komedia/akcja
rok: 2010
reżyseria: Matthew Vaughn
scenariusz: Matthew Vaughn, Jane Goldman
Nie spodziewałam się, że ten niepozorny, młodzieżowy (wcale taki nie
jest) film wzbudzi we mnie tyle sprzecznych emocji, poświęcę mu post i co
rzadko się zdarza, że będę miała poważny problem z wystawieniem oceny. Wydaje mi się, że jestem raczej otwarta na filmowe eksperymenty i do
tego spokojnie, że tak powiem „znoszę” przemoc np. w takich produkcjach jak „Sin
City” czy „Tylko Bóg Wybacza”. Są to filmy klimatyczne, w których brutalność
jest moim zdaniem w pewien sposób uzasadniona. Otworzyłam się na pomysł Korine’a i nie uważam,
że „Spring Breakers” to tylko pokaz nagich ciał. Filmem, który łączy bycie
nieco eksperymentem (bo to produkcja oryginalna i jakiej jeszcze nie widziałam)
i brutalność jest „Kick-Ass”. Tym razem nie zachowałam się jak podczas seansów
wyżej wymienionych produkcji i mimo kilku zalet nie polubiłam tego filmu.
To jeden z brutalniejszych filmów jaki widziałam. Brzmi to dziwnie, ale
naprawdę jakoś wyjątkowo "te" sceny mnie uderzyły. W przypadku innych
super bohaterów też oglądamy multum trupów, ale wszystko jest tak odrealnione,
że nie przeraża. Nawet we wspomnianym "Tylko Bóg Wybacza" aż
tak nie uderzyły mnie potoki krwi. Tutaj miałam do czynienia z bardzo realnymi i
przyziemnymi bohaterami i światem co sprawiło, że
agresja, morderstwa i brutalność były przerażające i jakieś takie… bezsensowne.
Film łączy wiele gatunków. Mamy tu elementy dramatu, komedii (chociaż więcej niż 2 razy się nie zaśmiałam), kryminału,
akcji.. Jest ciężki do sklasyfikowania. To niewątpliwie produkcja bardzo
oryginalna. Nie przypomina mi się drugi podobny film. Ma zaskakujące momenty,
nie ma dłużyzn. Dosłownie cały czas coś się dzieje. Naprawdę jestem w stanie
zrozumieć pozytywne opinie (na imdb aż 7,8), bo jest to produkcja jakiej nie
było, bawiąca się gatunkami, pomysłami. Jakieś 2 razy poczułam nawet inspirację
Tarantino, no i co ważne naprawdę niezły soundtrack.
Film został zrobiony strasznie serio. Wręcz przerażająco serio (albo ja go tak
odebrałam i przez to wzbudził takie, a nie inne uczucia). Chociaż w sumie nie wiem jak go
odbierać. Nie mogę spojrzeć na to jak na komedię o przyziemnych super bohaterach.
Patrzę na to bardziej jak na film o chorym psychicznie człowieku (Cage)
niszczącym własne dziecko oraz o zwykłym, nieco niezrównoważonym psychicznie nastolatku z
dużą wyobraźnią (Taylor-Johnson). Nie
kryminaliści, nie mafia, a Big Daddy był najbardziej niesmaczną i wręcz przerażającą postacią (w ten
zdecydowanie niefajny sposób). Przez to wszystko nie potrafiłam bawić się tą
historią. Dodatkowo całość mi się jakoś nie klei. Nie dziwię się teraz, że
film, który kojarzył mi się jako młodzieżowy otrzymał R (osoby poniżej 17 roku
życia tylko z osobą dorosłą!). Tutaj też następuje pewnie zgrzyt, bo wydaje mi
się, że właśnie osoby poniżej 17 roku życia głównie są zainteresowane tą
produkcją, także kto ma być grupą docelową? Ja się nią nie okazałam. Pod koniec
gdy nastąpiło skumulowanie akcji było znacznie lepiej i film zakończyłam w sumie z całkiem pozytywnymi
odczuciami, ale nie zmienia to faktu, że przez większość seansu czułam się
dziwnie.
Aaron Taylor-Johnson jest jednym z moich ulubionych aktorów młodego
pokolenia, w którym pokładam spore nadzieje. Tutaj zrobił to co do niego
należało, zresztą jeśli chodzi o całą ekipę aktorstwo jest przyzwoite i w sumie
nic więcej. Może najbardziej na plus wyróżnia się charyzmatyczna Chloe Grace Moretz.
To co nasuwa mi się po seansie to po prostu dziwny. Mam bardzo mieszane
uczucia, nie wiem za bardzo co o nim powiedzieć. Ten film mi zwyczajnie jakoś
"nie leży". Wiem tylko, że zapoznałam
się już z Kick-Assem i chociaż nie nudziłam się to mi wystarczy, nie obejrzę
już drugiej części. Biegające i mordujące dzieci niestety nie śmieszną mnie i nie potrafię spojrzeć na to z dystansem i dostrzec w tym czegokolwiek zabawnego.
obejrzeć - obejrzałam, ale szału nie było niestety.
OdpowiedzUsuńFajnie, że oryginalnie i tak dalej, ale ja to samo. No i totalnie nie kupuję samej historii.
UsuńJa czułam niesmak po tym filmie. Nie kupuję tego typu koncepcji. Nie z taką ilością brutalności, z którą afiszuje się młodzież. Dobrze, że nie sięgnęłaś po drugą część - jest jeszcze gorsza. Nie wiem, co mnie podkusiło, by ją zobaczyć, ale to była strata czasu.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Kiedy Kick-Ass miał swoją pierwszą "interwencję" siedziałam w mega szoku, zniesmaczona i przestraszona.
UsuńMi w tym filmie nie przeszkadzała brutalność, ale właśnie ta dosłowność, to, że to wszystko zaczęło być takie na serio, a na początku wydawało mi się, że może być z tego fajna komedia, gdy główny bohater będzie takim samozwańczym superbohaterem - nieudacznikiem. Ale wątek z Big Daddym i jego córką wszystko zepsuł. W konsekwencji ten film się niczym nie wyróżnia, jest kolejnym słabym filmem akcji, gdzie nie chodzi o nic więcej tylko o nawalankę. Straszna nuda.
OdpowiedzUsuńBig Daddy to tragedia. Jego postać - jej przeszłość, charakter, zachowanie i wszystko z nim związane.
Usuń