thriller/dramat
oryginalny tytuł: Rear Window
rok: 1950
reżyseria: Alfred Hitchcock
scenariusz: John Michael Hayes
Mimo, że od jej śmierci minęło ponad 30 lat to w świadomości wielu nie tylko widzów na całym świecie Grace Kelly jest nadal
żywa. Niezapomniana
i zjawiskowa zdobywczyni Oscara po ślubie z księciem Rainierem przez 25
lat nosiła dostojnie brzmiący tytuł - „Jej Książęca Wysokość Księżna Monako”.
Mimo, że po wyjściu za mąż zrezygnowała z aktorstwa i zagrała w 11
filmach została umieszczona na trzynastym
miejscu listy największych gwiazd amerykańskiego kina. W końcu taka postać musiała
doczekać się porządnej, biograficznej produkcji. Jak jednak oglądać „Grace
księżna Monako” nie widząc wcześniej żadnego filmu z Grace Kelly? Niezrażona
chwilami kiczowatym, naciąganym i mało autentycznym „Zawrotem głowy”
Hitchcocka sięgnęłam po „Okno na podwórze” i tym razem poczułam na sobie fenomen
reżysera.
Lisa to zawsze olśniewająca, modna i piękna kobieta, która czas spędza
głównie na zakupach lub rozmowach przy koktajlu. Spotyka się z fotografem
Jeffem, którego darzy uczuciem, a jemu niespecjalnie śpieszy się do ślubu, a na
pewno nie ma zamiaru osiadać nigdzie na stałe. Chwilowo jest jednak uziemiony,
gdyż uległ wypadkowi przez co całe dnie spędza w domu na wózku inwalidzkim z
nogą w gipsie. Znudzony mężczyzna dla zabicia czasu i zabawy obserwuje przez
okno swoich sąsiadów jednak z czasem rzeczy, które widzi zaczynają go
niepokoić.
Na blisko 2 godziny siadamy z Jeffem przy oknie i obserwujemy życie jego
sąsiadów. Poznajemy samotną kobietę z dołu, rozrywkową i atrakcyjną tancerkę,
wesołego psiaka z góry. Wiemy kto, o której wychodzi z domu, jak spędza
wieczory, co go trapi. Jest to bardzo ciekawe wręcz przeżycie, bo to więcej niż
kolejny seans filmowy, a do tego w pewien sposób wyjątkowe, bo
balansujące na granicy… przyzwoitości. A wiecie co jest najlepsze? To, że widz
nieświadomie staje się częścią pewnego eksperymentu, który Hitchcock przeprowadza.
Czy kiedy młoda para całuje się zmrużymy oczy jak Jeff czy ożywieni będziemy
obserwować co robią? To tylko jeden z przykładów tego jak inteligentnie
Hitchcock sprawia, że zasiadamy na miejscu głównego bohatera.
Nie tylko bez najmniejszego pośpiechu budowane napięcie zasługuje na
pochwały. Na zaskakująco wysokim poziomie są też inne elementy filmu - zaczynając
od dialogów, przez montaż, na aktorach kończąc. Piszę „zaskakująco”, bo wiedząc
z czego Hitchcock jest znany nie spodziewałam się, że również dialogi, rys
psychologiczny postaci, a nawet humor będzie tak zachwycający. Mimo, że Lisa może
zostać odebrana przez niektórych jako płytka (w nieco przerysowany sposób
starano się przedstawić ją jako przeciwieństwo głównego bohatera) to nie
myślcie, że to nikt więcej niż sympatyczna, rozrywkowa blondynka, która dba
tylko o wygląd. Bohaterka grana przez Grace Kelly jest wielowymiarową postacią
z krwi i kości. Niesamowite jak wiele można „wycisnąć” z takiej z pozoru
nieskomplikowanej kobiety, no i jak świetnie ją zagrać.
W "Zawrocie głowy" wręcz bolały sztampowe dialogi, chwilami
wątpliwy realizm i kiczowaty wątek miłosny. Ciężko było mi traktować ten film
serio, gra pięknej Kim Novak również mnie nie zachwyciła. Przez źle
rozłożone napięcie w pewnym momencie niestety wszystko siada. Tutaj mamy do
czynienia z zupełnie innym Hitchcockiem. Błyskotliwym, ironicznym, zabawnym,
wciągającym i po prostu genialnym. Bezczelnie wodzi widza za nos i tworzy filmowe dzieło. Rzuca pytania a propos sąsiedztwa, odpowiedzialności społecznej, podglądania innych, ale również w niewymuszony sposób podnosi m.in. temat dopasowania w
związku. Jest to porządna produkcja, którą mogę z czystym sumieniem polecić
każdemu. Jeśli jesteście ciekawi tego co myślę o zakończeniu (oczywiście
spojlery) tutaj moja wypowiedź na
filmwebie na ten temat. Po pewnym czasie podniosłam do 9/10, bo to wciągające, kompletne i oryginalne dzieło, no i mdleję z zachwytu nad kreacjami Grace Kelly, jej grą, no i nią samą.
To jeden z moich ulubionych filmów Hitchcocka. Czytałem także pierwowzór literacki Cornella Woolricha i według mnie Hitchcock stworzył nie tylko znakomity thriller, trzymający w napięciu do końca, ale i świetną adaptację, której siłą jest kameralność i jednowątkowość (jedność miejsca, czasu i akcji). James Stewart i Grace Kelly doskonale się tutaj wpasowali, szczególnie Stewart miał niełatwe zadanie, bo występuje chyba w każdej scenie - prowadzi to do ciekawego paradoksu: on obserwuje sąsiadów, zaś widzowie muszą obserwować cały czas jego poczynania, każdy jego ruch.
OdpowiedzUsuńDoczytałam dopiero teraz, że film oparty jest na opowiadaniu. Stewart był doskonały i fakt zadanie było bardzo trudne. Boję się, że nic mu już nie dorówna jeśli chodzi o filmy Hitchcocka, bo już teraz widzę, że lepiej mi leży np. ta produkcja niż takie typowe thrillery z podniosłą muzyką jak "Psychoza" czy "Zawrót głowy".
UsuńMój ulubiony film Hitcha! Arcydzieło gatunkut, jeden z najlepszych thrillerów jakie widziałam
OdpowiedzUsuńZ na razie czterech, które widziałam również mój ulubiony :)
UsuńWłaśnie obejrzałem i pełen zachwytu przygotowuję się do napisania recenzji u siebie.
OdpowiedzUsuńA jaki masz ulubiony Hitchcocka? ;)
Usuń