Mickey Mouse Club: Timberlake, Aguilera, Gosling i Spears




Mickey Mouse Club był popularnym muzycznym show dla dzieci emitowanym z przerwami w latach 1955-1996. Tam właśnie swoją karierę rozpoczęły cztery gwiazdy muzyki i filmu: księżniczka popu – Britney Spears, jeden z najlepszych kobiecych wokali świata – Christina Aguilera, Justin Timberlake – znany jako piosenkarz, jednak pojawiający się coraz częściej na dużym ekranie oraz aktor, którego od pewnego czasu kocha cały świat, zwłaszcza damska część widowni – Ryan Gosling. Dzisiaj pojawi się tu krótki przegląd ich ról.

 


Britney Spears
Crossroads – dogonić marzenia” to film o którym ciężko cokolwiek powiedzieć, bo miał on jeden cel: pozwolić fanom Spears upajać się jej obecnością na ekranie i ten cel został osiągnięty (tak też byłam wtedy niesamowicie podniecona faktem, że powstał taki film). Wiadomo, że nie chodzi o to aby na poważnie go oceniać chociaż jeśli miałabym coś powiedzieć to widziałam gorsze filmy. Jest zakopywanie pudełka z przyjaciółkami, jest przystojniak i podróż. W ramach wspomnień (przynajmniej z mojego dzieciństwa) niżej „I love rock’n’roll”.



Christina Aguilera
Wiedziałam, że jeśli Aguilera podejmuje się wystąpienia w musicalu to będzie to wykonane przynajmniej przyzwoicie i tak też się stało. „Burleska” jak większość tego rodzaju filmów składa się z niespecjalnie skomplikowanej fabuły, ale za to z nieprzeciętnie dobrych piosenek. Cały soundtrack jest godny polecenia, w recenzji filmu (którą możecie przeczytaj TUTAJ) wrzuciłam 3 piosenki (wybór był trudny, bo wszystkie są dobre). U boku Aguilery pojawiła się Cher, za rolę otrzymała nominację do Złotej Maliny, no cóż… Nie był to występ na poziomie „Wpływu księżyca” (za który dostała Oscara), ale stworzyła przyzwoitą, bardzo zabawną postać. U drugiego boku Cam Gigandet, którego nadal kojarzę głównie (pozytywnie) z „Po prostu walcz!” – przyjemny film z dobrą muzyką, chociaż warto też nadmienić, że jest chyba jednym z niewielu, który zachował twarz występując w Sadze „Zmierzch”. A "Burleska" bardzo dobra - ciekawe choreografie, wpadająca w ucho muzyka, super energia - prawdziwe show.
 

 


Justin Timberlake
Niekwestionowana gwiazda muzyki pop (przypomnijmy sobie: „Cry me a River”, „What goes around comes around”) pojawia się coraz częściej na dużym ekranie i w coraz lepszych filmach. Obecność Justina w jednym z najnowszych filmów może wręcz dziwić. Pierwsze wyróżnione role pojawiły się w 2006 za „Jęk czarnego węża” i „Alpha Dog”. Po dwóch mało istotnych rolach Timberlake pojawił się w 2010 roku w nagrodzonym trzema Oscarami  filmie Davida FInchera „The Social Network” (aż wstyd jeszcze nie widziałam, ale we wszystkich filmach niesamowicie mnie drażni Jesse Eisenberg i jakoś mnie nie ciągnęło). 2011 był bardzo płodnym w ilość ról rokiem: „Wyścig z czasem”, „To tylko seks” i najgorsza moim zdaniem rola w „Złej kobiecie”. Były (?) piosenkarz nie zwalnia tempa, czyżby zajął się na poważnie aktorstwem? (tekst pisałam trochę wcześniej, nie byłam pewna czy w ogóle jeszcze śpiewa, a tu wraz z premierą pierwszego od dawna teledysku dowiedziałam się, że nagrał nową płytę, która już trafiła do sklepów). Jak napisałam na początku, w 2013 możemy oglądać go w dwóch ciekawych produkcjach i to nie u byle kogo. „Inside Llewyn Davis” – dramat braci Coen (niżej trailer), a w „Dopóki piłka w grze” pojawił się u boku samego Clinta Eastwooda, film nie pojawił się w końcu na ekranach polskich kin, niedawno wyszedł na DVD (premiera światowa była w 2012). Pod koniec roku zobaczymy go jeszcze w kryminale reżysera "Prawnika z Lincolna" Brada Furmana - "Ślepy traf" u boku Bena Afflecka.






Ryan Gosling
Jedyny aktor na pełen etat z całej czwórki. Jakiś czas temu robiłam spis z krótkimi recenzjami większości filmów, w których wystąpił – jest dostępny TUTAJ. Najdłużej czekał na to aż zostanie doceniony, no ale w końcu po latach grania w filmach zyskał sławę - i to jaką. W związku, że wyżej wrzuciłam filmiki, na których śpiewa reszta "składu" i tutaj muszę coś wrzucić, więc będzie to piosenka zespołu, do którego należy Gosling - Dead Man's Bones "Pa Pa Power" (uprzedzam, po przesłuchaniu piosenki miałam ją przez pół dnia w głowie - naprawdę dobra nuta).
 

2 komentarze:

  1. Ciekawy post. Lubię całą czwórkę (no, Justina najmniej, bo nie słucham Jego muzyki) i mam nadzieję, że ich kariery jeszcze bardziej się rozwiną. Mogliby np. przyjechać do Polski. ;D
    Muszę obejrzeć ten film z Britney, bo jestem ciekawa jak sobie poradziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że Britney miała przyjechać jakieś 4-5 lat temu, ale w końcu koncert został odwołany.

      Usuń