"Zbuntowana" - recenzja

akcja/romans/sci-fi
oryginalny tytuł: Insurgent
rok: 2015
reżyseria: Robert Schwentke
scenariusz: B.Duffield, A.Goldsman, M.Bomback


Od razu mówię, że pierwszej części nie widziałam, podejrzewam, że niedługo nadrobię chociaż seans "Zbuntowanej" mnie do tego niespecjalnie zachęcił. Druga część "Niezgodnej" rozpoczyna się w "serdeczności", gdzie też ukrywają się główni bohaterowie. Jeanine posuwa się coraz dalej by dorwać Beatrice. Tymczasem główna bohaterka musi stawić czoła nie tylko jej, ale przede wszystkim samej sobie.

Bardzo dużo w tym filmie przemocy, cierpienia i agresji. Za dużo. Po jakimś czasie przez tę obfitość dramatów, tracą one swoją moc i nawet łzy głównej bohaterki do pewnego momentu przekonywujące stają się puste. W nawet najbardziej (w teorii) ekscytujących chwilach nie miałam ściśniętego żołądka, a nawet nie byłam specjalnie zestresowana tym, co może się zaraz wydarzyć. Mogłam za to podziwiać świetne efekty, którymi film jest wypełniony. Po raz trzeci w życiu (nie licząc IMAX) wybrałam się na seans 3D. Z początku fajnie się oglądało, a gdzieś w połowie zupełnie o tym zapomniałam. Miło patrzyło się na akrobacje wykonywane przez Woodley. Jej bohaterka naprawdę miała w sobie siłę, a jak przystało na niezły film akcji Tris prawie non stop (z przerwami na oparcie się na ramieniu ukochanego) wspina się/ucieka/skacze/prawie, że lata. Sama Shailene (na tyle ile można zrobić wrażenie w tego typu kinie) pokazała się po raz kolejny z dobrej strony.

Pozbawiony charakteru, nieskończenie zakochany w Tris macho, czyli Cztery (którego twarzy już nie pamiętam) w filmie po prostu był. Jego funkcją jest wyznawanie miłości Tris i ratowanie jej z opresji. Taki tam dodatek do głównej bohaterki. Nie wyobrażam sobie za to filmu bez Tellera, kradnie każdą scenę i pomimo mieszanych uczuć jakie we mnie wzbudził w "Cudowne tu i teraz" teraz polubiłam jego dziwność i nie mogę doczekać się kolejnych ról.

Pomimo kilku zalet to po prostu film akcji jakich wiele - z kilkoma zwrotami akcji i dobrymi efektami. Mija w mgnieniu oka, przez większość czasu dobrze się ogląda. Jest szybko, dynamicznie i przyzwoicie.


Z nowych produkcji w stylu "zbuntowana jednostka przeciw systemowi" zdecydowanie wolę "Igrzyska śmierci", które wyróżnia na plus m.in. sam pomysł igrzysk i większa powaga. "Zbuntowana" to po prostu niezły film akcji i niewiele więcej. "Igrzyskom śmierci" udało się wspiąć nieco powyżej zwykłe, niewymagające myślenia kino rozrywkowe, "Zbuntowanej" pomimo zbliżonej tematyki nie. No i nie rozumiem niektórych rzeczy, np. w jakim celu podzielono ludzi na frakcję. Wytłumaczono to w filmie hasłem "aby był pokój" - jeśli ktoś wie proszę się podzielić wiedzą :)

11 komentarzy:

  1. Cóż, napisałaś, że nie widziałaś 1 części, o ile dobrze zrozumiałam. Według mnie w pierwszej części jest trochę objaśnione, dlaczego podzielono ludzi na frakcje. Żeby zrozumieć drugą część, wypada oglądnąć pierwszą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zdecydowanie wolę igrzyska. Czytałam i oglądałam Niezgodną jednak mnie nie przekonała. Drugiej i trzeciej części książki nie przeczytałam. Teraz nadrabiam filmem.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja "Igrzyska.." czytałam jakiś czas temu pierwszą książkę, szybko i przyjemnie się czyta ;) Po "Niezgodną" raczej nie sięgnę.

      Usuń
    2. Nie warto sięgać po książkę według mnie. O ile pierwsza część jest jeszcze całkiem okej, to już druga i trzecia są beznadziejne. Nie polecam. Film jest o wiele lepszy niż książka, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą część. Co prawda nie powala, ale oglądało mi się bardzo dobrze, a ścieżka dźwiękowa jest cudowna! Drugiej części jeszcze nie wiedziałam i trochę się jej obawiam, ale na pewno kiedyś się skuszę. :)

      Usuń
  3. Ja wybieram się w przyszłym tygodniu. Pierwszą część obejrzałam wyłącznie dla Tellera i sama się sobie dziwię, bo nie przepadam za taką tematykę, ale bardzo dobrze się bawiłam ;)
    Jeśli chodzi "Igrzyska.." to zaskoczyło mnie (pozytywnie oczywiście) to, że całość wyglądała bardzo realistycznie i nie było masy efektów specjalnych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi bardziej podobała się pierwsza część tego filmu niż Igrzyska Śmierci. Jestem przekonana, że ze "Zbuntowaną" będzie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Igrzyska śmierci" są o wiele lepszą historią - i jako książka i jako film. Veronica Roth ma słabym warsztat pisarski, więc wymyślona przez nią fabuła, nie jest ani oryginalna, ani nie powała na kolana :) Moim zdaniem filmowo jest znacznie lepiej. Jednak ja na Twoim miejscu najpierw nadrobiłabym pierwszą część, zanim zobaczyłabym drugą w kinie. Może nie jest to kino wysokich lotów, ale znacznie łatwiej byłoby ci ogarnąć fabułę. Wszystkie trzy części ściśle się ze sobą łączą i oglądanie ich oddzielnie jest bez sensu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Jego funkcją jest wyznawanie miłości Tris" - hahaha, uwielbiam cię za ten tekst! :D Tego filmu co prawda nie widziałam, ale znam pierwszą część i dokładnie tak to sobie wyobrażałam :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego ludzi podzielono na frakcje jest dokładnie wytłumaczone w trzeciej części serii pt: Wierna. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście naprawdę lubię całą serię Niezgodnej i co jest ważne przeczytałam wszystkie części książki zanim oglądnęłam ekranizację. Plusem jest to, że twórcy filmu nie usunęli za dużo momentów, wręcz dodali, co jest miłym zaskoczeniem, bo w większości ekranizacji dużo najważniejszych scen jest po prostu wycinane. Radziłabym Ci oglądnąć pierwszą część filmu, uważam, że jest lepsza i nie umiem podać dokładnych powodów, tylko mnie osobiście to wszystko bardziej przekonuje, to jak ona się uczy. Bo jak widzimy w drugiej części Tris ma już duże doświadczenie, nie boi się, pokonuje wszystkie przeszkody. W pierwszej możemy zobaczyć jej początki i początek uczucia zawiązującego się pomiędzy nią a Cztery. Kolejnym plusem filmu jest to, że gdy tak jak ty - wybrałaś się do kina na drugą część bez oglądania pierwszej, jako tako wiesz o co chodzi. Wszystkie części są ze sobą ściśle związane, lecz każda oddzielna ma swoją inną fabułę. Kolejnym plusem jest dobór bohaterów, myślę, że Woodley idealnie odegrała rolę Tris i nie wyobrażam sobie innej aktorki na jej miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że książka jest lepsza od filmu. W większości przypadków tak jest. Trochę rozczarowałam się zakończeniem, ale teraz jest dużo ludzi pisze w właśnie taki sposób. Uważam, że Shailene Woodley bardzo dobrze zagrała Tris. Osobiśie bardzo lubię tę aktorkę. Wydaje mi się, że jeśli chcesz zrozumieć kilka rzeczy z filmu najlepiej byłoby gdybyś przeczytała całą serie lub obejrzała 1 część. :)

    OdpowiedzUsuń