16 listopada: „Zmierzch: przed świtem. Część 2” – z tej okazji moja refleksja o Sadze „Zmierzch”



Tak sobie myślałam czy zaczynać ten budzący tak wiele emocji temat, ale uznałam, że to już ostatnia część najsławniejszej na świecie Sagi i warto trochę o niej pogadać. Przejrzałam Internet i bardzo zdziwiły mnie oceny wszystkich ekranizacji na portalu Filmweb. W kolejności powstania filmów: 1) 5,8 2) 5,8 3) 6,0 4)5,9. Przez chwilę przeszła mi wręcz przez głowę myśl, że naprawdę część osób daje 10, a część 1 niezależnie od tego na jakim poziomie dany film był i rzeczywiście istnieją osoby ostro zakręcone na punkcie „Zmierzchu” i osoby, które (nawet nie oglądając filmu) nienawidzą go. Oczywiście mówię to trochę żartem, wiadomo oceny są przeróżne. Czemu oceny mnie zdziwiły? Mówię od razu nie stoję po żadnej ze stron w tej ogromnej dyskusji wokół filmu, starałam się oceniać go jak inne filmy i widzę ogromną różnicę między pierwszym filmem „Zmierzch”, a „Przed świtem: część 1” (dlatego wydawało mi się, że oceny będą się znacznie różnić).

Nie wiem na kogo zwalać winę, ale mam wrażenie, że problem spowodowany jest zmianą reżysera. Udało mi się dzisiaj znaleźć artykuł, dlaczego dokonano zmiany: Kontynuacja Zmierzchu bez Hardwickie. Dawno nie oglądałam, ale pierwszą część kojarzę jako po prostu niezły film. Piękne, ale to naprawdę piękne zdjęcia i scenografia. Świetna muzyka, wtedy jeszcze nie wiedziałam wszystkiego o Sadze (teraz chcąc czy nie chcąc wiemy o czym jest) i wtedy tajemniczy Edward wydawał się interesujący, była to jakaś odmiana. Montaż też okej. Inni aktorzy okej. Wszystko miało klimat, nie było sztuczne, nie było śmieszne. Niepowalające, wiadomo niewybitne ale okej. Czemu nagle film przeszedł metamorfozę, żeby stać się w końcu kiepską komedią? Nie wiem do jakiego gatunku zaliczyć „Przed świtem: część 1”. Niektóre sceny niestety były żałosne, może gdyby cały film z założenia miał być zabawny, ale przecież to miał być horror/romans (chociaż słowo horror w przypadku każdej z części jest na wyrost). Strasznie mnie drażnił brak konsekwencji. Chwilami zasłaniałam twarz z zażenowania. Kiedy Edward podał Belli krew do picia w opakowaniu po napoju (nie pamiętam skąd, powiedzmy z McDonald’s) film przekroczył pewną granicę i stał się parodią samego siebie. Reżyser chyba nie mógł się zdecydować jakiego rodzaju film kręci. To w sumie tyle mojej refleksji, na chwilę wrócę jeszcze do muzyki, a muzyka jest genialna, jeden z niewielu filmów, po obejrzeniu, których słuchałam całego soundtracku (dotyczy wszystkich części). Muse „Supermassive Black Hole” pewnie 99% kojarzy, więc wrzucam moje ulubione piosenki, a dla zainteresowanych linki do jeszcze kilku.

Unkle (feat The Black Angels) - "With You In My Head"

 Sia - "My Love"


The Belle Brigade - "I didn't mean it"

The Features - "From now on"

The Dead Weather - "Rolling in burning tire"

Metric - "Elipse (All Yours)"

Zdaję sobie sprawę, że na wiele osób zdjęcia Edwarda i Belli, działają jak płachta na byka, więc z okazji, że za oknem plucha wklejam zdjęcia pięknych widoków z filmu. Jakość nie najlepsza, ale ten jeden raz przeżyjemy. Kto oglądał film wie, że plenery przepiękne.

Muszę jeszcze coś dodać, przeczytałam dzisiaj recenzję "Przed świtem: część 2" i niezmiernie rozbawił mnie jeden fragment (przy okazji autor genialne uchwycił w nim moje odczucia, które miałam po obejrzeniu trailera):
"Tutaj zaczynają się jednak problemy. Główny motor fabuły, czyli konflikt między Cullenami a Volturi, wydaje się bowiem wydumany. Wiadomo przecież, że bohaterowie nie złamali żadnych praw. Czy zamiast szykować się do starcia z włoskimi krwiopijcami, bohaterowie nie mogliby im tego po prostu wyjaśnić? A tamci z kolei, skoro pałają żądzą wymierzenia sprawiedliwości, czemu nie reagują od razu i dają bohaterom czas na zebranie sił? Czyżby czekali, aż spadnie pierwszy śnieg, który dostarczy odpowiednio malowniczej scenerii do finałowej rozgrywki?"

Cą recenzję znajdziecie: TUTAJ 


zainteresowanych zapraszam do przeczytania recenzji filmu z Kristen Stewart - "The Runaways" TUTAJ

6 komentarzy:

  1. Mi najbardziej podobały się Zmierzch i Księżyc w nowiu. Zaćmienie wspominam najgorzej, ponieważ jakoś tak go oglądałem bez żadnego zainteresowania. Oczywiście na Przed świtem cz.2 wybieram się i nie nastawiam się na nic ambitnego! Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc o "Zmierzchu" trzeba też wziąć pod uwagę osoby, które czytały książki i te, które widziały sam film. Wtedy odbiór filmu jest całkowicie inny.
    Sama książka nie jest rewelacyjna, ale to dobry materiał na film. Niestety scenarzystka nie bardzo zrozumiała jej treść i nie oddała jej klimatu. Takie jest moje zdanie. Głównie bohaterowie to też duża pomyłka. Ale o tym można dużo pisać :)Mimo to filmy oglądam. Z czystej ciekawości.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie mam to samo, mimo wszystko jakoś oglądam, jutro też się wybieram (o ile znajdę gdzieś wolne miejsce w kinie). Ja książki nie czytałam, ale myślę, że z ciekawości po jedną sięgnę. Napisałaś, że scenarzystka nie bardzo poczuła temat - w artykule, który przytoczyłam można przeczytać, że zamiast skupić się na jakości producenci czy kto tam decyduje uznali, że "należy kuć żelazo póki gorące". A skoro piszesz, że książka to dobry materiał to tylko szkoda, że nie przyłożyli się należycie i że saga jest najsławniejszą, a nie najlepszą na świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im większa popularność tym gorsze filmy :) Gdzieś czytałam, że producenci chcą namówić panią Meyer by napisała kolejne części, oraz że są plany ponownych ekranizacji, ale z inną obsadą.
      A co do kubka z krwią - tak było w książce :)
      "Przed świtem" jest w dość wierne książce, ale ma dwie części. Ale ta ostateczna bitwa jest oczywiście zrobiona specjalnie do filmu. W książce nie jest tak rozbudowana :)

      Usuń
    2. A stawiałam, że kubek z krwią w wersji a'la McDonald's to inwencja reżysera. W każdym razie jak napisałam film (przed świtem 1) jest dla mało konsekwentnie poprowadzony jeśli chodzi o jego klimat i charakter i myślałam, że to właśnie wina reżysera, że raz robi z tego horror, a raz komedie z czego wychodzi parodia.

      Usuń
  4. osobiście nie sugerowałabym się recenzją z filmwebu ponieważ pisał ją pan, który nie bardzo wiedział z czym ma ma do czynienia ;)

    moim zdaniem główny problem Zmierzchu- filmu, polega na zbyt dosłownym przełożeniu na język filmu; nie oszukujmy się ale to fatalnie napisana literatura, która ledwo trzymała się 'kupy' w postaci książki; żeby wyprodukować z tego w miarę dobry film należało by dokonać w fabule drastycznych cięć i zmian; w książce są całe nieprzekładalne fragmenty co widać niestety w Przed Świtem 2

    mimo wszystko sama historia jest ciekawa, takie współczesne love story z tym że przeznaczone do bardzo konkretnej i zamkniętej grupy odbiorców; nie wszyscy to rozumieją stąd ta cała nienawiść ;)

    OdpowiedzUsuń