Film noir - część 4


Czwarta część serii "film noir" będzie rankingiem obejrzanych przeze mnie filmów noir. Nie widziałam jeszcze wieeeelu ważnych produkcji, ale zebrałam do kupy to co dotychczas obejrzałam i przedstawiam wam w takiej formie. Gdy uzbiera się ich jeszcze więcej uzupełnię ranking i dam wam znać lub zrobię osobny post. Trzy poprzednie wpisy z serii "film noir" (w tym krótki post czym noir tak w ogóle jest) znajdziecie tutaj.

Sokół maltański (The Maltese Falcon) - recenzja

Kwintesencja kina noir i zdecydowanie jedna z kilku najlepszych tego typu produkcji. Najważniejsza jest tu oczywiście popisowa rola Bogarta, która dała początek postaci zimnych, ironicznych detektywów i zainspirowała twórców na wiele kolejnych lat. Oprócz tego produkcja jest niesamowicie dynamiczna i co zaskakujące wypełniona wybornym humorem.


Podwójne ubezpieczenie (Double Indemnity)

To produkcja po prostu niebywale zgrabna. Wszystko jest tu na swoim miejscu, wszystko jest jak trzeba. Barbara Stanwyck w roli Phyllis pozostaje do dzisiaj moją ulubioną femme fatale. Jest bezbłędna tak jak cała produkcja.
 
Wielki sen (The Big Sleep)

Po części to powtórka z "Sokoła maltańskiego", jednak film słynie z czego innego - z wysokiego stopnia skomplikowania. Znowu wartka akcja, łamiący serca niewiast Bogart i błyskotliwe dialogi. No i cudowna Lauren Bacall. Kolejny klasyk z bezbłędną intrygą.


Pustka (In a Lonely Place)

W porównaniu do innych nie jest to czarny kryminał z krwi i kości. Film nazwałabym bardziej połączeniem psychologicznego i romansu. Bogart jak zawsze pyskaty, lecz tym bardziej jego postać jest znacznie bardziej... ludzka. Już nie jest bezbłędny, już nie jest nieugięty. Jest jeszcze bardziej porywczy i ignorancki, ale zakochuje się jak nigdy. Oprócz tych miłosno-psychologicznych aspektów na wysokim poziomie utrzymany jest wątek głównej zagadki. Do ostatnich sekund nie byłam pewna kto zabił.

Cień wątpliwości (Shadow of a Doubt)

Hitchcock przeniósł klimat filmów noir na przedmieścia. Do siostry i jej rodziny niespodziewanie przyjeżdża Charlie. Chwilami bezceremonialny, jednak kochany przez krewnych urozmaica ich miłe, lecz jednostajne życie. Pomysł ciekawy i świetnie wykonany. Hitchcock pokazuje swoją rękę do suspensu. Gwiazdą produkcji jest Joseph Cotten - fantastyczna kreacja. Partneruje mu nieskazitelna, serdeczna, dobroduszna Teresa Wright.

High Sierra

Tym razem Bogart poszedł jeszcze dalej i oprócz wygadanego "twardziela bez broni" pokazał więcej dramatyzmu. Produkcja ta jest nie tylko czarnym kryminałem, ale i filmem o samotności, wolności.. Akcja nie dzieje się w mieście, Nieco inny noir, ale bardzo udany. Szczypta sentymentów, ciekawy wątek miłosny i uroczy psiak, który przynosi pecha.


Asfaltowa dżungla (The Asphalt Jungle)

Grupka panów planująca rabunek, wykonująca go i potem już wiadomo. Są też kobiety, chociaż zbyt wielkiej roli nie odgrywają (w tym Monroe). Sterling Hayden, Sam Jaffe i Louis Calhern stworzyli niezapomniane kreacje bohaterów, którym mimo ich zuchwałości do końca kibicujemy.

 

Urzeczona (Spellbound)

Mało realna, ale oryginalna i ciekawa fabuła, która co krok zaskakuje i nie daje chwili wytchnienia. Jeśli chodzi o zawartość noir to w noir to mamy tu do czynienia z prowadzonym na własną rękę "śledztwem", reszta to mocno wyeksponowany wątek miłosny i psychologia. Mój pierwszy raz z Gregorym Peckiem był naprawdę udany.

Śmiertelne porachunki (Dead Reckoning)

Gdy główny bohater snuje opowieść film chwilami się dłuży, jednak ostatnie 30 minut ogląda się jednym tchem. Jest to typowy noir z zaskakującą i skomplikowaną intrygą. Zawodzi nieco występ Dusty, nie poczułam tego "wow" słuchając jej śpiewu.


Zabójstwo (The Killing)

Film baaardzo podobny do "Asfaltowej dżungli". Może gdybym obejrzała go jako pierwszy zrobiłby większe wrażenie, ale pewnego rodzaju powtórka nie przygniotła już chociaż jak najbardziej wszystko się zgadza. Produkcję wyróżniają zabawy narracją i chronologią. Irytująca femme fatale, ale reszta nadrabia aktorsko (z Haydenem na czele). No i te zdjęcia koni. Porządny film Stanleya Kubricka.

Gilda

Niezaprzeczalnie pozycja kultowa. To w końcu film, po którym na wieki Rita Hayworth stała się Gildą. Produkcja ma niesamowity magnetyzm i to razem z wątkiem miłosnym i tym "czymś" sprawia, że jest naprawę wyjątkowa. Niestety zakończenie potwornie mnie zawiodło, kilka poziomów niżej niż cały film. Zresztą wszystko co związane z mężem Gildy - jego interesy, właśnie zakończenie i tak dalej jest nieznośnie sztuczne. Mimo to trzeba go obejrzeć.
Laura

Film zrobiony bez większych emocji, wręcz wykalkulowany, co jednak nie znaczy, że zły. Reżyser do ostatnich scen wodzi widza za nos. A wynoszona pod niebiosa tytułowa Laura rzeczywiście oczarowuje.


 

Niagara

Zatroskany Joseph Cotton, robiąca naprawdę ogromne wrażenie Niagara i scena w dzwonnicy to rzeczy, przez które nie dziwię się, że produkcja jest tak osławiona. Jednak Monroe ma wiele lepszych ról, są noir z większym napięciem i to irytujące, młode małżeństwo... Szczególnie widoki imponują. Mimo wszystko warto zobaczyć.

Key Largo

Nie jestem fanką tego filmu. To znaczy dostał ode mnie 7/10, ale w porównaniu do wyżej wymienionych produkcji czegoś mi zabrakło. Oprócz Bogarta i powściągliwej Bacall na duży plus wyspa Key Largo i cały ten klimat stworzony przez huragan. Niestety napięcie nie rośnie tak jak powinno i mimo, że pod koniec rozbudzamy się to gdzieś w między czasie bywa nużąco.


List (The Letter)

Bardzo mroczny, przepełniony złem film. W roli głównej Bette Davis. Niestety ani ona ani historia specjalnie mnie nie zachwyciły. Chińska dzielnica miasta i pani Hammond dodają oryginalności i pikanterii i to właśnie głównie z produkcji zapamiętałam.

 

Szkarłatna ulica (Scarlet Street)

W filmie najbardziej ujmuje naiwny, zakochany Edward G. Robinson. Nie ma tu wielkiej zagadki, nie ma wielu zwrotów akcji, ale przyjemnie się go ogląda. Bardzo statyczny, niezły, ale nieobowiązkowy film.

 


U progu tajemnicy (Secret Beyond the Door...)

Bardzo mroczna produkcja, wypełniona wspaniałą muzyką i na swój sposób piękna. Niestety film jest chwilami zbyt pretensjonalny. Wyszła z tego przeciętna produkcja.
Dama z Szanghaju (The Lady from Shanghai)

Bardzo przereklamowany film. Scena z lustrami - genialna. Niestety reszta mdła, wręcz nudnawa, bez napięcia. Brakuje tego "czegoś". Są lepsze momenty, są piękne ujęcia, ale jak na taką obsadę zaskakująco przeciętnie. Welles skutecznie zemścił się na Hayworth.


Mroczne przejście (Dark Passage)

Była to chyba próba zrobienia oryginalnego noir - niestety nieudana. Boski Bogart i hipnotyzująca Bacall to za mało. Nadal klimatyczny, niezły i intrygujący, ale najgorszy noir jaki widziałam. Potwornie nierówne tempo i źle rozłożone napięcie. Historia nabiera rozpędu, jest coraz ciekawiej, widz ma coraz większy apetyt, a potem... wszystko się kończy. Większość filmu zajmuje wątek operacji twarzy. Szkoda.


Dorzucam jeszcze na koniec kilka filmów, z których część moim zdaniem z noir nie ma nic wspólnego lub nie jestem do końca przekonana co do klasyfikacji, ale często filmy te zaliczane są do tego rodzaju kina. Także tutaj osobny, malutki ranking filmów według mnie nie do końca noir ;)

Osławiona (Notorious)

Film ten jest dla mnie połączeniem thrillera szpiegowskiego i romansu. Ma w swoje może ziarno mroczności, ale jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć noir to powinien sięgnąć po coś innego. Wspaniała rola Ingrid Bergman, jak zawsze amant na pełen etat, czyli Grant, no i to mocne uczucie. Dobrze się go ogląda. Sama końcówka średnia, ale generalnie bardzo dobry film.


Casablanca - recenzja

Niestety, ale film nieco ciągnie w dół taka sobie rola Bergman (8 nominacji do Oscara, w tym 3 wygrane, a dla Ingrid żadnego wyróżnienia - teraz wiem czemu). Bogart zagrał po mistrzowsku, dialogi są wspaniałe, no i jak zawsze w starych filmach klimat, bo kto nie chciałby się napić u Ricka? Romans, komedia, dramat, film polityczny... "Casablancę" trzeba zobaczyć, ale nie płakałam.


Miejsce pod słońcem (A Place in the Sun) - recenzja

W filmie spotyka się dwójka przyjaciół i cudownych aktorów - Elizabeth Taylor i Montgomery Clift. Świetny psychologicznie - doskonale poznajemy kompleksy, pragnienia, myśli George'a. Mroczny melodramat, który jak najbardziej polecam. Nagrodzony 6 Oscarami.

26 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy ranking ;) Ostatnio bardzo interesuję się filmami noir ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że Bogart rządzi.
    A mnie interesuje ten "mroczny melodramat" na końcu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważasz, że to złe określenie na ten film? Nie wiem jak odczytać te tajemnicze trzy kropki :)

      Usuń
    2. A Bogart aż policzyłam jest w 8 na 22 filmy, więc jakoś nie zdominował tego rankingu. Zresztą chyba nikt jak on jest powiązany z kinem noir, myślę, że wręcz po części je ukształtował ;) Także oczywiście, że "rządzi" w noirze, to chyba nie tylko moja opinia, a raczej fakt, a kto inny? ;)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ale ja się wcale nie czepiam. Chyba jesteś trochę przewrażliwiona :>? "Miejsce pod słońcem" obejrzę czym prędzej, podoba mi sie określenie "mroczny melodramat", chociaż może wolałabym dramat a nie melo-. A do Bogarta nic nie mam, dla mnie może pojawiać w co drugim opisywanym przez Ciebie filmie.

      Usuń
    5. Nie wiem po co te nieprzyjemne osobiste wycieczki.. Ale to już nie o mnie świadczy. "Miejsce pod słońcem" raz jeszcze polecam. Jest na wysokim poziomie, a zarazem na tyle standardowe, że większości widzów powinno się spodobać.

      Usuń
    6. Strasznie się dziwie, że tak odebrałaś tak zwykły komentarz, w którym nie ma żadnych "osobistych wycieczek", a tym bardziej nieprzyjemnych. Napisałam, że jesteś przeczulona, bo zareagowałaś już przesadnie na moją pierwszą odpowiedz. Dwa jasne zdania, a Ty to odebrałaś jak jakaś obrazę??? Niepotrzebnie chciałam Cię zapewnić ze wszystko jest okej, bo widzę że przyniosło to jeszcze gorszy skutek. "Ale to już o mnie świadczy" - nie wiem tylko co. Wyluzuj.

      Usuń
    7. Jak ja nie lubię jak ktoś mi coś wmawia.. Może ustosunkuję się do twoich komentarzy. Po pierwsze nie napisałam, że się czepiasz. Każdy może przeczytać wyżej, że spytałam cię co sądzisz o filmie i napisałam moją opinię o Bogarcie na co usłyszałam "ja się wcale nie czepiam, chyba jesteś przewrażliwiona", a po drugie nie jestem przewrażliwiona, przeczulona ani nie zareagowałam przesadnie - jak masz problemy z odbiorem to już nie mój problem.

      Usuń
  3. Nie widziałam większości filmów z Twojej listy, ale tym lepiej, bo w takim razie dużo dobrych filmów przede mną :) "Casablancę" oglądałam, ale zupełnie nie dostrzegłam tego, co Ci wszyscy widzowie, którzy uważają ten film za cudowny. Ot bardzo dobry film, który dobrze się cytuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Według wikipedii "ranking" to klasyfikacja w kolejności wartości liczbowych, np. od miejsca 1 do 10, a więc Twoja lista nie jest rankingiem ;)

    Sporo tytułów nadrobiłaś, ale i tak kilku ważnych pozycji zabrakło: "Kobieta w oknie" i "Bannion", oba w reż. Fritza Langa, "Listonosz dzwoni zawsze dwa razy" Garnetta, "Dotyk zła" Wellesa, "Twarz anioła" Premingera. Myślę że do noirów można też zaliczyć "Akt przemocy" Freda Zinnemanna i "Zostaw ją niebiosom" Johna Stahla.
    Ale każdy ma jakieś zaległości, ja również. Nie widziałem "Pustki" ze świetną ponoć rolą Bogarta. Przede mną również "Zabójstwo" Kubricka, "Śmiertelne porachunki" i "List".

    Mnie "Urzeczona" nie urzekła, uważam że to jeden ze słabszych filmów Hitchcocka. Zgadzam się co do "Key Largo" i "Damy z Szanghaju" - bardzo rozczarowują.

    Ostatnio, jak zmarła Lauren Bacall to przymierzałem się do "Mrocznego przejścia", bo inne jej najważniejsze filmy już widziałem. Ale jednak zamiast niego obejrzałem jej dwa mniej znane filmy nie związane z noir: "Bright Leaf" i "Blood Alley" - pierwszy jest ciekawym melodramatem, drugi nudną przygodówką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany, dla ciebie to może być co tylko ci się podoba :) Myślę, że innym nie przeszkadza, a jak tak to niech dopiszą sobie niewidzialne cyferki, jeśli to ma sprawić, że będzie to ranking :) Trochę nadrobiłam, jak obejrzę jeden noir, to potem oglądam kilka kolejnych hurtem, bo taki mam apetyt, a potem przerwa i znowu :) Jeszcze (podobno) "Trzeciego człowieka" zalicza się do takich najlepszych noirów, to kolejny film, który planuję obejrzeć. "Urzeczonej" dałam naciągnięte 8/10 (ucieszyłam się, że po średnim występie w "Casablance" Ingrid Bergman zyskała moją sympatię, no i nie mogłam oderwać oczu do Gregory'ego Pecka, to było moje pierwsze spotkanie z nim - pewnie miało to też duży wpływ na ocenę ;). "Mroczne przejście" bardzo mnie zawiodło, Lauren jest całkiem sporo i oczywiście jak zawsze jest boska. O "Bright Leaf" pierwszy raz słyszę, dopisuję do listy do obejrzenia, może kiedyś uda mi się go dorwać.

      Usuń
    2. :D Nie przeszkadza mi, przecież widać że uszeregowałaś tytuły w kolejności od najlepszego, bo te filmy z końca listy najbardziej krytykujesz ;) Tak tylko się przyczepiłem, bo wstawiłaś "Sokoła maltańskiego" na samym początku. Ten film zapewne jest kwintesencją kina noir i może zasłużył na to pierwsze miejsce, ale u mnie jest poza dziesiątką. Gdy sobie go niedawno powtarzałem to wydał mi się zbyt przestarzały i przegadany. Poza tym Peter Lorre mnie wyjątkowo drażnił w tym filmie. Ale za to ostatnie sceny są rewelacyjne.
      Gregory Pecka trudno nie lubić. Przypomniał mi się wywiad z Sydneyem Pollackiem, który mówił że takie gwiazdy hollywoodzkie jak Gregory Peck nie wyglądali jak prawdziwi ludzie. Dopiero z bohaterami "Buntownika bez powodu" Raya Amerykanie mogli się identyfikować, bo aktorów wreszcie przedstawiono jak ludzi ;)

      Usuń
    3. Wiesz co.. "Sokół maltański" był moim pierwszym z tej listy, nie wykluczam, że miało to duży wpływ na ocenę. Oglądałam wtedy zahipnotyzowana, bo wcześniej tego typu produkcji nie widziałam także zrobił duże wrażenie (9/10) ;)

      Usuń
  5. ,, Pustka'' Raya to mój faworyt , często wracam myślami do tego filmu, przydałoby się też wrócić seansowo, po latach. Nie widzę u Ciebie ,, Człowieka z Przeszłością '' ( Out of the Past ) Jacquesa Tournera - żelazna pozycja do nadrobienia, jeśli nie widziałaś. I oczywiście ,, Dotyk Zła'' - łabędzi śpiew gatunku , po prosty genialny...
    Ja z kolei muszę obadać ,, Zabójcow'' Roberta Siodmaka z debiutującym Burtem Lancasterem ( jestem wielkm fanem wersji Dona Siegela z 64' ) i ,, Spiiralne Schody'' .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos Siodmaka to jeszcze "Mroczne zwierciadło" jest godne uwagi, z Olivią de Havilland w podwójnej roli.

      Usuń
  6. ..De Haviland , przypomniałeś, że jeszcze nie widziałem ,, Lady in the Cage'' 64' , gdzie zalicza comeback a la Betty Davis w ,, Baby Jane'' - nie, że podobna postać, tylko mego ponoć rola już po latach świetności.
    Partneruje jej młody James Caan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i narobiłeś mi apetytu na tą "Kobietę w klatce". Z Olivią muszę też obejrzeć "My Cousin Rachel" na podst. powieści Daphne Du Maurier, którą znam i cenię.

      Usuń
  7. Praktycznie o większości tych filmów nigdy nie słyszałam. Jestem w tym kompletną ignorantką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Atrakcyjną ignorantką. To już coś.

      Usuń
  8. Przypomniał mi się jeszcze tytuł "Phantom Lady" Roberta Siodmaka, którego nie widziałem. Znam literacki pierwowzór Cornella Woolricha, bardzo ciekawa książka, więc domyślam się że film również może być dobry.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham stare filmy a najbardziej Casablanca :)
    Ma niesamowity klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam stare filmy. Kino lat 60 tych ma w sobie niepowtarzalny klimat, do którego często wracam z nostalgią.

    OdpowiedzUsuń