Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jason schwartzman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jason schwartzman. Pokaż wszystkie posty
Świat Wesa Andersona
Ci, którzy widzieli przynajmniej dwa filmy Wesa Andersona z pewnością zauważyli powtarzające się, podobne elementy, z których składa się przedstawiany przez niego świat. Postanowiłam pogłowić się trochę i wypisać wszystko co przyjdzie mi do głowy, udało się dostrzec 29 z nich :)
Za kulisami, czyli zabawne zdjęcia z planów filmowych
Od czasu do czasu mam ochotę zrobić trochę inny post niż zawierający moją opinię na temat kolejnego filmu. Tym razem postanowiłam poszukać zabawnych czy w moim odczuciu ciekawych zdjęć z planów filmowych. Kilka wybrałam i wrzucam poniżej.
Maria Antonina
"Fantastyczny Pan Lis"
animacja/komedia/przygodowy
oryginalny tytuł: Fantastic Mr. Fox
rok: 2009
reżyseria: Wes Anderson
scenariusz: Wes Anderson, Noah Baumbach

oryginalny tytuł: Fantastic Mr. Fox
rok: 2009
reżyseria: Wes Anderson
scenariusz: Wes Anderson, Noah Baumbach
Ci, którzy czytają mojego bloga
od pewnego czasu wiedzą, że po obejrzeniu „Pociągu do Darjeeling” totalnie, nieodwołalnie i na zabój zakochałam się w Wesie Andersonie. Kolejnym filmem, po
który sięgnęłam było „Moonrise Kingdom” – cudo. Wtedy wiedziałam, że będzie trudno już
przebić te filmy, bo poprzeczka podskoczyła bardzo wysoko, a że wyczytałam, że wcześniejsza
twórczość nie jest jeszcze aż tak „andersonowa” miałam pewne obawy, które po
części się sprawdziły. Pomiędzy moimi dwoma ulubionymi filmami Andersona powstał „Fantastyczny Pan Lis”,
do którego podchodziłam bardzo sceptycznie. Po obejrzeniu zdjęć stwierdziłam,
że sposób w jaki wykonana jest animacja nie specjalnie do mnie przemawia i
generalnie pod względem wizualnym nie jest za bardzo w moim guście. Jak już się
domyślacie niepotrzebnie zwlekałam. Ten film po prostu ocieka zajebistością.
Zresztą tak jak tytułowy Pan Lis.
Recenzja: „Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom”
dramat/komedia/romans
oryginalny tytuł: Moonrise Kingdom
rok: 2012
reżyseria:
Wes Anderson
scenariusz:
Wes Anderson, Roman Coppola
O „Moonrise Kingdom” praktycznie
wcześniej nie słyszałam. Od razu powiem, że to drugi film Andersona jaki oglądałam, także niestety nie odniosę się do jego wcześniejszej twórczości (dwa dni temu obejrzałam "Pociąg do Darjeeling", o którym przeczytacie TUTAJ). Kojarzyłam, że będzie coś nowego, gdzie zagra Bill Murray (właśnie jego nazwisko
sprawiło, że w ogóle zatrzymałam oko na opisie tego filmu – przy okazji jeśli
ktoś nie widział „Między słowami” to kiwam złowrogo palcem i upominam, proszę
nadrobić). Ze znanych nazwisk (a raczej bardzo znanych) występują też Bruce Willis, Edward Norton oraz Tilda
Swinton. Tytuł „Kochankowie z księżyca” (kicz aż boli), ale zapomnijcie i broń Boże nie oceniajcie po nim. Film jest bardzo, bardzo specyficzny,
jeśli szukasz jak to się mówi taniej rozrywki to nie tędy droga.
Wes Anderson: "Hotel Chevalier" i "Pociąg do Darjeeling"
dramat/komedia
oryginalny tytuł: The Darjeeling Limited
rok: 2007
reżyseria: Wes Anderson
scenariusz: Wes Anderson, Roman Coppola, Jason Schwartzman
oryginalny tytuł: The Darjeeling Limited
rok: 2007
reżyseria: Wes Anderson
scenariusz: Wes Anderson, Roman Coppola, Jason Schwartzman
Z okazji, że w piątek na ekrany kin wchodzi intrygująco
ciekawy film „Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom” i w związku z tym ostatnio
dużo czytałam o Andersonie, o którego dorobku nie wiem nic, postanowiłam się z
którymś z jego dzieł zapoznać. Wybrałam w końcu jeden z troszkę niżej ocenionych
filmów „Pociąg do Darjeeling” – zachęcił mnie Adrien Brody w obsadzie. Okazało
się, że przed seansem powinno się obejrzeć 13 minutowy prolog „Hotel Chevalier”
co też uczyniłam (jest dostępny TUTAJ). Prostota, minimalizm, krótko
ostrzyżona, subtelna Natalie Portman, koleś, który do złudzenia przypomina
Anthony’ego Kiedisa, trochę bajkowy nastrój, bardzo ciekawa praca kamery, oszczędne,
dobre dialogi. Wiadomo, 13 minutowy film, trudno popaść w zachwyt po tym czasie,
aczkolwiek poczułam już przedsmak czegoś ciekawego. W ostatniej scenie rozwalił
mnie widok na Paryż - obejrzycie, będziecie wiedzieć o co chodzi (przy okazji będzie
to próbka poczucia humoru Andersona, po której ocenicie czy warto wsiadać do „Pociągu
do Darjeeling”).
Subskrybuj:
Posty (Atom)