"Połów szczęścia w Jemenie" - recenzja

dramat/komedia/romans
oryginalny tytuł: Salmon Fishing in the Yemen 
rok: 2011 
reżyseria: Lasse Hallström 
scenariusz: Simon Beaufoy

Alfred (Ewan McGregor) tkwi od lat w małżeństwie z żoną, z którą łączy go już tylko dach nad głową. Jego monotonne życie i pracę za biurkiem w departamencie ds. rybołówstwa przerywa projekt, którego pod groźbą zwolnienia zgadza się podjąć mimo bardzo sceptycznego podejścia, a raczej opinii, że jest on niewykonalny i absurdalny (co trochę odbija sobie cynicznymi komentarzami). Szejk Muhammed (Amr Waked) nie zważając na koszty ma w planach sprowadzić 10 tysięcy łososi na jemeńską pustynię. Pomaga mu  w tym asystentka Harriet (Emily Blunt). Wokół marzenia szejka robi się całkiem duże zamieszanie. Nie podoba się ono niektórym mieszkańcom Jemenu i oczywiście brytyjskim wędkarzom. (Jedyne) dobre wiadomości współpracy brytyjsko-jemeńskiej chce wykorzystać biuro prasowe premiera – Patricia Maxwell (Kristin Scott Thomas). Jednak najbardziej zmienia się oczywiście życie głównych bohaterów, chociaż nie tylko, gdyż pomysł okazuje się nie kaprysem bajecznie bogatego szejka, który już nie wie co robić z pieniędzmi, ale wizją, która ma być czymś więcej.

Jest to jego kolejny malowniczy, nieco bajkowy film z barwnymi postaciami Lasse Hallströma. Oparta na książce „Połów łososia w Jemenie” produkcja to wyjątkowo zgrabne połączenie tematu polityki, wiary, miłości, wędkarstwa  i nie tylko. Z pozoru tematy te ciężko jest w sposób nienachlany i gładki połączyć, no bo jak to zrobić aby ładnie przejść ze sceny, w której szejk opowiada o swojej wizji świata i wierze w cuda do wyrachowanej, wręcz bezdusznej sekretarz prasowej. Tutaj połączono wszystko… humorem. Pełen absurdów scenariusz (głównie pierwsza połowa) jest tym co wyróżnia na plus produkcję spośród innych tego typu uroczych, ciepłych komedii.

Początkowo robi wrażenie jednych z tych oryginalnych, trochę dziwacznych i dosyć dynamicznych produkcji z przerysowanymi, zabawnymi postaciami, barwnym światem oraz szczyptą sarkazmu. Wrażenie robią szczególnie świetne role Ewana McGregora i Kristin Scott Thomas, które wręcz napędzają cały film. Rola naukowca teoretycznie powinna być tą najnudniejszą, jednak tak się nie stało. Sztywny, bez poczucia humoru okazał się być najzabawniejszym elementem filmu! Obok rozbrajających rozmów Maxwell z premierem na czacie. Drugą połowę, która nie jest już tak niebanalna można opisać bardziej jako urzekający, wzruszający, odprężający i bardzo ciepły film. Wtedy też mimo nadal bardzo zabawnych rozmów Patricii z premierem uwagę skupia głównie wątek miłosny (wyjątkowo subtelnie przedstawiony).

Czemu przy filmie widnieje tylko 6,5? Nie uważam, że coś zostało zepsute w tym filmie. Po prostu to nie jest film, któremu daje się więcej ze względu na główną (chociaż w sumie ciężko powiedzieć, która jest główna) historię uczucia między Alfredem, a Harriet, która jest po prostu bardzo prosta. Zresztą ciężko mieć o to pretensje, nie wyobrażam sobie w zrobionym w tak żartobliwym tonie filmie jakiegoś poważniejszego wątku o związku. Ja dałam moim zdaniem w pełni zasłużone 7/10 za oryginalną historię, dwie ciekawe i bardzo dobrze zagrane postaci oraz dużą ilość ciepła i zdjęcia.

Już w zwiastunie widać, że jest przecudnie i malowniczo. Zdjęcia powstały w Anglii, Szkocji i Maroko. Przeważająca większość zdjęć zachwyca i sprawia, że na chwilę odpoczywając przenosimy się gdzie indziej. Mimo, że nieco bajkowy to nie taki głupi. Trochę polityki (satyra na rząd), trochę innej kultury. O tym, że ważne są cele, marzenia i warto czasem zaryzykować. Mimo oryginalnego tematu, ciekawych, mocno zarysowanych postaci i specyficznego humoru film nadal pozostaje produkcją, która ma po prostu sprawić, że zrelaksujemy się, oderwiemy na chwilę od problemów i napełnimy pozytywną energią.

7 komentarzy:

  1. A ja się troszkę nudziłam i chyba ta niepowalająca historia miłosna przeważyła, że dałam 6/10, ale zgadzam się całkowicie, że Ewan McGregor zagrał świetnie :) Btw - jak w większości filmów, w których występował ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie to zaciekawiło, ściągam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się ten film bardzo podobał. Idealny na babski wieczór lub po męczącym dniu :) A Ewan McGregor jest w tym filmie najlepszy. Aż sobie go jeszcze raz obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę na taką odprężającą historię, szczególnie, że gra tam mój ulubieniec Ewan :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podejrzewam, że ocena wynika ze specyficznego klimatu filmu. Opowieść toczy się spokojnym, leniwym, powolnym tempem. Mimo to film bardzo mi się podobał. Piękne zdjęcia, duet McGregor i Blunt (za którą nigdy nie przepadałam, ale w tutaj - świetna).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze chyba nigdy nie zapomnę, jakie pozytywne emocje pozostawił we mnie ten film. Bodajże skończyłem oglądać film po pierwszej w nocy, a tak mnie nastroił optymizmem, że miałem ochotę iść i robić najcięższą harówę, jaką można sobie wyobrazić! Naprawdę bardzo dobre kino, choć fakt faktem - sam dałem zaledwie 7! Film specyficzny, ale zawsze jak ktoś się pyta, co polecam na odprężenie i poprawę humoru - zawszę odpowiadam nieśmiało "Połów szczęścia w Jemenie"... Hallstrom zrobił ten film świetnie!

    OdpowiedzUsuń