"Igrzyska śmierci" - recenzja

akcja/sci-fi
oryginalny tytuł: The Hunger Games
rok: 2012
reżyseria: Gary Ross
scenariusz: Gary Ross, Billy Ray, Suzanne Collins

Mimo, że film przy którym widnieje akcja/sci-fi nie jest tym co mnie kręci to w końcu musiałam obejrzeć chyba już przez wszystkich znane „Igrzyska śmierci”. Miałam też nadzieję, że po trzecim spotkaniu z Jennifer Lawrence w końcu będę miała na jej temat zdecydowaną opinię. Zbliżająca się powoli premiera drugiej części produkcji wreszcie zmotywowała mnie do poświęcenia 142 minut na ten wzbudzający tak wiele emocji film. Mogło być lepiej, były momenty nudy i niedociągnięcia, ale generalnie okazało się, że jest to rzeczywiście dość ciekawa propozycja i chętnie wybiorę się na drugą część.

Zacznę od tego co najbardziej mi przeszkadzało. Nie przekonuje mnie stworzony w filmie świat, jest to wręcz w moim odczuciu najsłabiej wypadający aspekt produkcji. Raz widziałam elementy wskazujące na to, że to przyszłość, raz, na to, że akcja dzieje się w przeszłości. W końcu zdałam sobie sprawę, że jest to to pierwsze, jednak wciąż czułam jakąś niespójność i bałagan w tym co widziałam na ekranie. Dziewczyna polująca na zwierzęta przy pomocy łuku, nowoczesne centrum (nie mam pojęcia na jakich zasadach to działało) i nieszczególnie nowocześnie.. No właśnie, te przebrania, stroje, włosy i inne elementy rodem z cyrku. Jak dla mnie czuć tu mocny zgrzyt. Te stworzone nie wiem na jakiej zasadzie zwierzęta (lwy? nie wiem co to było). Nawet w bałaganie musi być jakiś pomysł, coś najbardziej wyssanego z palca mimo wszystko powinno mieć w sobie jakąś inaczej pojętą, ale logikę. Tutaj mi tego zdecydowanie zabrakło. Również osoby sprawujące władzę w filmowym świecie, miejsca gdzie ich widzimy.. To wszystko zupełnie mnie nie przekonywało i sprawiało, że nie mogłam w pełni współczuć bohaterom. To było niestety zbyt odrealnione i zwyczajnie jakieś bezsensowne. Jeśli ktoś czytał książkę to chętnie dowiem się jak tam to wyglądało.

Niewątpliwie chyba największym atutem jest obecność Jennifer Lawrence. Przy pierwszym spotkaniu z nią miałam bardzo mieszane odczucia. Jej specyficzna uroda, gra ani mnie nie wkurzały ani też specjalnie się nie podobały. Sama nie wiedziałam co myśleć, jednak nie dawała mi ona spokoju i zapadła w pamięć. W „Granicach miłości” też nie było to jeszcze to, ale po „Igrzyskach śmierci” już wiem, że jest to aktorka, którą chcę oglądać na dużym ekranie (chociaż Oscar nadal bardzo dyskusyjny). Zagrała bezbłędnie i nie wyobrażam sobie nikogo innego na jej miejscu. Po prostu dobry występ.

Jeśli chodzi o opinie, że jest to po prostu kolejna niepotrzebna dawka brutalności (chociaż to mało powiedziane jeśli chodzi o to co dzieje się na igrzyskach i samą ideę igrzysk) źle wpływająca na młodzież (podobno do nich skierowany jest film) to z pewnością trochę racji w tym jest, ale ja się nie podpisuję. Jestem jedną z tych osób, które są bardzo przeciwko takim rzeczom, gdybym mogła podniosłabym wszędzie minimalny wymagany do oglądania wielu produkcji wiek, ocenzurowała połowę teledysków, zablokowała dobrych kilka stron w Internecie i zrobiła porządek z niektórymi grami komputerowymi, jednak w tej produkcji wydaje mi się to uzasadnione i niosące za sobą jakiś pomysł i przesłanie (chociaż może to za dużo powiedziane). Nie chce mówić tutaj o nie wiadomo jakich mądrościach, które wypływają z tego filmu, ale stwierdzenie, że to zwykły film akcji, a przypisywanie mu czegoś więcej jest przesadą jest według mnie krzywdzące.

Dosadna metafora głównie (okrutnego) współczesnego świata, ale też przeszłości bliższej i dalszej może starszego widza nie zmusi do poważniejszych przemyśleń (nic odkrywczego tu nie ma), lecz osobom nieprzejmującym się na co dzień tym co dzieje się na większą skalę może dać kopa by trochę porozmyślać. Ja nie wpadłam po seansie w długą zadumę, ale widzę o czym produkcja mówi i doceniam to. Myślę, że wiele osób może być nieco zszokowana filmem (chociaż dzisiejszą młodzież chyba nic nie szokuje niestety, ale co tam, będę optymistką, ja zapamiętałam jedną taką obrzydliwą i brutalną scenę). W banalny sposób zaserwowane problemy, w prosty sposób podsunięte kilka pytań jednak efekt jest taki, że został w ciekawy sposób poruszony ważny i zawsze aktualny temat. Zresztą każdy odczuje inne podobieństwa i będzie miał inne skojarzenia (widziałam m.in. takie hasła jak totalitaryzm) co jeszcze bardziej martwi gdy zda się sprawę, z podobieństw ze współczesnością (media, społeczeństwo, wartości, przesuwające się ich granice i zasady, a raczej już ich brak).

Jest trochę zbyt mdłych (romantycznych czy naiwnych) scen, wkradło się nieco nudy. Myślę, że ocena na filmwebie jest jak najbardziej na miejscu. Nie ma tu genialnie zagranych ról, ale nie ma też żadnej osoby, której gra mnie męczyła, jak pisałam wyżej dobry występ Lawrence. Atutem jest dla mnie to, że w sprawach uczuciowych (w moim odczuciu chociaż opinie czytałam różne) zostawiono trochę niedopowiedzianych kwestii, w czego efekcie ucieszyłam się gdy przypomniałam sobie, że niedługo w kinach druga część. Mimo wszystko coś w tej produkcji sprawiło, że chętnie przejdę się znowu do kina (czy również na trzecią i czwartą część jeszcze nie wiem ;) Mimo tych kilka nużących momentów (film jest niekrótki) i tego, że z pewnością mogło być lepiej jest to ciekawa i raczej warta poświęcenia tych ponad dwóch godzin pozycja.

Przegląd filmów z Jennifer Lawrence tutaj.
Recenzja drugiej części "Igrzysk śmierci" tutaj.

10 komentarzy:

  1. "Igrzyska śmierci" to jeden z tych filmów, przed którym lepiej wcześniej sięgnąć po książkę. Inaczej ciężko jest zrozumieć i ocenić ten film - jego przesłanie, jak to często bywa w kinie, jest mocno spłycone.
    Ja tak właśnie miałam. Obejrzałam film w kinie i wiele rzeczy było dla mnie niejasnych. Dopiero po przeczytaniu książki i ponownym seansie wiedziałam o co chodziło. Wynika to z faktu, że scenariusz jest w pewnych momentach niedopracowany i tylko znający treść książki wiedzą o co i jak. Mimo to, jest to dobry film. Mnie się podobał i pewnie nie raz do niego wrócę (jak i do książki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli mogę się upewnić (może było powiedziane w filmie i przeoczyłam, ale chyba nie), akcja dzieje się w przyszłości? Jeśli tak jest jakaś może dokładna data? Tak z ciekawości pytam :)

      Usuń
    2. Tak, akcja dzieje się w przyszłości. Ale jest pokazany kontrast - bogaci z Kapitolu mają wszystko, co najlepsze i najnowsze, a dystrykty mieszkają w najprostszych, czasem prymitywnych warunkach, które nie odzwierciedlają przyszłości :)

      Usuń
  2. Akcja dzieje się w przyszłości. Film bardzo mi się podobał, a Jennifer jest idealna w roli Katniss. Myślę, że dla kogoś kto nie czytał książek świat Panem nie jest do ogarnięcia tylko oglądając film. Dlatego polecam książki. Nie są może żadnym arcydziełem, ale spojrzenie Suzanne Collins na społeczeństwo i to jak się mimo upływu wieków, czy tysiącleci nie zmienia (od zawsze pragnęliśmy igrzysk i chleba) jest bardzo intrygujące i ciekawe.

    Jeśli chcesz bardziej zrozumieć fabułę, a raczej świat filmu to polecam mój wpis na starym blogu, na którym porównywałam książki i ekranizację, czy raczej adaptację -> http://przyjemnostki.com/2012/04/28/trylogia-igrzyska-smierci-moja-opinia-o-ekranizacji-pierwszej-czesci/

    Nie traktuj tego, jako reklamy, czy spamu, bo od dawna nie prowadzę tego bloga ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za przesłanie linku, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i podejrzewam, że dopiero w ferie czy inny wolniejszy czas, ale wezmę się za książkę. Przesłuchałam piosenkę, naprawdę elektryzująca! Fajnie napisany tekst, raz jeszcze dziękuję, wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane :)

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać, ale "Igrzyska.." są jeszcze przede mną. Dobrze poznać opinię kogoś, kto nie czytał książki przed seansem.
    A co do 'specyficznej urody Lawrence'-możesz rozwinąć? Bo szczerze mówiąc, nie sądziłam, iż jest ona w ten sposób postrzegana.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co pierwszy raz w życiu zobaczyłam ją w "Poradniku.." (nawet wcześniej jakoś nie widziałam jej za bardzo na zdjęciach itp.) Nie wiem teraz nie widzę nic specyficznego, ale wtedy tak myślałam, chyba chodzi o lekko pucowatą twarz, oczy też takie troszkę egzotyczne ;) Nie wiem taka była moja pierwsza reakcja po prostu.

      Usuń
    2. Chyba wiem o co Ci chodzi. Miałam podobnie, kiedy widziałam ją w "X-men:pierwsza klasa" (moja 1-sza produkcja z Lawrence).

      Usuń
  4. Jeśli nie sięgnęłaś/ sięgnąłeś po książkę, nie bierz się za recenzję filmu, bo żeby zrozumieć do końca o co chodzi, trzeba poznać pierwowzór.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jest świetna. Film też jest okay o ile pierwsze przeczytasz książkę.

    OdpowiedzUsuń