Let's cry, czyli filmy, które mnie wzruszyły

Nie wszystkie to historie miłosne, w niektórych ktoś umiera, w niektórych zapadła mi w pamięć jedna scena, w innych czułam na sobie emocje bohatera, a jeszcze inne mają po prostu mocną końcówkę. Na każdym z tych filmów coś sprawiło, że uroniłam łezkę (czasem dwie). Nie wiadomo jak by się skończyło oglądanie niektórych teraz, możliwe, że znowu automatycznie jak przy krojeniu cebuli zalałabym się łzami, a możliwe, że wtedy miałam akurat taki dzień, że przyniosło to taki efekt, a teraz obyłoby się bez większych emocji. Tak czy siak narobię sobie dzisiaj obciachu i przedstawiam listę filmów, które autentycznie mnie wzruszyły i utkwiły w pamięci. Czy dla was też będą wzruszające? Nie wiem, ale dla mnie są.
Mój przyjaciel Hachiko (Hachi: A Dog’s Tale)

Nieprawdopodobna, ale prawdziwa historia opowiadająca o przyjaźni pewnego profesora i jego psa rasy akita, która wydarzyła się 80 lat temu w Japonii. Mimo, że film nie jest szalenie ciekawy, to ciężko się nie wzruszyć, co pewnie potwierdzą wszyscy, którzy go widzieli.



Twój na zawsze (Remember Me)

Zbuntowany Tyler Hawkins (Robert Pattinson) zostaje pobity przez policjanta I postanawia zemścić się uwodząc jego córkę. Oczywiście mimo niecnych zamiarów z czasem w chłopaku rodzi się uczucie do Ally (Emilie de Ravin). Wydawało się, że będzie przyjemnie, ale dość standardowo, a tu Allen Coulter zrobił nam niespodziankę, której skutkiem jest 7,5 na filmweb i podobna ocena ode mnie.


Droga do szczęścia (Revolutionary Road)

Melodramat Sama Mendesa, w którym znowu spotykają się Leondardo DiCaprio i Kate Winslet. Od A do Z opowiedziana historia przechodzącego kolejne etapy uczucia, minimalizm – tylko aktorzy (świetni!) i ich emocje. Naprawdę rewelacyjne studium osobowości obu postaci. Wstrząsający, mocny i wręcz przerażający.


Nie opuszczaj mnie (Never Let Me Go)

Film, który z jednej strony trochę mnie wkurzył, bo czuję, że powinien był wzruszyć mnie jeszcze bardziej (a zakończyło się na przez kilka sekund wilgotnych oczach) i mam wrażenie, że czegoś mu brakuje - po prostu mógł być lepszy. Z drugiej strony mimo wszystko historia ma w sobie coś magicznego, film bardzo klimatyczny, do tego świetna Keira Knightley, Carey Mulligan i Andrew Garfield.


Most do Terabithii (Bridge to Terabithia)

Powiem tyle, że nie pamiętam nawet dokładnie o czym ten film generalnie był, pamiętam tylko, że płakałam jak bóbr.







Za wcześnie umierać (Dying Young)

Bardziej ckliwej historii nie dało się wymyślić. On choruje na białaczkę, ona jest pielęgniarką i niewiele czasu potrzeba, aby połączyło ich uczucie. Nie zmienia to faktu, że każda scena jest naprawdę poruszająca. Oczywiście ogromna w tym zasługa Julii Roberts.




Blue Valentine

Niesamowicie realny obraz rozpadającego się małżeństwa. Film, który rozwala szczerością, bezradnością, autentycznością. A o innych filmach z Goslingiem przeczytacie TUTAJ.




Wszystko za życie (Into the Wild)

Chyba można już nazwać „kultowy”. Chwytająca za serce i inspirująca historia podróży Christophera McCandlessa. Nie byłam wyjątkiem i idea, siła i wrażliwość chłopaka i mnie wzruszyły.





King Kong

Tak, tak – King Kong z 2005 roku. Może i to wszystko banalne i naiwne, ale film jest naprawdę świetny: i część na wyspie i w mieście. Przez większość seansu byłam mocno przejęta, do tego pod względem wizualnym bardzo dobrze zrobiony. Dla mnie naprawdę wzruszający, dobry film, nie rozumiem tak niskiej oceny na filmweb.



Kochankowie (Two lovers)

Mój ulubiony (obok „Spacer po linie” – recenzja TUTAJ) film z Joaquinem Phoenixem. Właśnie w takiej roli chciałam go zobaczyć, totalnie niedoceniony (mnie kiczowaty tytuł i równie kiczowaty plakat też na początku odstraszały), skromny film. Bardzo wrażliwy, borykający się z zaburzeniami psychicznymi i zagubiony Leonard za każdym łapie mnie za serce i zawsze cierpię razem z nim.

Chłopaki mojego życia (Riding in Cars with Boys)

Bardzo lubię Drew Barrymore, a w tym filmie jeszcze bardziej. Reszta aktorów też dobrze się spisała, a generalnie jest to naprawdę dobry komediodramat. Nie jest chyba bardzo znany, a powinien, bo to bardzo przyjemne kino, także polecam. A czemu znalazł się tutaj? No jest ta jedna scena gdzieś tam w środku ;)


Nie czas na łzy (Boys Don’t Cry)

Dramat oparty na faktach opowiada wstrząsającą historię transseksualisty Brandona. Jeden z najmocniejszych filmów jakie widziałam. Długo nie można się po nim otrząsnąć, a po seansie nie wiadomo co z sobą zrobić. W głównej roli Hilary Swank nagrodzona Oscarem.




Księżna (Duchess)

Keirę uwielbiam i bardzo jestem ciekawa jak będzie rozwijać się dalej jej kariera. Myślę, że cała historia tego co przeżywała Georgiana jest przejmujące, ale jednak scena z dzieckiem za każdym razem rozkłada mnie na łopatki (ale to zagrała!). Większość kostiumowych filmów niczym się specjalnie nie wyróżnia, ale ten jest jednym z tych nieco lepszych.


Post robiłam już całkiem dawno, dorzucam kilka tytułów, które w między czasie obejrzałam:
"Powtórnie narodzony" i "Chłopiec A" (zdemolowały mnie emocjonalnie) oraz "Doktor Żywago" i "Oszukana" (nie pamiętam czy były łzy, ale na pewno mocno się wzruszyłam), no i "Tracks" (jedna taka krótka scena, ale jestem bardzo wrażliwa jeśli chodzi o zwierzęta).

15 komentarzy:

  1. Nie znam większości tych filmów i bardzo chętnie je nadrobię, bo lubię sobie czasami popłakać.
    ,,Twój na zawsze" - na tym filmie nie płakałam, w ogóle do mnie nie przemówił, ale to kwestia gustu i wrażliwości. To samo z ,,Blue Valentine". Lubię Michelle i Ryana, ale film zupełnie nie w moim guście. A jeśli już o Goslingu mowa, to gdy I raz oglądałam ,,Pamiętnik" to ryczałam przez 20 minut.
    ,,Za wcześnie umierać" nie widziałam, ale oglądałam ,,Stalowe magnolie" również z Julią Roberts i płakałam jak nie wiem co.
    ,,King Kong" trochę mnie wzruszył, bardziej skupiałam się na złości do tych wszystkich ludzi.

    Dlaczego tu nie ma ,,Titanica" i jakiegoś filmu o Lessie? Protest. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz, ja wręcz przeciwnie kompletnie nawet nie dostrzegam w "Pamiętniku" sceny, na której miałabym płakać :D Jeśli chodzi o "Titanic" właśnie nie pamiętam jakoś żebym na nim płakała, no i cóż, trudno wszystkie filmy zamieścić :) To takie kilka tytułów, które mi się pierwsze nasunęły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że rzadko wzruszam się na filmach, ale mi się zdarza. Ostatnio na "Człowieku słoniu". Natomiast jednym z bardziej wzruszających filmów jest dla mnie "Stań przy mnie". Z wymienionych przez Ciebie, na pewno wzruszyłem się nieco na Moście do Terabithii czy Blue Valentine. Pozostałych albo nie oglądałem, albo nie wywoływały we mnie takich emocji:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się strasznie często wzruszam!
    do Twojej listy dodałabym "Co się wydarzyło w Madison County", "Gladiatora", "Wszyscy mają się dobrze" i "Ostatniego Mohikanina" (!!!)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio totalnie wzruszam się na dramatach - "Nostalgia anioła", "Cafe de Flore", "Przytul mnie", "Rust and Bone" - tylko niektóre tytuły. Przeraził mnie ostatni seans filmu "Bogowie ulicy", na którym ledwo co powstrzymałem się od łez. Niby kryminał, a wywarł na mnie ogromne wrażenie emocjonalne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak to fakt, miałam tak samo. Naprawdę świetny film, jeden z najlepszych z zeszłorocznych.

      Usuń
  6. Ja beczałam:
    - pod koniec "Labiryntu Fauna",
    - na "Niekończącej się opowieści",gdy białego konia wciągały piaski,
    - na "Znachorze", gdy tajemnica wyszła na jaw,
    - na "Nieśmiertelnym" przy "Who wants to live forever",
    - za każdym razem na "Love Story", ale podczas rozmowy ojca z synem.
    Mogłabym się tak przyznawać bez końca, a przecież uważam się za twardą babę, która rzadko się wzrusza:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z większością się zgodzę [oprócz Hachika, jestem w końcu pierwszym hejterem filmu w internecie i poza nim], ale wiesz ja potrafię wzruszyć się na wszystkim - wiadomościach, programach o bezrobociu, horrorach, zdarzyło mi się nawet na Modzie na sukces, więc moja lista filmowa byłaby bardzo długa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha o nie czemu Hachiko?:D Ja też baaardzo łatwo się wzruszam, a właśnie po Hachiko płakałam z 10 minut mimo, że generalnie dobrym filmem to nie jest.

      Usuń
  8. Widzę, że kilka filmów muszę nadrobić :) Też się wzruszyłam na "Moście do Terabithii". Przyznam szczerze, że mnie ten film kompletnie zaskoczył. Ogólnie liczba filmów, przy których miałam łzy w oczach jest wiele, ale tylko za pierwszym razem :) Jest tylko kilka wyjątków, kiedy nieważne ile razy widziałam dany film i tak mi lecą łzy.
    Właśnie mi się przypomniało, że czytałam książkę, na podstawie której powstał film "Chłopaki mojego życia".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją czytałam :) Właśnie po obejrzeniu filmu mnie wzięła ochota, z 10 lat temu, ale wspominam, że była przyjemna.

      Usuń
  9. Ja poleciłabym ci "Now is good" - moja koleżanka popłakała się na nim; "Gladiatora","Stalowe magnolie", "Odrobinę nieba" i "Jeden dzień". Jeśli chodzi o mnie to moim faworytem jest "Mój przyjaciel Hachiko" - ile razy go oglądam, ryczę jak bóbr ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoła uczyć i zielona mila :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooooo tak. King-Kong, Księżna i Blue Valentine. Chryste, I wyjaśnij rodzinie, czemu siedzisz z nimi w jednym pokoju, ze słuchawkami na uszach i ryczysz do laptopa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja płakałam na 7 dusz ;/ I Keith <3

    OdpowiedzUsuń