fantasy/przygodowy
oryginalny tytuł: The Huntsman: Winter's War
rok: 2016
reżyseria: Cedric Nicolas-Troyan
scenariusz: Evan Spiliotopoulos, Craig Mazin
Pierwsza część była konsekwentnie mroczna i przez to ją polubiłam. W tej uwiera przepaść pomiędzy klimatycznymi, zrealizowanym na wysokim technicznie poziomie, przepełnionymi emocjami, nakręconymi bardzo serio scenami, a głupkowatymi, niepotrzebnie spowalniającymi akcję dialogami karłów (których dorzucono do obsady, żeby było zabawnie).
Chastain tak samo dobrze potrafi zagrać uroczą Celię Foote i tryskającą siłą wojowniczkę. Hemsworth jak zawsze cieszył oko, boska Theron po raz kolejny potwierdziła, że jest niezastąpiona w tego typu rolach. Wśród ciekawej obsady największe wrażenie wywarła na mnie lodowa Emily Blunt. Przepełniona sprzecznymi emocjami, nieskazitelna, silna i bezbronna zarazem. Jej mroźne, spojrzenie wzbudza strach i współczucie. Onieśmielała za każdym razem pokazując się na ekranie.
Brak Kristen, a film gorszy. Jakim cudem? Momentami żenujący humor i średni scenariusz (czuć zapełniające te 2 godziny sceny). Dodatkowo ostentacyjne niepokazywanie Śnieżki i zbyt oczywiste zwroty akcji. Mimo to, produkcję bez patrzenia na zegarek da się spokojnie obejrzeć. Efekty, ale przede wszystkim cudowne kostiumy, fryzury i makijaż zapierają dech w piersiach. Kilka ekscytujących momentów, muzyka Newtona Howarda, sporo ciekawych scen walki i opisana wyżej interesująca obsada zapewniają całkiem niezłą rozrywkę. Czegoś brakuje, scenariusz kuleje, więc otrzymujemy blockbuster jakich wiele. Mogło być lepiej, mogło być gorzej, można obejrzeć.
Hemsworth cieszy oko. O tak :D Choć w równym stopniu co brak Kristen Stewart :x Ze względu Chrisa poszłam na ten film do kina i się nie zawiodłam haha. świetne recenzje :)
OdpowiedzUsuń