Pokazywanie postów oznaczonych etykietą colin firth. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą colin firth. Pokaż wszystkie posty

10 filmów, których akcja toczy się w latach 60-tych

Poważny człowiek (A Serious Man)
Gorzki, sarkastyczny, błyskotliwy komediodramat z genialną kreacją Stuhlbarga. Jedna z najoryginalniejszych i najzabawniejszych produkcji jaką widziałam. Hiob, "Proces" Kafki, kot Schrodingera - mało jest filmów, w których tak wiele teorii, postaci itp. z różnych dziedzin życia jest ze sobą w tak interesujący sposób powiązanych. O podejściu do życia, problemach, religii, decyzjach, nauce, absurdalności, priorytetach, przeciętności... Wszystko jest ze wszystkim zgrabnie połączone, a dopatrywanie się tego sprawia ogromną radość, ale jest też nie lada wyzwaniem. Jednak abstrahując od tego wszystkiego to produkcja, którą się świetnie ogląda. Mój ulubiony film braci Coen.

10 filmów, których akcja toczy się w latach 30-tych

Jak zostać królem (King's Speech)
Kawałek historii na wesoło, z luzem i wdziękiem, ale też na wysokim poziomie. Naprawdę oscarowy film - postaci, zdjęcia, dialogi. Porządna, inteligenta, ale i przystępna pozycja dla każdego.

Klimatyczne wyspy

Zaczęłam pracować nad tym postem po obejrzeniu "Byzantium". Miłość do brytyjskich klimatów gwałtownie się odrodziła, oglądałam przez wakacje znowu więcej kręconych w Wielkiej Brytanii filmów, nie obejrzałam jeszcze wszystkich zaplanowanych, ale publikuję już teraz post, bo coś czuję, że leżałby tak odłogiem przez kolejne pół roku. Postanowiłam zaszaleć i mimo, że nie piszę na blogu o sprawach prywatnych pomyślałam, że skoro robię taki post, a akurat mam kilka zdjęć to czemu nie użyć swoich. Są to wszystkie fotografie z Londynu oraz ta z Brighton. Oczywiście wiele filmów ma więcej niż jedną lokalizację, w której kręcono (np. "Jeden dzień" był kręcony w Edynburgu, Londynie i jeszcze w Francji), więc czasem wypisywałam miejsce gdzie powstało więcej zdjęć czy film bardziej kojarzy mi się z daną lokalizacją. Zapraszam więc na przegląd wyspiarskich filmów ;)
                                                                                Szkocja

"And When Did You Last See Your Father" - recenzja



dramat/biograficzny
rok: 2007
reżyseria: Anand Tucker
scenariusz: David Nicholls

Na wstępie powiem, że recenzję napisałam z miesiąc temu i teraz po przeczytaniu mam wrażenie, że napisałam ją tylko po to żeby oczyścić się z okropnej energii, która kłębiła się we mnie po seansie. Jak już napisałam to wrzucam, może kogoś mimo mojej opinii zainteresuje. Rzadko, ale trafia się film, który mnie wkurzy. Nie dlatego bo mnie zawiódł tylko dlatego, że bohaterzy mnie wkurzyli i to też nie dlatego, że tak świetnie grali i genialnie wywołali we mnie negatywne emocje, tylko po prostu wkurzyli i zniesmaczyli do życia, a po filmie pomyślałam "no i po co to oglądałam". Może wydawać się nieskładne to co piszę, ale takie właśnie są moje odczucia. „And when did you last see your father?” to historia życia Blake’a Morrisona (Colin Firth), który przez większość życia nienawidził swojego ojca, gdyż zawsze pozostawał w cieniu wygadanego, charyzmatycznego, lubianego i chętnie krytykującego go przy znajomych mężczyzny. Arthur Morrison (Jim Broadbent) miał też przez długi czas romans, a Blake wciąż zastanawiał się nad podobieństwem córki znajomej ojca do jego samego.. Połowa filmu to retrospekcje, podczas których czasem rozśmiesza nas Arthur (świetna gra Broadbenta to jeden z niewielu plusów produkcji), dowiadujemy się o pierwszych miłościach chłopaka i o tym jak wyglądało jego dzieciństwo i dojrzewanie. Druga połowa scen to okres choroby i zbliżającej się szybciej niż wszyscy przypuszczali śmierci oraz zmierzenie się z przeszłością Blake’a. Film oparty jest o wspomnienia brytyjskiego pisarza Blake’a Morrisona.

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, czyli recenzja "Wojny domowej"


Czy chłodna tradycjonalistka, strażniczka domowego ogniska znajdzie chociaż nić porozumienia z wyzwoloną, rozwiedzioną Amerykanką, która pije, pali, ma własne zdanie i nie ma pary oczu, która nie odwróciłaby się za nią na ulicy? Nie. A kiedy połączy ich miłość do tego samego mężczyzny, czyli pod jednym dachem znajdzie się matka i świeżo upieczona żona wybrańca? Obie będą dla niego ważne, staną się dla siebie rodziną i będą musiały dla dobra wszystkich znaleźć wspólny język? Tym bardziej nie.

Pamiętacie końcową scenę w  „8 mili”, kiedy Eminem niszczy rywali? Pada niecenzuralna wiązanka, trafiająca w najsłabsze punkty przeciwnika i nokautująca go. Teraz powiem wam, że to nic, w porównaniu z tym co możecie zobaczyć w „Wojnie domowej”. Larita (Jessica Biel) i pani Whittaker (Kristin Scott Thomas – „Cztery wesela i pogrzeb”, „Uwodziciel”) stoczą walkę o Johna (Ben Barnes – „Dorian Grey”, „Opowieści z Narnii”). Nie na noże i nie na miecze. Stoczą najostrzejszą i najniebezpieczniejszą walkę – na słowa. W dodatku pod jednym dachem - prawdziwa wojna domowa.