melodramat/biograficzny/wojenny
oryginalny tytuł: Edge of Love
rok: 2008
reżyseria: John Maybury
scenariusz: Sharman MacDonald
rok: 2008
reżyseria: John Maybury
scenariusz: Sharman MacDonald
Trwa II wojna światowa. W Londynie przypadkowo spotykają się przyjaciele z dzieciństwa: Vera Phillips (Keira Knightley) i Dylan Thomas (Matthew Rhys). Mimo lat rozłąki dawni kochankowie świetnie się dogadują i mają się ku sobie. Jednak oboje nie są już dziećmi, Dylan ma żonę – ekscentryczną Caitlin (Sienna Milller) i małe dziecko. Mimo, że kobiety początkowo rywalizują ze sobą to szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia. W Verze zakochuje się żołnierz William Killick (Cillian Murphy), jednak ich szczęście nie trwa długo, gdyż zostaje wysłany na wojnę. Vera i Dylan tęsknią za swoją ojczyzną – Walią i tam też przeprowadza się trójka przyjaciół. To tylko skrawek tej historii, dzieje się tam jeszcze więcej, nie chcę zbyt wiele opowiadać, żeby nie zdradzać dokładnie filmu, na dole wrzucam przepełniony emocjami zwiastun.
Pierwsza część filmu, która toczy się w Londynie ma kilka
rys. Niektóre sceny i dialogi są przerysowane, wręcz teatralne. Mnie tam i tak
się podobają, cudowny głos i akcent Keiry, którego słuchanie to jak słuchanie pięknej
melodii, przeważnie zgrabne dialogi i inne rzeczy rekompensują tą sztuczność, którą można chwilami odczuć. Tej teatralności po części dodają też sceny
występów Very (Keira wykonała wszystkie piosenki) i zrobiła to moim zdaniem naprawdę
dobrze. Chociaż nie przypadły mi szczególnie do gustu były na pewno ciekawym
uzupełnieniem. Początkowy brak gładkości w przejściach między scenami z czasem zanika i film z każdą minutą zyskuje i jest coraz lepszy. W drugiej połowie akcja
toczy się w Walii i myślę, że to ta część, która zapada w pamięć i w serce.
Matthew Rhys jako Dylan jest rewelacyjny. Genialnie zagrał pociągającego,
błyskotliwego dupka. Niby zarozumiały, ale trochę tchórzliwy i zagubiony. Jego
wypowiedzi często są zabawne i mimo, że niewierny, mimo, że daje kilka powodów
by go nie lubić to ma w sobie coś interesującego. Jak chce to kobietom umie
słodzić jak nikt. Tyle samo co do niego ciągnie to odpycha. Generalnie pokazano
go raczej w negatywnym świetle, ile z filmu jest prawdą – nie wiem. O czym
chyba wcześniej zapomniałam wspomnieć, a co tak naprawdę najważniejsze Dylan
Thomas był walijskim poetą. Nawet gdy ktoś nie czytana poezji w wolnym czasie czy nawet wzdryga się na samą o ty myśl to nie ma obaw. W
filmie wiersze Dylana są zgrabnie wpasowane do akcji filmu i miło się ich
słucha. Spodobały mi się na tyle, że na pewno do nich sięgnę.
Miller – charyzma, niespożyte ilości pozytywnej energii – ciężko jej
nie pokochać, ma się dla niej pewnie współczucie, ale i podziw dla jej sił. Słuchanie
akcentu Keiry to sama przyjemność, kiedy uwodzicielsko, z dużą pewnością siebie
flirtuje z mężczyznami jest boska. Widzimy jej przemianę i dojrzewanie, widzimy
jej wahania i wątpliwości. Dobrze pokazana jest przyjaźń Very i Dylana,
naprawdę jest między nimi taka magiczna więź. Ma się wrażenie, że naprawdę znali się od
dziecka. Przyjaźń dwóch pań także wspaniała (mimo zgrzytów) to tylko jej
pozazdrościć (widać, że przyjaźnią się też poza ekranem). Wyraziści, a do tego świetnie zagrani bohaterowie to niewątpliwie ogromny atut tej produkcji.
Dobrze oddany klimat lat czterdziestych. Dobrze oddany
klimat Walii i pubów, prywatek, których kilka się w czasie filmu przewija. Sceny
wojny, pozwalają nam zrozumieć psychikę i lęki Williama. Zresztą nie tylko
jego, generalnie film jest tak skonstruowany, że wchodzimy w psychikę każdego
bohatera i możemy zrozumieć, co jest bardzo fajne. Bardzo dobrze ich poznajemy, co
sprawia, że angażujemy się w ich życie i oglądając ich losy ciężko zostać
obojętnym.
Dużo ciekawych ujęć, piękne obrazy, które zapadają w pamięć np.
Vera i Caitlin biegające po plaży czy Caitlin robiąca gwiazdę przy barze. W
filmie mamy też wiele chwil napięcia i niepewności: co zezna w sądzie Thomas?
Czy William przeżyje? Myślę, że zwiastun dobrze przekaże wam te niepokojące emocje.
Film wyreżyserował John Maybury, którego znam jedynie z
filmu „Obłęd” z Keirą i Andrienem Brodym. Scenariusz to dzieło matki Keiry – podobno rolę Caitlin napisała z
myślą o córce, ale ta wolała zagrać Verę, co było bardzo dobrą decyzją. W filmie cały czas coś się dzieje, czytając melodramat nie
myślcie, że jest to ckliwa, miłosna historyjka. Film jest bardzo dynamiczny, a
przy tym wzruszający, także dla mnie to coś idealnego. Ma w sobie wszystko, czego
potrzeba mi do szczęścia przed ekranem. Nazywając rzeczy po imieniu mamy tu do
czynienia z miłosnym czworokątem, ale brzmi to tak banalnie i okropnie, że nie
chcę tej historii sprowadzać do takiego prostego stwierdzenia. Część w Walii jak dla mnie lepsza, ale pierwsza też jest
naprawdę bardzo dobra, a razem dopełniają się i tworzą wspaniałą całość. Dodam
jeszcze, że jeśli ktoś jest fanem twórczości Thomasa to zapewne będzie
zawiedziony filmem, co już sugeruje nam plakat, gdzie widnieje tylko damska
część obsady.
Piękna opowieść o miłości, przyjaźni, wojnie, o złożonych
relacjach międzyludzkich. Jest niepewność, strach, wzruszenie, śmiech. Wyraziste
postaci i poezja Dylana. Cudo.
Ten akapit tylko dla kobiet.
Uznałam, że będę mieć litość dla panów i zrobiłam osobny
post dotyczący stylu ubierania z filmu, który dodałam wczoraj, jeśli się nie
natknęłyście zapraszam TUTAJ.
O kurcze, nie słyszałam nigdy wcześniej o tym filmie, a tu przecież moja ukochana Keira odgrywa jedną z głównych ról, no i tematyka bardzo mi odpowiada. Właśnie zapisałam sobie tę produkcję do mej listy filmów, które koniecznie muszę zobaczyć.
OdpowiedzUsuńNo to na liście musi się znaleźć obowiązkowo. Film jak napisałam nie był wyświetlany u nas, gdyby nie to, że Keira jest jedną z kilku aktorek, której filmografię zaliczałam po kolei to pewnie też nie natknęłabym się na ten film.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię Keirę Knightley. Ostatnio odświeżyłam sobie "Piratów z Karaibów" i pomyślałam, że nadrobię trochę filmów z Keirą. "Edge of Love" mam od bardzo dawna w planach, ale nie mogłam go znaleźć, bo nie wszedł do dystrybucji w Polsce.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę nadrobić :)
A ja co zabawne nie widziałam Piratów oprócz pierwszej części! Aż wstyd ;) Zawsze leciały w telewizji jakieś kolejne części i czekałam na pierwszą, aby zacząć od początku no i na pierwszej się na razie zatrzymałam :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam pierwszą część kilka razy, a dwie kolejne tylko w kinie. O ile "Skrzynia umarlaka" jest w miarę ciekawa, to "Na krańcu świata" jest za bardzo przekombinowana. I zauważyłam to dopiero teraz :)
UsuńPiraci, jak piraci, ja mam sporo innych filmów do nadrobienia :)
Pierwszy raz słyszę o tym filmie. Jednak fabuła przy bardzo interesująco do tego uwielbiam Keirę Knightley, więc z chęcią obejrzę "Edge od Love" :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dowiedziałaś się z bloga o filmie, miłego seansu! :)
UsuńKeira spisała się w tej roli znakomicie :) Kocham!
OdpowiedzUsuńPiękny film, cudowny Cillian!
OdpowiedzUsuńKeira i Sienna świetnie się spisały :)
http://panna-alka.blogspot.com