oryginalny tytuł: The Guest
rok: 2014
reżyseria: Adam Wingard
scenariusz: Simon Barrett
Gdy Laura (Sheila Kelley) i Spencer (Leland Orser) Peterson zaczynają wracać do normalnego życia po stracie syna Celeba w ich domu niespodziewanie pojawia się David (Dan Stevens) - jego przyjaciel z armii. Jest ciepły, opiekuńczy, pomocny. Można by rzec, że idealny. Wspiera prześladowanego w szkole Luke'a, wywiera spore wrażenie na Annie (Maika Monroe) i owija sobie wokół palca Petersonów. Z czasem dochodzi do serii dziwnych wydarzeń, a obecność gościa budzi coraz więcej wątpliwości Anny.
Trochę "Stokera" (podobnie intrygujący, idealny, uprzejmy i niebezpieczny gość w domu opłakującym zmarłego), szczypta brutalności i kolorów z "Tylko Bóg Wybacza" oraz sporo absurdu - to właśnie "Gość". Zabawny, momentami kiczowaty, groźny, ale cały czas porywający. Z czasem coraz bardziej absurdalny, wypasiony i rozbrajający. No i nieprzewidywalny.
To produkcja, w której tak samo ważną rolę jak fabuła i dialogi odgrywa warstwa wizualna. Żywe kolory i ciągła zabawa światłami apogeum osiągają w pokręconej, przerażającej sali z halloweenową dekoracją. W filmie znalazły się utwory z gatunków takich jak synth pop czy gothic rock (głównie dark wave) i nawet jeśli brzmi to dla was obco to w filmie jest tak dobrze i ciekawie dopasowane, że na pewno wam się spodoba. Mimo, że nie jest to muzyka, której słucham na co dzień to już wracając do domu wiedziałam, że muszę przesłuchać soundtrack.
Żeby nie było, że to film idealny - to wszystko jest wtórne, to wszystko w jakimś stopniu gdzieś już było i widać inspiracje, no i nie podobała mi się tylko jedna mała rzecz (otarcie się o wątek sci-fi), ale czy te wady cokolwiek znaczą? Raczej nie. "Gość" to połączenie thrillera, komedii, do tego film cudowny wizualnie, muzycznie, z ciekawą kreacją aktorską, a zarazem i przede wszystkim świetna zabawa.
Widzę, że na filmwebie ocena spada (cóż.. "Gość" jest bardzo specyficzny). Wydaje mi się, że przy tego typu filmach niektórzy mają problem z oceną. Są osoby, które śmiały się, spędziły miło czas, ale powiedzą "to miał być thriller, a te sceny były przecież absurdalne!". Są też osoby, które stwierdzą "miał być thriller, a tu coś oryginalnego, pełnego absurdów - świetnie się bawiłem!". Produkcja zaczyna się serio. Przeciętna amerykańska rodzina, przychodzi chłopak, pomaga im, gadają, jedzą, kłócą się. Później wchodzimy w pierwsze oniryczne miejsce (pub), gdzie dostrzegamy trochę humoru. Później wracamy do rzeczywistości, lecz tylko po to by później wrócić w kolejne klimatyczne miejsce, gdzie David znowu zdejmuje na chwilę maskę. Im dalej tym więcej oniryzmu, mniej realizmu, a na końcu dostajemy eksplozję absurdu i szaleństwa (wizualną i fabularną). Wisząca w powietrzu tajemnica przeplata się z brutalnością, fluorescencyjnymi kolorami, nostalgicznymi brzmieniami i jakimś takim... erotycznym klimatem. No i z czarnym, dziwacznym humorem, ale to co ja usłyszałam na sali i co wy usłyszycie wybierając się do kina to nie jest zwykły śmiech. To co widzimy to pomieszane zdziwienia, fascynacji, przerażenia i komizmu. To taki śmiech.
W internetach pisali już o brawach na pokazie przedpremierowym, ale też wspomnę. Publiczność (a ja razem z nią) żywo zareagowała, wydawało się, że wszyscy dobrze się bawią (było mnóstwo śmiechu, a po seansie widziałam same zadowolone twarze) dlatego dziwi mnie taka ocena - według mnie zdecydowanie za niska. Na imdb ocena 7,7, a na rottentomatoes aż 93% (wow!). Film został też bardzo ciepło przyjęty na kilku znanych festiwalach. Wśród październikowych seansów w kinie (a byłam na prawie wszystkim) to najlepszy film jaki widziałam obok "Zaginionej dziewczyny". Cóż mogę więcej napisać? Polecam się wybrać - będziecie świetnie się bawić.
Film wchodzi do polskich kin w przyszły piątek (31 października).
Dziękuję M2FILMS za zaproszenie na pokaz przedpremierowy.
Pamiętam, że kiedy jakiś czas temu widziałam zwiastun tego filmu to byłam bardzo zaintrygowana, ponieważ wszystko mi w nim nie pasowało, a przede wszystkim Dan Stevens w roli gościa z pistoletem w ręku... Ale Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zaintrygowała, bo spodziewałam się po tym filmie wszystkiego, ale nie tego że będzie aż tak dobry. Teraz będę musiała się wybrać na "Gościa" do kina ;)
OdpowiedzUsuńJa zwiastuna nie oglądałam, ale kilka raz zaintrygowana plakatem trafiłam na profil filmu na filmwebie. Jednak pośród innych premier całkiem o nim zapomniałam. Jak dobrze, że miałam okazję go obejrzeć - niespodzianka miesiąca ;)
UsuńNie miałam tego filmu w planach, ale po zapoznaniu się z Twoją recenzją to kto wie... Może go obejrzę
OdpowiedzUsuń"Gość" jest wspaniały, podpisuję się pod tą recenzją rękami i nogami.
OdpowiedzUsuńOoo to super, że ktoś podziela mój entuzjazm :) Niestety film chyba i tak kinowo ginie wśród tych wszystkich ciekawych premier, które były w październiku :(
UsuńZginąłby chyba nawet w wakacje :( Kompletnie się u nas o nim nie mówi. A szkoda...
UsuńDziękuję za tą recenzje! Gdyby nie Ty, nigdy nie sięgnęłabym po ten film. Z początku mówię sobie -ok, ludzie zawsze zachwalają, a potem nic... a tutaj szok w trampkach na balkonie! "Gość" jest po prostu genialny! Naprawdę, dzięki!
OdpowiedzUsuńO super, bardzo się cieszę! :) Opisałam tylko film takim jakim jest :) :)
Usuń