"Granice miłości" - recenzja

dramat
oryginalny tytuł: The Burning Plain
rok: 2008
reżyseria: Guillermo Arriaga
scenariusz: Guillermo Arriaga

Guillermo Arriaga jest scenarzystą takich produkcji jak “Babel”, „21 gramów” czy „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”. Nie licząc tych krótkometrażowych jest to pierwszy wyreżyserowany przez niego film. Również i tu zastosował swoją ulubioną formę, czyli przedstawił równocześnie kilka przeplatających się historii, chociaż tym razem zostały one jeszcze mocniej z sobą połączone.

Sylvia to kobieta sukcesu, lecz tak naprawdę wrak człowieka. Zajmująca czas i pustkę seksem z przypadkowymi mężczyznami. Boi się cokolwiek poczuć i buduje coraz to grubszy mur wokół siebie. Gina jest gospodynią domową, która pokonała raka. Mimo wygranej choroba pozostawiła po sobie ślady, a nowy wygląd po usunięciu piersi jest przez nią (i przez jej męża) trudny do zaakceptowania. Kolejnymi bohaterkami nastolatka Mariana, którą łączy uczucie z chłopakiem, który nie jest koniecznie tym, z którym powinna się spotykać oraz Maria, mieszkająca w Meksyku córka pilota.

Głównym atutem filmu jest dobra (kobieca) obsada, która (w większości scen) świetnie się sprawdziła. Teraz mogę już napisać, że wszystkie trzy panie są laureatkami Oscara: Charlize Theron, Kim Basinger i Jennifer Lawrence. Najgorzej wypadła Theron, była chwilami męcząca i mimo, że zarówno w starszych jak i ostatnich filmach bardzo mi się podobała, m.in. w „Królewnie Śnieżce i Łowcy” to tu jej gra przypominała mi postaci z innych produkcji, chociażby z „Żony astronauty”, także mimo tego, że uważam ją za dobra aktorkę i mimo całej sympatii chwilami była jak napisałam wyżej męcząca.

 
Lawrence co do której miałam wątpliwości i wydawało mi się, że dobra kreacja w „Poradniku pozytywnego myślenia” była bardziej zasługą świetnego dopasowania osoby do roli niż jej zdolności aktorskich - tutaj bardzo mi się podobała. Basinger również stworzyła ciekawą kreację, cichej, spokojnej kobiety, która ukrywa przed swoją rodziną łzy za sztucznym uśmiechem, dobrze równoważyła całość rolą takiej wyciszonej, skromnej kobiety.

Z pozoru zaplątana historia okazuje się dość prosta. Akcja toczy się bardzo spokojnie, może chwilami było wręcz nużąco. Jednak film jest poruszający i całość wypada bardzo naturalnie i subtelnie. Wszystko oparte głównie na grze aktorskiej. Drugim atutem są piękne zdjęcia.Generalnie film ma w sobie coś niepokojącego, całość gorzka, wszystko bardzo smutne. Czy jest miałki? No trochę jest. Może przesadzili z tym całym nieszczęściem i udręczeniem, bo w efekcie i widz może poczuć się zamiast wzruszony to bardziej wymęczony. Najbardziej przypadła mi do gustu historia Mariany. To właśnie Jennifer Lawrence jest moją faworytką w "Granicach miłości".

Jest to historia o kobietach, myślę, że też raczej przeznaczona dla kobiet, oczywiście generalizuję, ale chyba większość mężczyzn się wynudzi. Nie polecam oglądać trailera, trochę spojlerów, może większości rzeczy i tak się szybko domyślicie podczas seansu, ale i tak lepiej nie oglądać. Jednak film dla mnie gorszy niż "Babel".

3 komentarze:

  1. Przyznam, że tego filmu jeszcze nie oglądałem, a miałem okazję widzieć inne przytoczone tu filmy, od których Arriaga pisał scenariusze. TO naprawdę solidny twórca, więc dziwię się, że ten tytuł jakoś mi umknął. Obsada też konkretna, więc do obejrzenia jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dawna miałam kliknięte przy nim "chcę zobaczyć", teraz zdecydowałam się dla Lawrence, bo nic z nią nie widziałam oprócz "Poradnika..". "21 gramów" i "Babel" to filmy, które można opisać tylko słowami dobre lub bardzo dobre, ale jakoś mi nie leżą:( Nie mają "tego czegoś", ale podziwiam. Chociaż spróbuję jeszcze "Amores perros".

      Usuń
  2. U mnie było wręcz odwrotnie w,filmie najlepszą z,tych trzech aktorek była zdecydowanie Theron. :)

    OdpowiedzUsuń