5 filmów mojego dzieciństwa


Wytypowana przez Filmowe Abecadło postanowiłam wziąć udział w tej pozwalającej cofnąć się na chwilę w czasie zabawie. Wybranie 5 filmów okazało się dla mnie piekielnie trudne (wręcz niewykonalne). Już od dziecka oglądałam baaardzo dużo produkcji, kiedy tylko udało mi się wymknąć z pokoju siedziałam do późna przed telewizorem i chłonęłam szczęśliwa obrazy. Często odwiedzałam też kino, dlatego ciężko mi wybrać tylko kilka najważniejszych filmów z w sumie okresu gdzieś 10 lat życia. Kiedy myślę o podsumowaniu roku, które będę robić w grudniu na blogu i o tym, o których produkcjach będę musiała wspomnieć wychodzi mi na ten moment już około 30, a co dopiero z wieelu lat. Praktycznie jest to niemożliwe, dlatego też i tak okrojoną wersję przedstawię w ten sposób, że gdzie mogę wplotę i wspomnę o innych tytułach i niżej napiszę jeszcze kilka słów. Zamiast listy 5 najważniejszych dla mnie filmów wyszedł z tego dłuższy tekst o tym co wtedy mnie szokowało, co było modne, na co chodziłam do kina itp. Miłej lektury :)

1. "8 mila" (Curtis Hanson, 2002)
W kinie na filmie nie byłam (podejrzewam, że nie poszłam bo by mnie po prostu nie wpuścili), ale gdy tylko było to możliwe razem z przyjaciółką wypożyczyłyśmy kasetę i gdy nie było mamy obejrzałyśmy :) Produkcja z Eminem była wielkim wydarzeniem, filmu nie widziałam już z 5-6 lat, ale nadal kojarzę jako dobrą produkcję. Mniejszym, ale nadal budzącym wiele emocji występem była też rola Britney Spears w "Crossroads", duużo gorszy film, ale nadal dla dziewczyn wychowujących się na "... Baby One More Time" miło wspominany i emocjonujący wtedy seans.

2. Zakochany Kundel (Luske, Jakcson i Geronimi, 1955) i Zakochany Kundel II (Rooney, Roussel, 2001)
W zestawieniu muszę oczywiście umieścić jakąś bajkę. Myślę, że moim numerem 1 pozostają filmy "Zakochany kundel" i "Zakochany kundel 2", muszę wymienić oba gdyż oba są wspaniałe, oba kochałam tak samo i znam na pamięć do dzisiaj wszystkie piosenki. Muszę, ale to muszę też wspomnieć o "Pocahontas", "Anastazji" i "101 dalmatyńczyków", które również oglądałam non stop i ani trochę mi się nie nudziły.

3. "Ogniem i mieczem" (Jerzy Hoffman, 1999)
Teraz coś co was zdziwi. Naprawdę nie wiem czemu kilkuletnia dziewczynka nie nudziła się na takim filmie i często wypożyczała go w "Beverly Hills". Muszę też wspomnieć o innych polskich produkcjach, które zawsze lubiłam. Oprócz "Ogniem i mieczem" do głowy przychodzą mi w pierwszej kolejności również tytuły "Sara" i "Kiler" (obie części). To taka najważniejsza dla mnie trójka. Wstrząsnął mną też film "Cześć Tereska", no i doskonale pamiętam też wizytę w kinie na "W pustyni i w puszczy". No dobra jeszcze jeden - "Tajemniczy Ogród" Agnieszki Holland.
4. "Młodzi gniewni"(John N. Smuth, 1995)
Istotnym ogólnie i dla mnie filmem byli "Młodzi gniewni" z Michelle Pfeiffer, który wtedy był dla mnie filmem dość ciężkim i przejmującym. Po nim powstał serial "Boston Public" i wieele produkcji o nauczycielu, który trafia do okolicy z tak zwaną trudną młodzieżą aby często nieco niekonwencjonalnymi metodami próbować sprowadzić ich na dobrą drogę. Jednak ten film pozostaje jednym z pierwszych i lepszych jeśli chodzi o tą tematykę.
5. "Uśpieni" (Barry Levinson, 1996)
Obok "Przerwanej lekcji muzyki" i "Chłopaków mojego życia" jeden z filmów, po seansie, którego sięgnęłam po książkę i momentalnie ją pochłonęłam (a molem książkowym nigdy nie byłam - chociaż to mało powiedziane). Również były jednymi z filmów, które jako pierwsze z powagą wymieniałam jako ulubione, do których wieele razy wracałam i w jakiś sposób były i są dla mnie ważne.

Oprócz wyżej wymienionych takimi powiedzmy sobie pierwszymi poważniejszymi produkcjami z wyższej półki, z którymi miałam kontakt i które uwielbiałam i oglądałam zawsze kiedy leciały sobotnimi wieczorami na tvnie były takie produkcje jak "Forrest Gump", "Joe Black", "Wywiad z wampirem", "Billy Elliot" i "Gangi Nowego Jorku". Podobnie było też z filmami z Jimem Carreyem, z którym dzieciństwo mi się wręcz kojarzy - mój ukochany "Grinch", "Ace Venture" (pamiętam również grę komputerową) oraz "Truman show" (ale mną wtedy wstrząsnęło!). To samo Robin Williams ("Patch Adams", "Pani Doubtfire" i głównie "Jumanji").

Gdy byłam młodsza oczywiście popularne i lubiane były filmy z bliźniaczkami Olsen (mam nawet jeszcze jakąś kasetę video) oraz kilka produkcji z Lindsay Lohan (do dziś kocham "Zakręcony piątek"!). Bardzo, bardzo popularną produkcją (wręcz częstym tematem rozmów + cytowanie żartów) był "Straszny film".

Filmy, na których wizyty w kinie szczególnie zapadły mi w pamięć to "Stuart Malutki" (jedna z pierwszych wizyt w kinie), "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" (uwielbiam ten humor), "Spider-Man" i "Moje wielkie greckie wesele". Pamiętam nadal gdy czarno białe włosy Glenn Close stają jeden po drugim gdy Big Ben wybija dwunastą i Gerarda Depardieu zasuwającego w wielkim futrze. Tak, tak, mowa o "102 dalmatyńczykach".

Byłam też absolutną fanką kilku francuskich produkcji. Seria filmów "Taxi", "Yamakasi", "Amelia" i "Leon Zawodowiec". Na koniec wymienię jeszcze "Speed" podczas którego do dzisiaj siedzę cała zdenerwowana i "Strach", gdzie moją jego ulubioną rolę zagrał Wahlberg, a towarzyszyła mu Reese Witherspoon.

Jak widzicie trochę tego jest, pewnie o kilku filmach zapomniałam. Czy ktoś z was może tak jak ja wymienić któryś z tych tytułów jako film swojego dzieciństwa? ;) 

3 komentarze:

  1. "Ogniem i mieczem" eh, miałam podobnie, choć głównie przez uwielbienie brata, które z czasem przeszło na mnie. Pamiętam, że były takie dni kiedy oglądaliśmy to po 2/3 razy dziennie i cytowaliśmy prawie wszystkie dialogi :D

    Ps. to ciekawe jak "bycie filmem dzieciństwa" wpływa na odbiór filmu w dorosłym życiu, zawsze patrzy się na nie przez pryzmat sentymentu dzięki czemu w ulubionych filmach znajdują się czasem najgorsze felery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do dzisiaj pamiętam "Jam szlachnic, choć ubogi" czy jakoś tak :P Oj tak na te filmy się patrzy zuuuupełnie inaczej. Ciężko wręcz je ocenić w taki sposób jak ocenia się inne produkcje.

      Usuń
  2. "Młodzi gniewni" - klasyk! określenie Biała buła na stałe weszło do języka mojego i moich przyjaciół :)

    OdpowiedzUsuń