"Gia"

biograficzny/dramat
oryginalny tytuł: Gia
rok: 1998
reżyseria: Michael Cristofer
scenariusz: Michael Cristofer, Jay McInerney

Film jest autentyczną historią jednej z najpopularniejszych w latach 80 modelek. Gia Carangi (Angelina Jolie) z dnia na dzień stała się sławna i w ekspresowym tempie trafiła na okładkę Vogue. Bezkompromisowa, szalona, wybuchowa, namiętna – taka właśnie była, a jej życie wypełnione narkotykami oraz burzliwymi związkami z mężczyznami i (głównie) kobietami. Jednak zbyt młody wiek, brak wsparcia oraz to, że gdzieś tam w środku nadal była przestraszoną, niedojrzałą dziewczynką sprawiło, że jeszcze szybciej niż weszła na szczyty sławy – spadła.

Twórcy starali się aby film był jak najbardziej realny. Chwilami produkcja udaje dokument, co jakiś czas oglądamy wywiady z ludźmi z otoczenia modelki, czasem z fotografami, ze znajomymi, głównie z matką. Oprócz tego zostały wplecione fragmenty z pamiętnika Gii. Ten drugi zabieg uważam za udany (może trochę za poetyckie to wszystko), jednak czas poświęcony na wywiady chętnie zamieniłabym na więcej wydarzeń z życia modelki. Cały czas oglądamy Jolie, poznajemy jej wnętrze, ale na plus wyszłoby więcej faktów.

Dzieciństwo modelki przedstawione jest w olbrzymim skrócie, myślę, że mogli poświęcić mu chociaż te 10-15 minut więcej, gdyż to właśnie wczesne lata wpłynęły po części na jej późniejsze problemy.

Warto wspomnieć o świetnych scenach erotycznych, nie było ich szczególnie wiele, ale naprawdę rzadko spotyka się tak pięknie, subtelnie, ale i bardzo namiętnie przedstawione życie intymne w filmach.

Zrealizowana przez HBO produkcja to nic innego jak historia pięciu minut sławy. Standardowo dużo seksu, dużo narkotyków, a potem coraz gorzej. Jeśli chodzi o filmy biograficzne myślę, że można nazwać go tym gorszym, ale z najlepszej półki. Jednak jest to zasługa tylko i wyłącznie Angeliny Jolie. Mimo, że całkowicie mnie zahipnotyzowała to nie da się nie wspomnieć o reszcie. A reszta (oprócz Ruehl i Dunaway) słabo. Bezbarwna (wręcz przeźroczysta) Linda (Elizabeth Mitchell) – partnerka Gii, za mało szczegółów, brakuje też zgłębienia psychiki bohaterów no i te kiczowate wywiady „po latach”. Przez chwilę oglądamy też Milę Kunis jako Mię w dzieciństwie, ale to dosłownie 2-3 sceny.

4 nominacje do Złotych Malin (za 7 filmów), 6 nominacji (w tym 3 wygrane) do Złotych Globów i 2 nominacje (w tym 1 wygrana) do Oscarów. Angelina Jolie jest co najmniej zadziwiająca.  Chociaż zdarzyło się i odebranie dzień po dniu Złotej Maliny i Oscara (dokonała tego Sandra Bullock). Za „Gia” otrzymała Złoty Glob, chociaż nie była wcale gorsza niż w „Przerwanej lekcji muzyki”. Jeśli ktoś nie lubi Jolie czy ma wątpliwości co do jej talentu jestem pewna, że po seansie będzie zachwycony. Ten film stworzyła Jolie i to ona jest całym filmem. Gdyby nie ona reszta byłaby słaba. Miażdży, zniewala, uwodzi – genialna!!

Tragiczna historia pięknej kobiety, która „przeżyła niebo i piekło na ziemi”. Warta obejrzenia i raz jeszcze powtórzę: Jolie jest niesamowita. Wrzucam trochę zdjęć modelki, piosenkę, którą uwielbiam i można ją usłyszeć w tym filmie oraz wywiad prawdziwą Gią.

Jeśli interesują was inne filmy o kobietach, które przeżyły swoje 5 minut sławy, by potem dokonać autodestrukcji polecam „The Runaways”, recenzja TUTAJ






2 komentarze:

  1. Widziałam ten film kilka lat temu i pamiętam, że mi się podobał. Ciekawe jakie byłyby dziś moje wrażenia. Pewnie nie zmieni się jedno: Angelina była rewelacyjna w tej roli.

    OdpowiedzUsuń