"Bracie, gdzie jesteś?" - recenzja


komedia/przygodowy
oryginalny tytuł: O Brother, Where Art Thou?
rok: 2000
reżyseria: Joel Coen
scenariusz: Joel Coen, Ethan Coen

Ten film nie zmusi do refleksji, głowa nie rozboli od szukania nawiązań do innych dzieł, a po seansie nie będzie kilkugodzinnych dyskusji. Za to będzie świetna muzyka, genialny klimat i jeszcze lepszy George Clooney. Lekkie kino rozrywkowe, a przy tym całym czas inteligentne i na poziomie.

Akcja dzieje się w Ameryce w czasach Wielkiego Kryzysu. Trójka więźniów, której udaje się uciec z farmy Parchman (TUTAJ w moim odczuciu dość ciekawy artykuł o tym – trochę historii nigdy nie zaszkodzi) rozpoczyna podróż po ukryty przez jednego z nich skarb. Po piętach depcze im policja, w drodze przydarzają niezliczone (często niepożądane) przygody, ale talent, przyjaźń i szczęście także ich nie opuszczają.


Nie będę tego filmu wychwalać za historię, za sarkastyczny humor ani za nic z tych rzeczy, chociaż były utrzymane na wysokim poziomie. „Bracie, gdzie jesteś?” wyróżnia się na tle innych produkcji braci Coen, ponieważ porównując do ich innych filmów jest po prostu bardzo lekki, a widz zostaje oczarowany, zahipnotyzowany i wciągnięty w przedstawiony w filmie świat. A co się na niego składa i czemu to jego zapamiętam wspominając to dzieło?

Muzyka – muzyka, muzyka i raz jeszcze muzyka, która przeplata się przez cały czas. Zresztą więcej niż przeplata, bo w końcu okazuje się czymś więcej, co ma wpływ na bohaterów i ich historię. Country, folk, blues – w tych rytmach odbywa się podróż wesołej trójki. Soundtrack pojawił się w różnych rankingach i został obsypany nagrodami. Rozluźnia, nadaje klimat i towarzyszy nam cały czas, a jedna z końcowych scen występu jest absolutnie jedną z najlepszych w filmie (jeśli nie najlepszą). Po seansie ma się ochotę przejść szalonym, tanecznym krokiem.

Kolory, zdjęcia, sceneria. Podczas cyfrowej korekcji kolory zostały jakby przygaszone, przez co otrzymano kolory w tonacji sepii. Wszystko jakby zakurzone i bardzo dobrze oddany klimat. Stroje, krajobrazy – wszystko mnie oczarowało.

Na początku filmu widzimy „based opon The Odyssey by Homer”. W efekcie mamy kilka luźnych nawiązań do dzieła Homera. Jeśli przypadkiem znajdzie się ktoś kto nie czytał to nic nie straci, ponieważ brak znajomości „Odysei” nie będzie mieć specjalnie wpływu na odbiór filmu. Odyseusz, Penelopa Cyklop, syreny i kilka innych odpowiedników tych postaci znajdziemy w filmie, ale generalnie wszystko to bardzo luźno powiązane.
Film jest zlepkiem kolejnych przygód, które spotykają trójkę uciekinierów. Niektórym może zabraknąć spójności, ale taka właśnie jest ta produkcja – taka fajna, luźna historyjka o przygodach trzech urodzonych pod szczęśliwą gwiazdą zbiegłych więźniów.

Świetny, ale to świetny Clooney. Najlepsza rola w jakiej go widziałam. Parodia narcystycznego lalusia, a przy tym na pewno nie jest to jednowymiarowa postać. Chciałoby się napisać, że „ciągnie cały film”, ale filmów braci Coenów nie musi ciągnąć aktor, jednak coś w tym jest.

Znalazło się też miejsce na trochę polityki, taneczną choreografię Ku Klux Klanu i kilka innych nieoczekiwanych elementów. Film jest stosunkowo przystępny – powinien być dobrą, niezobowiązującą rozrywką nawet dla tych, którzy nie przepadają za specyficznym humorem i niekonwencjonalnymi historiami braci Coen. Piękne kolory, krajobrazy, zdjęcia. Całość przyjemna, sympatyczna, z dużą ilością pozytywnej energii. Inteligentne, zabawne, a przy tym lekkie kino z genialnym klimatem.


recenzja innego filmu braci Coen "Poważny człowiek" TUTAJ

6 komentarzy:

  1. Coś w sam raz dla mnie. Zastanawiam się dlaczego go nigdy nie oglądałem :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się film akurat nie bardzo podobał - oczywiście w przeciwieństwie do pozostałych ciekawych tworów braci Coen. Film w dziwnym klimacie, który do mnie nie do końca przemówił ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Coeni to geniusze i moim skromnym zdaniem jedni z najlepszych amerykańskich twórców tworzących obecnie. Każdy ich film to perełka (no nie będę przesadzał, trafiają się zgniłe jabłka - chociażby Tajne przez poufne). Bracie, gdzie jesteś do takich perełek należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam odwrotną opinię, bo dla mnei Tajne przez poufne jest perełką a wpadką Bracie gdzie jesteś ;)

      Usuń
  4. Muzyka i klimat, film łatwy to prawda. Ja polecam! Recka fajna.

    OdpowiedzUsuń