dramat
oryginalny tytuł: Mud
rok: 2012
reżyseria: Jeff Nichols
scenariusz: Jeff Nichols
Ostatnio postanowiłam zobaczyć
coś innego niż komedia romantyczna z Matthew McConaughey’em i oglądając
„Prawnika z Lincolna”(recenzja tutaj) i „Magic Mike” odkryłam, że jest on naprawę niezłym
aktorem. Z tym większym zainteresowaniem (chociaż przez Reese i zwiastun już
było ogromne) udałam się na seans nominowanego w zeszłym roku do Złotej Palmy „Uciekiniera”,
który okazał się dobrą pod każdym, ale to każdym względem produkcją, którą
śmiało można polecić każdemu. Po obsypanym nagrodami „Take Shelter” i
wspaniałym, nastrojowym „Uciekinierze” można już spokojnie nazwać Jeffa Nicholsa bardzo dobrze
zapowiadającym się reżyserem.
Dwaj czternastoletni chłopcy Ellis (Tye Sheridan) i Neckbone (Jacob Lofland) przypływają na wysepkę na rzece, przy której mieszkają. Chcą zobaczyć zawieszoną na drzewie łódkę, którą uniosła tam powódź. Będąc już w środku orientują się, że ktoś w niej zamieszkał. Okazuje się, że ukrywa się tam niejaki Mud (Matthew McConaughey). Równie przestraszeni co zaintrygowani jego osobą postanawiają mu pomóc przynosząc jedzenie. Szybko dowiadują się, że jest od zbiegłym mordercą, jednak mimo to dzięki sympatii, a z czasem przyjaźni, która między nimi się nawiązuje dalej mu pomagają, gdyż jak okazuje się jego głównym celem jest ucieczka razem z ukochaną Juniper (Reese Witherspoon). Szczególnie silna więź nawiązuje się między Mudem, a Ellisem, który nieco zagubiony przez rozwód rodziców, przeprowadzkę i problemy związane z pierwszą miłością odnajduje w uciekinierze pewien wzór i ziszczenie tego co chciałby aby było prawdą. Nieco bajkowa wizja pięknej miłości pomaga mu, lecz z czasem okazuje się, że ta przygoda będzie czymś innym, a mianowicie procesem dojrzewania– dla nich obu. Wyspa staje się miejscem ucieczki od problemów, wręcz magicznym i nieco oderwanym od rzeczywistości. Zresztą tak też jest ukazana: usypiający nastrój, wszystko jakby przygaszone. Dodatkowo całą sprawę utrudniają ludzie, którzy chcą zemścić się i zabić Muda.
Dwaj czternastoletni chłopcy Ellis (Tye Sheridan) i Neckbone (Jacob Lofland) przypływają na wysepkę na rzece, przy której mieszkają. Chcą zobaczyć zawieszoną na drzewie łódkę, którą uniosła tam powódź. Będąc już w środku orientują się, że ktoś w niej zamieszkał. Okazuje się, że ukrywa się tam niejaki Mud (Matthew McConaughey). Równie przestraszeni co zaintrygowani jego osobą postanawiają mu pomóc przynosząc jedzenie. Szybko dowiadują się, że jest od zbiegłym mordercą, jednak mimo to dzięki sympatii, a z czasem przyjaźni, która między nimi się nawiązuje dalej mu pomagają, gdyż jak okazuje się jego głównym celem jest ucieczka razem z ukochaną Juniper (Reese Witherspoon). Szczególnie silna więź nawiązuje się między Mudem, a Ellisem, który nieco zagubiony przez rozwód rodziców, przeprowadzkę i problemy związane z pierwszą miłością odnajduje w uciekinierze pewien wzór i ziszczenie tego co chciałby aby było prawdą. Nieco bajkowa wizja pięknej miłości pomaga mu, lecz z czasem okazuje się, że ta przygoda będzie czymś innym, a mianowicie procesem dojrzewania– dla nich obu. Wyspa staje się miejscem ucieczki od problemów, wręcz magicznym i nieco oderwanym od rzeczywistości. Zresztą tak też jest ukazana: usypiający nastrój, wszystko jakby przygaszone. Dodatkowo całą sprawę utrudniają ludzie, którzy chcą zemścić się i zabić Muda.
Mimo, że film trwa ponad 2
godziny i wszystko toczy się z pozoru powoli (chłopcy przypływający do kryjówki
Muda, odpływają, przypływają i znowu) to nie ma tu czasu na nudę. Krok po kroku
historia nabiera coraz to większego rozpędu i dąży wyjątkowo ładnie do punkty
kulminacyjnego. A pod koniec olbrzymie przyspieszenie, pełne zwrotów akcji i
emocji. Niejeden thriller pozazdrościłby takich ostatnich 15 minut. Zresztą
napięcie towarzyszy widzowi nie tylko pod koniec. Co jakiś czas w tej z pozoru
wyciszonej klimatem, krajobrazami i muzyką historii w najmniej oczekiwanym
momencie coś się dzieje (będzie kilka mordobić). Zresztą przez cały czas widz
jest ciekaw tego jak się skończy i czy dojdzie do skutku spotkanie
stęsknionych zakochanych oraz denerwuje się o bezpieczeństwo czwórki głównych
bohaterów, którym po piętach depczą głodni zemsty zbrodniarze.
Film jest bardzo klimatyczny.
Mieszkające nad rzeką rodziny, ich zajęcia, problemy, życie są zwykłym, ale
przez to prawdziwym i ciekawym elementem wzbogacającym i dopełniającym historię
tytułowego uciekiniera. Tak samo jest z postaciami (dobrymi), a ich jest całkiem
dużo. Każda zwykła, ale w tej zwykłości ciekawa. Każda ma swoją historię, swoje
problemy i każda coś wnosi. Nierozmawiający z nikim, tajemniczy sąsiad Tom (Sam Shepard) wzbogaca opowieść i
pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Galen (w roli wuja jednego z
chłopców Michael Shannon) urozmaica
to wszystko nurkując w ogromnym hełmie oraz szczerze rozśmiesza w jednej ze
scen. Także znajdziemy tu różne, mniejsze i większe poboczne tematy, które
jednak konsekwentnie idą w kierunku, którego przez cały seans jesteśmy ciekawi –
wspólnej ucieczki zakochanych, a na końcu każdy z nich okazuje się, że nie był
przypadkowy, bo wszystko ładnie się łączy.
Film porusza wiele tematów.
Zmierzenie się z problemami, z dojrzewaniem, z samym sobą, poświęcenie oraz oczywiście
przyjaźń i miłość. Nasuwa się trochę ”o wszystkim i o niczym”, ale to na szczęście
nieprawda, bo całość jest dobrze wyważona.
Dużo, dużo pięknych ujęć. Już w
zwiastunie robią wrażenie, a co dopiero na dużym ekranie. Świetnie zdjęcia, zapamiętałam
kilka ciekawych scen w nocy, no i przede wszystkim rzeka, której dzikość
podsyca to wszystko. Ten nieco ospały, oniryczny klimat wyspy, promienie słońca
między drzewami… cudo! No i nie są to jak mogłoby się wydawać kiczowate krajobrazy
wrzucone pomiędzy sceny, ale ładnie wpasowane w film momenty. Delikatna, wręcz
rozmazana, jednak niepozwalająca rozluźnić się muzyka. Niżej wrzucam 2 piosenki
(większość jest do siebie bardzo podoba), te w zwiastunie już robią wrażenie. Pisząc
recenzję odsłuchałam sobie fragmenty soundtracku i naprawdę są to magiczne, raczej
powolne, ale niepokojące i wręcz intrygujące melodie.
McConaughey jest po prostu
hipnotyzujący. Czy jest to najlepszy występ Matthew? Widziałam na razie 11 filmów z jego
udziałem i myślę, że mogę podpisać się pod tym stwierdzeniem. To nie ten
Matthew ze średnich komedii romantycznych, oj nie.. Pozostaje czekać na jego kolejne
świetne role, a szykują się. Reese Witherspoon robiła co do niej należało, była
po prostu dobra i tyle. No i muszę wspomnieć o młodych, głównych bohaterach, bo
naprawdę rewelacyjnie zagrali. Do tego wspomniani wyżej Michael Shannon, Sam
Shepard, no i dokładnie tacy jaki mieli być, czyli nieco zagubieni, sfrustrowani i
małomiasteczkowi rodzice Ellisa – w tych rolach Ray McKinnon oraz Sarah
Paulson. To się nazywa świetna obsada. Wspomnę jednak jeszcze o McConaughey’u.
Powinnam wychwalać go jako najjaśniejszy i najlepszy punkt filmu i robiłabym
kto gdyby nie to, że tu po prostu wszystko było na tak samo wysokim poziomie
jak jego gra.Widać, że reżyser wiedział dokładnie co chce zrobić, naprawdę skupił się na tej wydającej się prostą historyjką miłosną produkcji i tchnął w nią ducha, który sprawia, że czujemy, że ta historia jest prawdziwa. Nie przejmował się, że zostanie mu wytknięta może na początku śmiesznie i naiwnie brzmiąca fabuła: facet zabija kogoś, ukrywa się i robi wszystko by być znowu ze swoją miłością. Konsekwentnie opowiada tą magiczną, ale i mądra historię. Myślę, że zwiastun dobrze oddaje film i jeśli spodobał wam się, to nie powinniście być zawiedzeni seansem. Mimo, że w wielu momentach bardzo standardowy (prosta historia) i niezłożony to niedający się wepchnąć w żaden kąt film. Nadający się dla większości widzów. Jeszcze kilka godzin po seansie widzi się twarz doświadczonego życiem, ale nadal pełnego wręcz dziecięcego entuzjazmu Muda.
Zwiastun:
Zachęcam do polubienia nowego fanpage'a na facebooku, znajduje się tutaj.
Zastanawiałam się, czy pójść na ten film do kina, ale dzięki Twojej recenzji jestem już przekonana, że muszę się wybrać :). A sam McConaughey jest przeze mnie darzony ogromną sympatią, jeszcze z dawnych ról w komediach romantycznych właśnie. Za Reese nie przepadam, ale myślę, że przymknę na nią oko i skupię się na reszcie obsady.
OdpowiedzUsuńReese co jakiś czas się tam pojawia, ale jakoś specjalnie jej nie widać, bo reszta przykuwa bardziej uwagę :)
UsuńMimo, że nie lubię jego ról w tych kom.rom to jakoś czuję sympatię do tego aktora i kibicuję mu. Ostatnio zabłysnął w "Pokucie", a "Uciekiniera" czekam z niecierpliwością i na pewno obejrzę. Może dojrzał do świetnych ról i zaczął na nie trafiać?
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć, ale może rzeczywiście uznał, że 40 lat już na karku i czas na jakieś dojrzalsze role :) W Dallas Buyers Club szykuje się chyba rola życia.. i przeczytałam jeszcze, że zakończono już kręcić film Scorsese!
UsuńKompletnie nie zwróciłabym na ten film uwagi, pominęłabym nawet bez oglądania trailera. Chyba głównie przez obsadę kojarzącą się z głupimi komediami. Głupio się tak czasem zorientować, jak bardzo człowiek polega na stereotypach.
OdpowiedzUsuńJa zwracam uwagę na filmy z Reese Witherspoon dlatego już wcześniej wiedziałam, że wejdzie. Tak to już jest, że po kilku podobnych rolach przykleja się w końcu łatka. Fajnie, tak bez obciachu się przyznać, za to potem jest miła niespodzianka w postaci filmu :) Z Reese planuję od dawna przegląd ról, zrobię pewnie po sesji, w każdym razie polecam z nią też wiele filmów właśnie niekomediowych: Człowiek z księżyca, Strach, Miasteczko Pleasantville, Vanity Fair, Spacer po linie, Transfer czy ostatnia Woda dla słoni :)
OdpowiedzUsuńI teraz uczcijmy moją niewiedzę chwilą ciszy - w ogóle nie słyszałem o tym filmie. Bardzo pozytywna recenzja, jednak ciężko mi powiedzieć czy wydam na niego swoje oszczędności, by zobaczyć go w kinie :)
OdpowiedzUsuńHaha kocham twój komentarz :D A tak serio to Drugie oblicze, Wielki Gatsby, jeszcze było teraz Cannes i gdzieś tam zniknął, a pierwsze reklamy w telewizji czy gdzieś w internecie dopiero od dwóch dni zauważyłam :) Ja też nie wiem czy bym zauważyła gdyby nie to, że śledzę na bieżącą produkcje z Reese.
UsuńDzisiaj widziałam zwiastun filmu w telewizji i mnie bardzo zainteresował. Ponadto, dzięki Twojej recenzji myślę, że wybiorę się na ten film do kina i na pewno nie będę żałowała. :)
OdpowiedzUsuńblabiepl.blogspot.com
Ja jutro wybieram się na Uciekiniera, więc dopiero wtedy napiszę coś więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mój komentarz się nie wyświetlił (być może jeszcze go nie zatwierdziłaś, ale chyba jednak to nie o to chodzi), więc napisze jeszcze raz. Przeczytałam Twoją recenzję i wydaje mi się, że mamy podobną wrażliwość filmową, dlatego mam pytanie. Czy mogłabyś mi polecić filmy podobne do Uciekiniera?
OdpowiedzUsuńNie ma u mnie zatwierdzania komentarzy ani niczego takiego - publikuje się wszystko jak leci, może była jakaś chwilowa awaria i zniknął, też czasem mi się tak zdarza u kogoś:) No więc tak... Sama nie oglądałam, ale podobno bardzo podobny jest innny film tego samego reżysera "Take Shelter". Tego też nie widziałam, ale podobno "Joe" również bardzo podobny (oba mam w planach, po oscarowym zamieszaniu się zabiorę :). Jeśli chodzi o filmy, które dzieją się na południu, są duszne, klimatyczne - "Bestie z południowych krain", "Noc Iguany" , "Zabójczy Joe" - zresztą zajrzyj koniecznie tutaj: http://czasnafilm.blogspot.com/2015/01/southern-gothic.html Tutaj opisałam filmy mniej lub bardziej podobne, ale utrzymane w podobnym klimacie :) Możesz tez spróbować coś stąd: Do szpiku kości (uwielbiam!), Animal Kingdom (troszkę podobny, uwielbiam), też ain't them bodies saints. Kolejnych, które wymieniłam też nie widziałam, ale też mam w planach i czytałam/powiedziano mi, że podobne etc.Motel Life, Trash, Prince Avalanche, Blue Ruin, Cold in July :)
Usuń