"Poskromienie złośnicy" - recenzja


dramat/komedia/romans
oryginalny tytuł: The Taming of the Shrew
rok: 1967
reżyseria: Franco Zeffirelli
scenariusz: Paul Dehn, Suso Cecchi d’Amico

Bianka jest łagodną, uroczą i wyjątkowo dziewczęcą młodą kobietą. Ma mnóstwo adoratorów jednak jej ojciec nie chce wydać jej za mąż póki ślubu nie weźmie jej starsza siostra. Katarzyna (Elizabeth Taylor) jest nieposłuszna, butna i nieokiełznana. Jeden z adoratorów młodszej z sióstr namawia Petruchia (Richard Burton) do ślubu ze starszą z nich, a tego wizja ogromnego posagu szybko przekonuje i już następnego dnia prosi o rękę córki Baptisty.

To szósta produkcja z Elizbeth Taylor, którą oglądałam. O poprzednich (oprócz "Miejsca pod słońcem") mimo, że są lepsze nic nie napisałam. Chyba po prostu nie wiedziałam jak, bo to trzeba zobaczyć. Elizabeth Taylor jest absolutną mistrzynią świata. Tutaj oczywiście aktorsko większość postaci także stoi na wysokim poziomie, lecz uwagę przyciąga coś innego. To po prostu film przy którym można się pośmiać i zrelaksować. Oparty na sztuce, a do tego trwa 2 godziny.. Nie zniechęcajcie się. Produkcja jest naprawdę zabawna i po prostu przyjemna. Mimo, że bohaterowie mówią wierszem, tematy i czasy są nieaktualne to „Poskromienie złośnicy” i tak świetnie się ogląda i bez żadnego wysiłku rozumie się wypowiedzi bohaterów.

Tak na marginesie jeśli nie tykacie starszych produkcji skupiając się na nowościach i oglądając tylko czasem jakiś klasyk z lat 90-tych, który wypada znać to namawiam żeby sięgnąć wcześniej! Z Taylor jak mówiłam widziałam na razie tylko 6 produkcji, ale wystarczyło to by paść przed nią na kolana i zakochać się na całego. „Kto się boi Virginii Woolf” czy „Kotka na gorącym, blaszanych dachu” to rewelacyjne, ale to rewelacyjne produkcje, które każdy musi obejrzeć. Richard Burton i Elizabeth Taylor pozostają chyba do dzisiaj najlepszym filmowym duetem. Wszystkie ich wspólne występy to popis aktorstwa z najwyższej półki. Kończąc - inteligentnie, zabawnie, lekkostrawnie i ze świetnym aktorstwem. Tylko to zakończenie może dotknąć niektóre kobiety, jest to film nieco szowinistyczny, ale w końcu oparty na dziele z XVI wieku.

3 komentarze:

  1. Moje zaległości w znajomości starszych produkcji są przerażające. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Poskromienie złośnicy" nie jest akurat według mnie obowiązkowe :) Ale jeśli chodzi o filmy z Taylor te dwie produkcje - "Kotka na gorącym, blaszanym dachu" i "Kto się boi Virginii Woolf?" trzeba obejrzeć!! :) Ja sama mam spore zaległości, które powoli nadrabiam. Czasem jakoś nie mam ochoty na starsze kino, ale ZAWSZE jak obejrzę jeden taki film to potem jestem tak zafascynowana i wciągnięta, że oglądam je przez tydzień i tak co jakiś czas ;)

      Usuń
  2. o rany, muszę obejrzeć! Uwielbiam ekranizacje komedii Szekspira :D

    OdpowiedzUsuń