Pokazywanie postów oznaczonych etykietą richard burton. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą richard burton. Pokaż wszystkie posty

Epicka katastrofa













"Poskromienie złośnicy" - recenzja


dramat/komedia/romans
oryginalny tytuł: The Taming of the Shrew
rok: 1967
reżyseria: Franco Zeffirelli
scenariusz: Paul Dehn, Suso Cecchi d’Amico

Bianka jest łagodną, uroczą i wyjątkowo dziewczęcą młodą kobietą. Ma mnóstwo adoratorów jednak jej ojciec nie chce wydać jej za mąż póki ślubu nie weźmie jej starsza siostra. Katarzyna (Elizabeth Taylor) jest nieposłuszna, butna i nieokiełznana. Jeden z adoratorów młodszej z sióstr namawia Petruchia (Richard Burton) do ślubu ze starszą z nich, a tego wizja ogromnego posagu szybko przekonuje i już następnego dnia prosi o rękę córki Baptisty.

To szósta produkcja z Elizbeth Taylor, którą oglądałam. O poprzednich (oprócz "Miejsca pod słońcem") mimo, że są lepsze nic nie napisałam. Chyba po prostu nie wiedziałam jak, bo to trzeba zobaczyć. Elizabeth Taylor jest absolutną mistrzynią świata. Tutaj oczywiście aktorsko większość postaci także stoi na wysokim poziomie, lecz uwagę przyciąga coś innego. To po prostu film przy którym można się pośmiać i zrelaksować. Oparty na sztuce, a do tego trwa 2 godziny.. Nie zniechęcajcie się. Produkcja jest naprawdę zabawna i po prostu przyjemna. Mimo, że bohaterowie mówią wierszem, tematy i czasy są nieaktualne to „Poskromienie złośnicy” i tak świetnie się ogląda i bez żadnego wysiłku rozumie się wypowiedzi bohaterów.

"Liz i Dick" - recenzja


dramat/biograficzny

oryginalny tytuł: Liz& Dick

rok: 2012

reżyseria: Lloyd Kramer

scenariusz: Christopher Monger


Mimo słabych recenzji ciekawość wzięła górę i w końcu obejrzałam "Liz i Dick", gdzie w rolę Elizabeth Taylor wcieliła się Lindsay Lohan. Po tym telewizyjnym filmie sprzed 2 lat wyjątkowo widać, że jest... telewizyjny. Samo wykonanie, muzyka i podejście do historii stoi 2 oczka niżej niż w przeciętnym, dobrym filmie biograficznym puszczanym w kinie. Biorąc pod uwagę te aspekty oraz to, że film został nakręcony za telewizyjny budżet należy mieć realistyczne wymagania. Podchodząc z przymrużeniem oka i małymi oczekiwaniami (a raczej ich brakiem) mogę stwierdzić, że to produkcja przeciętna. Nie jest to totalny koszmar, film obejrzałam bez większego bólu i co zaskakujące całkiem miło patrzyło mi się na Lohan, ale jak mówię - trzeba podejść do niego jak do seansu filmu z niższej półki.