oryginalny tytuł: A Serious Man
rok: 2009
reżyseria: Joel Coen, Ethan Coen
scenariusz: Joen Coen, Ethan Coen
Larry Gopnik – do bólu prawy,
ułożony i przeciętny Żyd, nauczyciel fizyki. Żyje dzień po dniu, szablonowo, bez
żadnych ekscesów. No i nadchodzi ten dzień. Niespodziewanie wszystko się
zmienia. Pełna lista nieszczęść jakie mogą spaść na człowieka i prywatnie i
zawodowo spada na tego Bogu ducha winnego przykładnego mężczyznę. I jeszcze, i
jeszcze i jeszcze… Ile człowiek może znieść? Jaką postawę w życiu przyjąć?
Gdzie szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania? Panika, zagubienie,
dezorientacja – jednak Larry nie traci zimnej krwi i stara się żyć spokojnie,
tak samo jak dotychczas nie zmieniając swojej biernej postawy wobec życia. Rabin,
joint, prawnik – szuka różnych rozwiązań swoich problemów, szuka odpowiedzi na
spiętrzające się pytania. A co z odpowiedziami? No właśnie i tutaj zaczyna się
cała zabawa.
Najważniejszy, najjaśniejszy i
najlepszy punkt filmu – Michael Stuhlbarg.
Facet jest niesamowity, świetnie zagrana rola, brawo! Kojarzyłam, że film ma
jakieś nominacje do Oscara, patrzę i co widzę? Nominacji dla Stuhlbarga brak.
Myślę, że chociaż ta nominacja byłaby całkiem na miejscu. Spojrzałam z ciekawości na Oscary z tamtego roku i nominacje w
kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy. Widziałam dwa z pięciu filmów i rola
Clooney’a w filmie „W chmurach” była bardzo dobra, ale na pewno nie lepsza niż w filmie braci Coen. No i jeszcze jedna sprawa. Stuhlbarg jest niesamowicie podobny
do Joaquina Phoenixa! Wiem, że po pierwszym rzucie oka na jego zdjęcie
pukniecie się w czoło myśląc „niby z której strony”? Ale gdy zaczyna mówić,
grać… Wpisałam jego nazwisko w google i kilka zdjęć (a raczej wiele), które
ujrzałam potwierdziły moje spostrzeżenie – kopia. Macie TUTAJ
przykładowe zdjęcie.
Specyficzny - to słowo na pewno pasuje
do filmu – niejednoznaczny, niebanalny i wymagający co nieco od widza. No i po
części jest tak, że tyle nam się spodoba (lub nie spodoba) ile w filmie
dostrzeżemy, a interpretacji jest wiele. Od najprostszych obserwacji typu
kontrast między synem a ojcem, przez „w życiu piękne są tylko chwile”,
odniesienia w literaturze, aż do teorii w fizyce. Nawiązania do „Procesu” Kafki, do Hioba i wielu innych. Jednak tu nie ma złych i
dobrych odpowiedzi. Muszę przyznać, że dawno tak miło po seansie nie
rozkminiało mi się filmu. Pewne skojarzenia i analizy nasuwały się same już podczas seansu, a po skończeniu filmu nie dało się nie
myśleć o nim. To po prostu film, po którym można miło pogłówkować, ale nie tylko
to drugie dno i napędzenie widza do ruszenia głową sprawia, że oceniam go jako
bardzo dobry. „Poważny człowiek” jest po prostu zabawnym, ironicznym filmem,
który dotyka w ciekawy sposób na pozór prostych, codziennych tematów, serwuje
nam interesujących, mocno zarysowanych bohaterów i małe obnażenie religii. Ze
smutnych, przykrych, ale i zwykłych, przeciętnych wydarzeń w życiu bracia Coen
wyciskają ile się da by zmusić widza do myślenia, a przy tym rozbawić.

recenzja innych filmów braci Coen
"Bracie, gdzie jesteś" TUTAJ
"Co jest grane, Davis?" TUTAJ
Oglądałem ten film, ale bardzo dawno. O ile pamiętam podobał mi się, a szczególnie gra aktorska głównego bohatera. Bardzo podobało mi się tutaj takie ironiczne podejście do codzienności, o którym napisałaś w recenzji. To było ekstra! Pozdrawiam! :>
OdpowiedzUsuńoj tak główny bohater wymiata :)
UsuńNa pewno to obejrzę, zaciekawiła mnie twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńA tymczasem serdecznie zapraszam do siebie, blog dopiero powstał, ale robię co mogę.. http://kino-strefa.blogspot.com/
Zajrzę tu na pewno jeszcze nie raz. Pozdrawiam !
zajebisty filmik
OdpowiedzUsuńracja :)
Usuń