"Laggies" - recenzja

komedia/dramat
rok: 2014
reżyseria: Lynn Shelton
scenariusz: Andrea Seigel

Megan ma dwadzieścia kilka lat i pomimo skończonych studiów stoi z reklamą przy ulicy. Nie może zdecydować się kim chce być i co chce robić. W jej związku (oprócz nacisków partnera, który ciągle przypomina jej, że powinna znaleźć poważną pracę) układa się dobrze. Gdy wśród grupki jej znajomych z liceum zostaje jedyną niezamężną kobietą Anthony postawia oświadczyć jej się. Bałagan w głowie Megan narasta i kobieta postanawia dać sobie tydzień czasu na przemyślenie wszystkiego. Spędza go z Anniką, przypadkowo poznaną pod sklepem nastolatką - pomysł moim zdaniem bardzo ciekawy, bo kto z nas czasem nie chciałby się tak oderwać? A jak film? O tym niżej.

Już po seansie obejrzałam zwiastun, film reklamowany jest raczej jako komedia, z którą akurat nie ma specjalnie wiele wspólnego. Tzn. jest kilka scen, które miały byś tymi komediowymi np. zaręczyny czy w ogóle osoba Anthony'ego (oj tak sceny z nim to te najgorsze), ale moją uwagę przykuły inne, te bardziej dramatyczne i w takim klimacie będę kojarzyć "Laggies". Mimo wszechobecnego luzu zaśmiałam się niewiele razy, po prostu nie nastawiajcie się na komedię, a tak w ogóle oglądanie trailera w tym przypadku zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem, naprawdę nie polecam. Właśnie obranie konkretnego kierunku było chyba największym problemem twórców. Z jednej strony ciężko przedstawić część scen z filmu na serio (np. Megan udająca matkę Anniki), ale z drugiej niektóre komediowe sceny robiły wrażenie wsadzonych na siłę i aż bolało. Wydawało się, że produkcja całkiem poważnie podejdzie do tematu (różnorakich) wyborów Megan, gdzieś po drodze to się trochę zmienia, nie dowiadujemy się wszystkiego czego byśmy chcieli, przez co dla większości osób "Laggies" pozostanie raczej lekkim kinem tylko komunikującym problem osób, które w pewnym wieku stoją na rozdrożu i kilka innych, bo trochę tych tematów zostało liźniętych (na zgłębienie czasu nie starczyło). Mimo tej chaotyczności i powierzchowności myślę, że to film, w którym większość osób znajdzie coś dla siebie, ale o tym niżej. 


O wchodzeniu w dorosłość, o sztywnych ramach, w które jesteśmy wpychani, o wymaganiach jakie są nam stawiane, o tym jak nasze życie się zmienia. Nie będę się rozpisywać, ale film okazał się być mi bardzo bliski, gdyby nie to pewnie oceniłabym go na 6/10 wspominając jako umiarkowanie lekkie kino. Pomimo, że forma nie zachwyca to wyjątkowo do mnie dotarł - o świadomych wyborach, o walce o swoje życie, by mieć w sobie zdrowego egoistkę, by dbać o siebie i nie zapominać o sobie. Patrząc na dyskusje na filmwebie widzę, że bohaterka wzbudza różne bardzo skrajne emocje i że każdy widzi w tym filmie coś innego. Niektórzy (tzn. ja) widzą w tym m.in. mały hołd oddany osobliwości, inni odczytują to przede wszystkim jako obraz dwudziestokilkulatków, którzy nadal mieszkają z rodzicami i unikają odpowiedzialności i bohaterkę jako sztandarowy (negatywny) tego przykład. Dla jednych postępowanie Megan to tchórzostwo, dla innych to odwaga. Jeśli nawet nie będziecie zadowoleni z samego wykonania myślę, że nie przejdziecie obok niego obojętnie, co też jest jakimś plusem.


Od pierwszych scen zadziwia energia Keiry, która przyzwyczaiła nas do charyzmatycznych, pełnych pasji, jednak w pewien sposób stonowanych bohaterek. Przypomina się jej rola w średnim "Przyjacielu do końca świata", stworzyła tam nieco podobną kreację. Widać, że Keira (i ja też) polubiła i rozumiała swoją bohaterkę. Była bardzo swobodna i bardzo naturalna (i jeszcze raz swobodna). Ostatnio Chloe widziałam w "Sils Maria" w (naprawdę dobrej) roli młodej, ale bardzo pewnej siebie gwiazdy. Tu występuje jako zagubiona, typowa nastolatka - dziewczyna świetnie się odnajduje w bardzo różniących się rolach, coraz bardziej ją cenię, a razem z Keirą tworzą zgrany duet mimo 10-letniej różnicy wieku. Jak zawsze dobry był Sam Rockwell, który jest dla mnie absolutnym mistrzem drugiego planu. Facet jest za mało wykorzystany i za mało doceniony. Potrafi być tak samo odpychający co atrakcyjny. Jak już pojawia się na ekranie nie da się oderwać od nego oczu. On i Ben Mendelsohn to taka dwójka, której niewykorzystania i tego, że mało kto kojarzy ich z nazwiska nie mogę przełknąć.

"Laggies" ma w sobie trochę nierealnych scen, ma kilka żenujących, kilka razy czuć to niezdecydowanie twórców. Naprawdę mogli pozwolić filmowi płynąć bardziej naturalne, te zabawne, ale życiowe sceny na tak, ale te wepchnięte (brakuje tylko podpisu "to jest śmieszne") zdecydowanie na nie. Nie polecam ani nie odradzam, a jeśli macie alergię na Keirę (często to słyszę) to nie jest to ta rola, po której ją nagle polubicie. Myślę, że dla fanom dziwacznego indie i osobom refleksyjnym może się spodobać. Jako komedia, a tym bardziej jako komedia romantyczna - nie nie nie. Kończąc... To niby nie jest dobry film, ale to film wyjątkowy i na pewno do niego wrócę.

3 komentarze:

  1. Gdzie udało Ci się obejrzeć ten film? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce wyświetlany nie był i na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że nie będzie. Odpowiadając ci (i wyprzedzając inne pytania) - dostaję często prywatne wiadomości z pytaniami gdzie tanio kupić czy obejrzeć film. Nie reklamuję innych stron, także proszę nie piszcie do mnie z takimi pytaniami.

      Usuń
    2. Mam włączone powiadomienia i podoba mi się, jak ewoluował Twój komentarz.
      Wiem, że w Polsce wyświetlany nie był, a także się na to nie zapowiada i właśnie to jest powodem zadania mojego pytania. Śledzę filmografię Keiry i bardzo zależy mi na obejrzeniu tego filmu. Szukałam go w internecie i poszukiwania spełzły na niczym, więc pomyślałam, że tutaj uzyskam jakieś wskazówki. Rozumiem oburzenie, gdybym pytała o film, który miał dystrybucję w Polsce, jest w sprzedaży w naszym kraju i roi się od jego wersji w internecie, ale w przypadku Laggies sprawa ma się nieco inaczej. No trudno.

      Usuń