komedia
rok: 2015
reżyseria: Seth MacFarlane
scenariusz: Alec Sulkin, Wellesley Wild, Seth MacFarlene
Uroczy, pluszowy miś, który klnie jak szewc, pali kiedy tylko może i pije piwo za piwem. Twórcy "Family Guy" i ten pomysł się udał i to na tyle, że po zawrotnym sukcesie "Teda" grzechem byłoby nienakręcenie sequela. Okazuje się, że powstanie go było dobrym pomysłem nie tylko dlatego, że tłumy ponownie pognały by oglądać wybryki wiecznie ujaranych przyjaciół, ale również dlatego, że przy tym filmie można naprawdę się pośmiać. Po sympatycznym i niezłym technicznie, lecz umiarkowanie zabawnym "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie", "Ted 2" zaskoczył mnie, bo mimo, że zaprezentował podobny, tzn. posrany i absurdalny humor to tym razem zdrowo się uśmiałam.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą giovanni ribisi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą giovanni ribisi. Pokaż wszystkie posty
"Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie" - recenzja
komedia/western
oryginalny tytuł:
A Million Ways to Die in the West
rok: 2014
scenariusz: Seth MacFarlane
reżyseria:
Seth MacFarlane, Alec Sulkin, Wellesley Wild
Tchórzliwy farmer Albert (Seth MacFarlane) nie cierpi życia
na Zachodzie. Znosi je tylko dzięki swojej miłości – Louise (Amanda Seyfried).
Niestety na jednym ze spotkań niespodziewanie słyszy, że dziewczyna chce zadbać
o swój rozwój wewnętrzny, a Albert mimo, że jest wspaniałym człowiekiem nie
pasuje do niej. Opuszczony mężczyzna dowiaduje się, że został porzucony dla
bogatszego, wąsatego Foya (Neil Patrick Harris) i zamyka się w domu pogrążając
w depresji. Na jedynym ze spotkań z przyjaciółmi poznaje pewną siebie,
atrakcyjną Annę (Charlize Theron), która pomaga mu odzyskać ukochaną, a z
czasem okazuje się, że robi dla niego o wiele więcej. Niestety Albert nie wie, że spotykając się z
nią wplątuje się w kłopoty, z których tym razem nie będzie mógł się sprytnie
wyplątać jak to zwykle robi.
Dialogi, żarty i generalnie wszystko zaserwowane jest w
sposób dosyć łopatologiczny. Do tego stopnia, że bywa drętwo i przydługawo. Jest
niemało sztywnych scen, nie wszystko się udało, ale film i tak cały czas
utrzymuje uśmiech na twarzy widza. To produkcja przede wszystkim sympatyczna. Powiem
od razu - są żarty z puszczania bąków, biegunki i wszystkiego na tym mało ambitnym
poziomie co możecie sobie wyobrazić. Bywa błyskotliwie, ale głównie jest
głupkowato. Tak jak i w poprzednim filmie Setha „Ted” sprośnie, ale tym razem po
prostu banalnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)