"Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja

akcja/przygodowy/sci-fi
oryginalny tytuł: Mad Max: Fury Road
rok: 2015
reżyseria: George Miller
scenariusz: Nick Lathouris, Brendan McCarthy, George Miller

Większości mężczyzn zapewne nie trzeba namawiać by wybrali się na czwarte spotkanie z Maxem Rockatanskym. Czyta mnie głównie płeć żeńska i do niej też bardziej kieruję mój poseansowy komentarz. Pierwsze skojarzenia, a mianowicie, że jest to raczej męskie kino zaczęły z czasem przysłaniać doniesienia, że Miller zrobił (chcący czy niechcący) film feministyczny. Do tego doskonałe recenzje i tym sposobem wylądowałam na sali kinowej. Na szczęście, bo to film który warto obejrzeć, a do tego który warto obejrzeć w kinie. Nieważne czy lubicie kino sensacyjne, czy lubicie efekty i kaskaderskie wyczyny i czy lubicie klimat post apokaliptycznego świata.


Najpierw ze zdziwieniem i dystansem, potem z zaciekawieniem, a na końcu z pełnym zaangażowaniem oglądałam najnowszy film Millera. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Jest chaotyczny, porąbany, wciągający i cholernie intensywny. To groteskowo-filozoficzny wypas pełen szaleństwa w czystej formie. Ciężko ten film opisać. Ciężko o nim rozmawiać. Jego się po prostu ogląda i przeżywa. To naprawdę świetne kino (przypominam) rozrywkowe, także nastawcie się na klimat, zdjęcia i emocje, a nie samą fabułę. Drobne zawiedzenia rekompensują wspaniały soundtrack - niepokojący i piękny i... cała reszta. To technicznie perfekcyjny film. Drugi raz w tym roku wyszłam z kina (wcześniej "Birdman") z myślą, że czegoś takiego jeszcze nie było. A aktorsko? Trio: Hardy, Theron i Hoult - jedno wielkie wow! Nie wiem kto z nich był najlepszy, Hardy miał mniej możliwości pokazania się, o Theron wiemy od lat, że to klasa sama w sobie (te jej oczy!), a Hoult... No właśnie, ogromne, pozytywne zaskoczenie. Dał bardzo dojrzały, świadomy i zapadający w pamięć występ.

 
Co to był za film... Prawdziwe widowisko dla tych, którzy lubią mocne doznania, nie boją się przełamywania schematów i dziwacznej formy, która góruje nad treścią. Kochasz albo nienawidzisz. Gdy skończył się miałam ochotę obejrzeć go jeszcze raz. Tak od razu. "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. " - George Miller naprawdę tego dokonał.


5 komentarzy:

  1. Ciężko mi się przekonać do czegoś tak innego. I chyba bez sensu będzie się zmuszać do seansu. Może kiedyś ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale ujęłaś w kilku zdaniach to co ja próbowałam przekazać w mojej recenzji. Filmy świetny! Czegoś takiego jeszcze nie było!

    OdpowiedzUsuń
  3. Film dosłownie wgniótł mnie w fotel,ale ja lubię męskie kino. Z drugiej strony rozumiem też kobiety które za tego typu obrazami nie przepadają i nie daj Boże czasami takie oglądają ze swoimi mężczyznami...tym współczuję i pozdrawiam...trzymajcie sie dziewczyny :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam płatne recenzje :) Czy Wy widzieliście wogóle ten film ???? Ludzi nie idźcie na to do kina !!!! zobaczcie sobie za free z netu do kotleta :) !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko szkoda, że ta fabuła taka biedna ;)

    OdpowiedzUsuń