Oscary 2016 w pigułce


Zjawa - 12 nominacji
Co roku któryś z filmów otrzymuje najwięcej nominacji i co roku zbiera się grupka oburzona tym faktem i nadużywająca słowa "przereklamowany". "Zjawa" na każdą jedną nominację zasłużyła - są piękne zdjęcia i scenografia, są godne nagród kreacje aktorskie, są wspaniałe kostiumy i charakteryzacje. W zeszłym roku rozpływałam się nad mistrzowskim montażem w filmie "Whiplash", tym razem mam swojego pewniaka w kategorii zdjęcia. Czy to dobrze czy źle, że wskazuję to jako największy atut filmu? "Zjawa" jest naprawdę piękna i w pierwszej kolejności właśnie to, a nie emocje, które towarzyszyły mi w związku z niewiarygodną historią głównego bohatera będę wspominać. Czy przez to jest to film przereklamowany? Nie, bo na nominacje zasłużył i z pewnością zapisze się w historii kina. Gdy ktoś za 20 lat wspomni o "Zjawie" z DiCaprio, na pewno będziecie o niej pamiętać, bo taka praca kamery, tak przedstawiona przyroda i tak poprowadzony przez reżysera aktor (wiele ujęć to Leo z pianą w ustach i bólem, który wydaje się rozrywać mu gałki oczne) zdarza się rzadko.

Mad Max - 10 nominacji
"Mad Max" wspominałam jeszcze baaardzo długo po seansie. To kino drogi, które obejrzałam jednym tchem i zaraz po pojawieniu się napisów końcowych miałam ochotę przeżyć to wszystko raz jeszcze. Minimum efektów specjalnych, wspaniałe ujęcia pojazdów będących w nieustannym ruchu i niechcący(?) postanowiony silnym kobietom pomnik (feministyczna propaganda, jak to ładnie jeden z ruchów ujął). "Mad Max" to rozrywka z najwyższej półki, kino oryginalne, odważne i pochłaniające. Połączenie sensacji i sci-fi to zupełnie nie są moje klimaty, ale (może odrobinę na wyrost) dałam 10/10, bo przez bite dwie godziny siedziałam do granic możliwości rozemocjonowana.

Spotlight - 6 nominacji
Ależ to dobrze kino. Ja wiem, że widzieliście już trochę filmów o pracy redaktorów, którzy natrafiają na niesamowity temat i zaniedbując rodziny, narażając zdrowie zdobywają jakimś cudem różne, tajne dokumenty i docierają do osób, do których nikt wcześniej nie dotarł (i od razu mówię, że w "Spotlight" wcale nie jest inaczej), ale to każdy musi zobaczyć.  Powinno powstawać więcej takich istotnych społecznie produkcji, myślę, że nie jedną osobę "Spotlight" w kilku kwestiach uświadomi. To oczywiście zupełnie inne kino, które wzrusza w całkowicie inny sposób, ale tak żeby was zachęcić do seansu to powiem, że byłam poruszona i przejęta bardziej niż oglądając "Pokój". Ja nie wiem co w tym filmie jest takiego, bo to po prostu dobrze, bez nadymania i sztucznego dramatyzmu opowiedziana historia, ale dociera głęboko i zmusza do przemyśleń. No i muzyka - cudo!

Big Short - 5 nominacji
Jestem raczej ostrożna z przyznawaniem oceny 10/10, ale gdy wspominam ten seans mam w głowie tylko jedną myśl - ten film jest bezbłędny (nie udało mi się niczego przyczepić). Z absolutnym przekonaniem co do każdego z tych epitetów mogę powiedzieć, że to produkcja dynamiczna, zabawna, inteligentna i oryginalna. Mamy tu świetne kreacje aktorskie (Bale i Carell - wow!), błyskotliwie dialogi oraz ciekawą formę, która sprawi, że w kinie dobrze będą się bawić także osoby, które ekonomia guzik obchodzi. "Big Short" jest jak Monopoly - uczy i bawi. Wracając jeszcze do obsady - Gosling jest tylko w porządku, a Pitt tworzy kreację mało efektowną, ale intrygującą i specyficznie zabawną. Żałuję, że nominacji do Oscara nie otrzymał Carell, bo to najlepszy występ w jego karierze, dobrze, że wyróżniony został przynajmniej Bale.. Grany przez niego bohater przez większość filmu spokojnie siedział przy ekranie obserwując co dzieje się na rynku, a ja czułam jak era go od środka stres i ledwo oddychałam pod ogromem odpowiedzialności, który miał na sobie.

Pokój - 4 nominacje
"Pokój" to nie tylko film o życiu w zamknięciu i powrocie do cywilizacji. Ta historia to tylko pretekst do pokazania piękna świata, po wyjściu z kina rozejrzycie się dookoła, spojrzycie na niebo, na drzewa, na wszystko co macie, co możecie docenić, czego możecie dotknąć, powąchać. Abrahamson stawiając pokój jako punkt wyjściowy tej historii sprawił, że później nawet z pozoru przeciętne ujęcia przyrody, świata wywierają na nas duże wrażenie, a nawet wzruszają. Tak to już bywa, czasem w jednym roku mamy kilka mistrzowskich kreacji, czasem łatwiej jest po statuetkę sięgnąć, rzeczywiście stawiający na Brie mają rację, pewnie to ona wygra. Wybaczcie, ale jedyne co przychodzi mi na myśl a propos "Pokoju" i nagród to smutne nieporozumienie, którym jest brak nominacji dla wspaniałego, 9-letniego Jacoba Tremblay'a.

Brooklyn - 3 nominacje
Prosta historia, zwykły dramat jakich wiele, ale dający oglądać się bez znużenia przez blisko dwie godziny. Tak prywatnie, sama uważam, że miłość często jest sprawką ... przypadku. Nie ma pasujących do siebie połówek jabłka, to raczej etap życia na jakim się znajdujemy i okoliczności wpływają na to w kim się zakochamy. Ten film pięknie to pokazuje. Jasne, że ckliwe to momentami, Ronan stworzyła znowu postać uroczą i milczącą (wiem, że potrafi lepiej i inaczej, np. "How I Live Now", więc nadal czekam na jej lepsze kreacje), ale pod koniec byłam cholernie ciekawa jaki to los wybierze dla siebie główna bohaterka. Po raz kolejny zaskoczyła mnie możliwość transformacji i grania odmiennych postaci przez Gleesona. "Brooklyn" jest prosty, chwilami cukierkowy, ale mimo wszystko prawdziwy. Nie miałam sumienia dać mu mniej niż 7/10, w kategorii tego typu filmów wyróżnia się na plus.

Nienawistna ósemka - 3 nominacje
Niestety czegoś brakuje by w pełni zachwycać się nową produkcją Tarantino, ale grzechem jest mówić o spadku formy reżysera. Jego nowy film można umieścić na starej, dobrej, wygrzanej półeczce z innymi dobrymi produkcjami Quentina. Jak zawsze reżyser swoją opowieść dzieli na kilka rozdziałów, z tym, że tym razem większość scen rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. Poprzez ciekawy, ale nie do końca przekonujący mnie zabieg w pewnym momencie czujemy się jakbyśmy brali udział w pewnego rodzaju grze. Za to reszta jest po staremu. Podczas blisko trzy godzinnego seansu nie nudziłam się ani przez chwilę, ubóstwiam bohatera granego przez Russella (i sam fakt, że został zaangażowany do tej produkcji) i pomimo, że tylko jedna scena skutkowała moim niekontrolowanym wybuchem śmiechu to z czystym sumieniem dałam 8/10.
 
Ex Machina - 2 nominacje
To film, którego się nie zapomina i który mogę polecić nie tylko fanom sci-fi. Więź pomiędzy człowiekiem, a robotem oglądaliśmy na ekranie wiele razy, jednak Garland (pomimo, że skorzystał z prostych rozwiązań) utrzymuje dosłownie przez cały seans uwierający widza niepokój. Jak na dobrym horrorze, ani przez chwilę nie będziecie swobodnie siedzieć w fotelu. Reżyser zręcznie wciąga nas w całą grę, starannie buduje napięcie i tworzy film naprawdę interesujący. Ta produkcja ma w sobie coś uwodzicielskiego - tak jak główna bohaterka. To eleganckie sci-fi z niepokojącym napięciem erotycznym. Brzmi dziwnie? Pomimo, że tylko dobry to myślę, że warto samemu się o jego dziwności przekonać.

Joy - 1 nominacja
Russell zrobił film w swoim stylu - jest bajzel, jest kłócąca się rodzina, jest stylowa ścieżka dźwiękowa. Joy to produkcja ciepła, chociaż zbyt długa i którą od przeciętnej produkcji o american dream wyróżnia tylko wyżej opisany, znamy dobrze styl Russela. Dałam naciągane 7/10 i mam nieco wątpliwości co do nominacji dla Lawrence. "Joy" nie ma humoru, dynamiki i kreacji aktorskich "Poradnika pozytywnego myślenia" ani scenariusza i stylu jak "American Hustle". Jest jednak filmem dobrym, który przy nadarzającej się okazji można obejrzeć (choć nieobowiązkowo). Mam jednak nadzieję, że następny razem Russell pokaże coś nowego i bardziej się postara.

Pięćdziesiąt twarzy Greya - 1 nominacja
Rzadko ogląda się tak słabe filmy, chociaż używając tu słowa film czuję, że grzeszę. To produkt, w którym akceptowalna jest jedynie scenografia i ścieżka dźwiękowa. Dla tych co nie widzieli - to nie jest kino odważne, wulgarne czy kontrowersyjne. To twór kiczowaty i romantyczny bardziej od najgorszej części Zmierzchu, a dramatyzmu jest mniej niż gdy Brooke wyznała Richowi, że zdradziła go z Thornem, Stephanie czy kimś tam jeszcze. Gratuluję zdobycia pięciu Złotych Malin, twórcy bardzo ciężko na to pracowali.

Spectre - 1 nominacja
Film widziałam na maratonie Bonda i co tu dużo mówić, gdy ogląda się "Spectre" zaraz po świetnym "Skyfall" to ciężko się zachwycić. To po prostu poprawnie nakręcone sensacyjne kino, w którym chyba największe wrażenie wywarła na mnie otwierająca "Spectre" scena. Zawodzi bezbarwna dziewczyna Bonda, a i Craig troszkę gorzej sobie poradził, jednak to nadal trzymający poziom Bond, zrobiony z rozmachem i szacunkiem do widza. A Waltz zawiódł.

Amy - 1 nominacja
Duże wrażenie robi ogromna ilość prywatnych filmów Amy. Z krótkiej rozmowy z nią dowiadujemy się więcej niż przez lata od prasy. Nie poznajemy tej Amy Winehouse, a zwykłą, zagubioną, pełną miłości i ciepła, niepozbawioną ciętego humoru, przepełnioną jazzem dziewczynę z żydowskiej rodziny. Kapadia poznaje nas z osobą, której trudno nie lubić, którą trudno się nie zachwycać i której trudno nie współczuć. Do tego ukoronowaniem jest dopasowanie piosenek do różnych etapów w jej życiu. Kapadia nie komentuje, a przedstawia historię, jak to na dobry dokument przystało. Nie tylko dla fanów.

Nie "Zjawa" i nie "Pokój", a "Spotlight", "Big Short" oraz "Mad Max" to moim zdaniem najlepsze filmy tegorocznych Oscarów. W tym roku nie było aktorskich popisów, za które szaleńczo będę trzymać kciuki jeśli chodzi o role pierwszoplanowe (po co nominować Carella, za najlepszą kreację w całej jego karierze, no nie? Albo chłopca z "Pokoju", który zagrał nie gorzej niż Larson?). Myślę, że na drugim planie najlepszą kreację stworzył Bale, ale tak samo ucieszy mnie Oscar dla Ruffalo. Nie rozumiem do końca nominacji dla Adams, no już bez przesady, dobra rola i tyle. Czytam, że typuje się Vikander, ewentualnie Winslet (żadnej występu nie widziałam), więc powiem tylko, że bardzo podobało mi się to co na drugim planie wyprawiała Leigh ("Nienawistna ósemka"). Scenariusz "Big Short" palce lizać, charakteryzacja - "Zjawa", a jeśli chodzi o muzykę oryginalną nie wypowiadam się, bo jestem zła (czy raczej oburzona), że zabrakło wśród nominowanych melodii ze "Spotlight". Zdjęcia oczywiście "Zjawa", chociaż "Mad Max" też zasłużył. Montaż - w zeszłym roku konkurencję rozgniótł "Whiplash", w tym roku najlepiej według mnie "Big Short", ale za docenienie tego w "Mad Maxie" też się nie obrażę. A tak zostając przy "Mad Maxie" nie sądzicie, że nominacja dla Theron byłaby całkiem na miejscu?

Zapomniano też o świetnych kreacjach z filmu "Pakt z diabłem" - Edgerton czy Sarsgaard zasłużyli na nominacje (zresztą scenariusz też był bardzo dobry). Pominięty został też inny gangsterski film - "Legend", chodzi mi głównie o kreację, a raczej kreacje Hardy'ego. Nie wspomnę już nawet o "Makbecie", dla którego braku chociaż jednej nominacji (za cokolwiek, bo zasłużył na dobrych kilka) nigdy nie pojmę. Zdjęcia i scenariusz filmu "Slow West" też warto przypomnieć.

3 komentarze:

  1. Aż wstyd się przyznać ale z nominowanych filmów widziałam tylko "Spectre" i faktycznie nie było już tych zachwytów co w "Skyfall". Nie kibicuję wiec nikomu jestem tylko ciekawa czy i tym razem DiCaprio minie się z upragnionym trofeum :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam jedynie "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - spodziewałam się odważnego i mocno erotycznego filmu, a dostałam zwyczajne romansidło. Reszty nie widziałam, ale parę filmów chcę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam wszystkie filmy nominowane do tegorocznych Oscarów. Mam nadzieję, że DiCaprio dostanie już tego Oscara, chociaż uważam, że miał lepsze kreacje m.in. w Wilku z Wall Street, i Ogólnie bardziej podobał mi się Eddie Redmayne :)
    Jestem również za Larson, Vikander, Lubezki.

    OdpowiedzUsuń