"Pociąg" - recenzja


dramat/psychologiczny
rok: 1959
reżyseria: Jerzy Kawalerowicz
scenariusz: Jerzy Kawalerowicz, Jerzy Lutowski

To najstarszy polski film jaki widziałam. A do tego jeden z najlepszych. Dramat psychologiczny Kawalerowicza z 1959 został wyróżniony Złotą Kaczką w kategorii najlepszy film polski, ale to nie wszystko. Brał udział w konkursie głównym w Wenecji, a Lucyna Winnicka otrzymała Wyróżnienie Specjalne dla najlepszej aktorki. Dzięki temu film można nazwać nie tylko dziełem kinematografii polskiej, ale i światowej.

Dwoje podróżnych z powodu dziwnego zbiegu okoliczności zmuszonych jest do spędzenia drogi na Hel w jednym przedziale. Marta i Jerzy z początku zamyśleni i nieobecni nawiązują z czasem coraz bliższy kontakt. W między czasie kobietę nagabuje jej były partner - Staszek. Jednak to nie jedyny wątek wokół którego skupia się akcja filmu. Produkcja ta przedstawia małą społeczność, która tworzy się na te kilkanaście godzin w pociągu. Plotki, flirty, problemy, a nawet pogoń za mordercą - wszystko to dzieje się w drodze nad morze. Jednak to nie sama fabuła jest najważniejsza. To jeden z tych filmów gdzie nie obserwujemy historii, ale wchodzimy wręcz w pewien stan. Jedziemy razem z nimi, podsłuchujemy o czym rozmawiają, przeżywamy z nimi rozterki. Wnikliwość, poetyckość, ale i surowość z jaką przedstawiona jest historia pasażerów jadących nad morze robi ogromne wrażenie. Już samo to, że większość scen ma miejsce w jadącym pociągu sprawia, że to film kameralny, klimatyczny i wyjątkowy.


"Najgorsze to są te żylaki" czy "nowe pantofle i wraca w jednym" to autentyczne wypowiedzi, które rozbrajają, bawią, ale i przez realizm tworzą wspomniane wyżej wrażenie, że i my jesteśmy bohaterami tej podróży. Mąż pytający żonę gdzie upchnęła coś w walizce, narzekający konduktor… Sceny banalne, ale jakże znakomite! Została też po mistrzowsku uchwycona nuda i zamyślenie pasażerów, którzy opierają się patrząc przez okno i rozmyślają o tym co przeżyli i o tym co ich czeka.

To film, który dosłownie hipnotyzuje. Muzyka, zdjęcia i oczy Winnickiej wprowadzają nas  w pewien trans w  i magnetyzują. Z na pozór spokojnej, żmudnej podróży czuć od początku szaleństwo, które z czasem się uzewnętrznia. Wszystko to dopełniają magiczne melodie, które są jednym z elementów wprowadzających niepokój i multum emocji i przez które chwilami wręcz ciężko oddychać.

O rozczarowaniach, pragnieniach i pogoni. Boska muzyka, która jest zaskakująco istotnym elementem filmu, piękne, stylowe i ciekawe zdjęcia, no i obłędna Lucyna Winnicka oraz neurotyczny, zakochany Zbigniew Cybulski. Nie gorszy jest stylowy Leon Niemczyk. Film, który się po prostu zapamięta. Obowiązkowo. A tak w ogóle.. Jakże przewrotna jest teraz scena Cebulskiego wskakującego niebezpiecznie na pociąg. Dla tego też warto film zobaczyć.

 Film w dobrej jakości i legalnie można obejrzeć TUTAJ.

5 komentarzy:

  1. Mnie nie zahipnotyzował. Trochę zawiódł, bo naczytałam się o nim wiele dobrego.
    I nawet nie pamiętam zbyt wiele z niego; jedynie swoje rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja obejrzałam zupełnie przypadkiem bez żadnych oczekiwań dlatego też miałam zupełnie inne podejście - miałam już wyłączać telewizor i nagle się zaczął, usiadłam na chwilę i obejrzałam do końca. Kino bardzo specyficzne, surowe, chwilami ciężkie w odbiorze.

      Usuń
    2. To zupełnie inna sytuacja. Ja spodziewałam się nie wiadomo czego. Gdybym obejrzała go w innych okolicznościach i bez wielkich oczekiwań może odniosłabym inne wrażenie. Ostatecznie oceniłam na 7/10. Swoją drogą to ciekawe jak wiele czynników wpływa na odbiór filmu...

      Usuń
    3. Oj to prawda. Od technicznych jak wielkość ekranu, miejsce oglądania, przez humor, nastawienie, może nawet towarzystwo w jakim się ogląda ;)

      Usuń
  2. Nie wiem, jak Ty, ale ja chętnie wybrałabym się do kina, gdzie nie ma tylu ludzi. Mimo wszystko to jest dla mnie jakieś oczywiste, że tak można jedynie się namęczyć i potem nie oglądać niczego ciekawego. A też i takie https://primemovies.pl/ portale sprawdzam, żeby wiedzieć, co nowego w kinie się szykuje, ot co.

    OdpowiedzUsuń