnie dobrze się ją czyta, napisana jest inteligentnie i z humorem. Szczególnie kilka przytoczonych listów Disneya zapadło mi w pamięć, czytałam je po 3 razy zaśmiewając się przy tym. Facet był pełen radości, inicjatywy i energii - po prostu kochał żyć. Niesamowity człowiek i prawdziwy wizjoner. To człowiek, który upadał setki razy, ale i tak szedł do przodu. Po prostu wow :)

Minusem (no takim minusikiem) jest to, że wolno się ją czyta. Nie chodzi o to, że jest nudna (chociaż nie jest to książka do "połknięcia"), ale przyzwyczajona jestem do po pierwsze - stron o mniejszych wymiarach, a po drugiej - do większej czcionki i większych odstępów pomiędzy poszczególnymi linijkami. Twarda okładka, prawie 400 dosyć szerokich stron z dużą ilością tekstu. Jeśli strony strony szybko idą to nakręca mnie to do dalszego czytania i przed snem jest "dobra to jeszcze szybko jeden rozdział". To nie jest ten typ książki, której 100 stron pochłaniasz na szybko przed zaśnięciem.


Jako naprawdę wyjątkowy przykład tego, że warto marzyć, jako ciekawa historia człowieka, który osiągnął sukces, jako inspiracja by się nie poddawać - polecam.  A tak w ogóle mimo, że w Diseylandzie byłam wiele lat temu do dziś zdarza mi się wspominać tę przygodę i z pewnością jeszcze nie raz tam zawitam. Polecam się wybrać.






3 komentarze:

  1. Coś w tym jest, ja również nie lubię książek wydawanych w ten sposób. Niektóre czytają się same, inne idą trochę bardziej topornie, a pełne zadrukowanie wielkiej strony wcale do czytania nie zachęca :) Myślałam, że to tylko mój schiz, ale - jak widać - nie jestem sama ;)

    Mam nadzieję, że szybko wróci Ci wolny czas, brakuje mi tu Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajki Disneya pamiętam z vhs-ów w wersji oryginalnej. O słoniku "Dumbo" najbardziej. Nie rozumiałem ich, ale obraz mnie jako dziecko zachwycał. Potem z kaset były po polsku kot Tip-top, miś Jogi i Jetsonowie. Potem już w wieku dorosłym oglądałem "Kometę nad doliną Muminków" w kinie. A z dobranocek zawsze lubiłem belgijskie Smerfy i niedzielne seanse z bajkami Walta Disneya. Gdzieś czytałem, że był masonem. Ale to raczej ciekawostka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy w tej książce pisze jak to się stało, że miał takie pomysły na bajki dla dzieci?

    OdpowiedzUsuń