Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bartłomiej topa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bartłomiej topa. Pokaż wszystkie posty

"Wataha" - recenzja







Polskie filmy z ostatnich lat





Polskie kino jest fe i be i najgorsze. Nie podpisywałam się nigdy pod tym stwierdzeniem. Jeśli widzę słaby film (często po plakacie czy przeczytaniu jednego zdania fabuły można już podejrzewać, że taki jest) to albo go od razu odrzucam i zapominam albo oglądam jeszcze zwiastun (w osławionym już "Kac Wawa" wytrzymałam kilkanaście sekund). Tak samo jest i z filmami, które powstały w innych krajach, chociaż wtedy proces odrzucania jest trochę dłuższy, jeśli chodzi o polskie produkcje po prostu umiem już szybciej ocenić, że mam do czynienia z gniotem (oczywiście są wyjątki, przyznam się, że byłam w kinie na "Ciachu" - nazwisko Vegi przyciągnęło). Generalnie jednak nie jęczę, nie narzekam, nie idę obejrzeć filmu, o którym z góry wiadomo, że jest kiepski, a potem nie tracę czasu na krytykowanie go. Zamiast tego chodzę tylko na produkcje dobrze oceniane i te po których zwiastunie czy opisie spodziewam się czegoś przynajmniej przyzwoitego. Jeśli czytając co piszę za nic nie możecie przypomnieć sobie żadnego dobrego filmu, to po to właśnie stworzyłam ten post. Niżej wypisałam trochę tytułów z ostatnich 10 lat (wyszło blisko 100), które są przynajmniej niezłe. Nie są to żadne niszowe, nieznane filmy. Praktycznie we wszystkich grają znani nam bardzo dobrze aktorzy i zapewne coś o nich słyszeliście. Podkreślone tytuły szczególnie polecam. Po kliknięciu tytułu zostaniecie przekierowani na jego stronę na filmwebie.

Recenzja: "Drogówka"

dramat/kryminał/polityczny
rok: 2012
reżyseria: Wojciech Smarzowski 
scenariusz: Wojciech Smarzowski

Wódka, seks i kasa – tak można by w trzech słowach opisać ten film. Można, ale nie jest to wskazane, bo mimo, że spłycając tak można przekazać tematy przewijające się w produkcji, to dzieło, którym niewątpliwie „Drogówka” jest zasługuje na więcej. Wiele podobieństw z „Weselem”. Chwilami sposób kręcenia, klimat i generalnie wszystko mocno (o dziwo – jeszcze mocniej niż w „Weselu”) zakrapiane, chociaż powtórką z filmu z 2004 to na pewno nie jest. Tym razem Wojciech Smarzowski połączył z sobą jeszcze więcej, w czego efekcie powstał film, który dotyka szerszego wachlarza problemów.