Recenzja: "Marley i ja"

komediodramat
oryginalny tytuł: Marley and Me
rok: 2008
reżyseria: David Frankel
scenariusz: Scott Frank, Don Roos



Przeczytałam w wielu miejscach w Internecie - komedia obyczajowa, jednak uprzedzam, że jest to komediodramat (z przewagą treści serio). Film oparty jest na autobiograficznej powieści Johna Grogana. To długa, piękna i wzruszająca opowieść o losach rodziny, której członkiem jest labrador Marley. W roli młodego małżeństwa Owen Wilson i Jennifer Aniston. Chociaż pod koniec filmu już nie takiego młodego, ponieważ obejmuje on okres wielu lat.

Jak z opisu wynika: tak to jest jeden z tych filmów, który ogląda się siedząc pod kocem z kubkiem gorącej herbaty, kakao czy co kto tam lubi spożywać. Przede wszystkim życiowy, bardzo, bardzo ciepły, wzruszający (łezka w oku się zakręci), wyciszający, ale nieprzynudzający (chociaż chwilami balansujący na granicy bycia takim). Mimo, że trwa dwie godziny nie odnosi się wrażenia, że jest niepotrzebnie przeciągany, film toczy się spokojnie, swoim torem, swoim tempem.


Jak napisałam jest to dramat, a ewentualne zabawne sceny są szczere, bo są „wyreżyserowane” przez życie i są naturalną częścią życia rodziny, której losy w filmie obserwujemy. Chociaż o jednej scenie muszę wspomnieć, niestety reżyser nie odmówił sobie „przyjemności” umieszczenia sceny kiedy pies, ekhm… bawi się z czyjąś nogą, ale do tego chyba jesteśmy przyzwyczajeni i możemy się spodziewać, gdy wiemy, że w filmie zobaczymy psa.

Wilson trochę przyćmił Aniston, może dlatego że jego bohater był nieco bardziej wysunięty na pierwszy plan, ale spisali się dobrze jako filmowa para.

Szczególnych przemyśleń po filmie nie będziecie mieli, nie będzie rozwiązywania zagadek ani analizowania psychiki bohaterów, ale nie zawsze podczas seansu trzeba intensywnie myśleć, czasem ogląda się sercem, prawda?

5 komentarzy:

  1. ja po seansie wpadłam w stan jakiejś katatonii i płakałam w kojcu, ale, tak chyba jest jak mieszka się prawie pięć lat z kropka w kropkę wymalowanym Marleyem płci żeńskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z moich ulubionych plus oczywiście książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie oglądałam, ale mam zamiast, wydaje się być fajny i szczerze dobrze, że nie trzeba na nim tak intensywnie myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam ten film. zawsze gdy go oglądam zaskakuje mnie czymś nowym. wspaniała historia:) pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film był kwintesencją życia ze różnymi zwierzątkami domowymi. Kompletnie nie spodziewałam się tego jak może to się skończyć i.. cóż były emocje.

    OdpowiedzUsuń